Faworytami pierwszego półfinału byli gospodarze, jednak Amerykanie wydawali się być mocnym rywalem, szczególnie po tym, co pokazali w starciu z Polakami. Świetnie funkcjonowała ich gra blok-obrona i dysponowali okazałą zagrywką.
Co ciekawe, spotkanie zaplanowano dość wcześnie, bo na godzinę 14. Kibicom w Lille zupełnie to nie przeszkodziło, zanotowali jeszcze większą frekwencję niż w dwóch poprzednich dniach, kiedy walczyła ich drużyna. Atmosfera była znakomita, a hymn odśpiewany częściowo a'capella robił ogromne wrażenie.
Francuzi nie czekali na zaproszenie ze strony rywali, zaatakowali od samego początku, Thibault Rossard i Stephen Boyer kończyli piłki z każdej możliwej pozycji, choć Benjamin Toniutti nie miał łatwego zadania, bo przyjęcie nie funkcjonowało najlepiej.
Amerykanie pomagali jak mogli, psuli zagrywki na potęgę, więc zupełnie na nic nie zdała się dobra gra środkiem czy gra w defensywie. Przegrali pierwszą partię do 18.
ZOBACZ WIDEO Wilfredo Leon pierwszy raz w szatni reprezentacji Polski. Zobacz, jak wyglądała jego wizyta
Po zmianie stron mylili się już rzadziej, ale co z tego, skoro skuteczność odzyskał Earvin Ngapeth. Przyjmujący w premierowej odsłonie nie skończył ani jednego ataku, ale po kilkunastu minutach w końcu się odblokował. To właśnie on zrobił największą różnicę, choć niesamowicie skuteczny był także Boyer.
Trener John Speraw musiał zareagować, ponieważ Matthew Anderson i tak był pierwszą opcją w ataku Micah Christenson, zdjął Ben Patch i wprowadził Aarona Russella. Decyzja okazała się trafiona, już na drugiej przerwie technicznej USA miało cztery punkty przewagi i choć końcówka była nerwowa, Amerykanie utrzymali prowadzenie do końca i pozostali w meczu.
Czwarta partia była pokazem siatkówki na najwyższym poziomie, niemal każda akcja kończyła się burzą oklasków kibiców. W połowie seta fani poderwali się z miejsc i odśpiewali "Marsyliankę", a siatkarze weszli na jeszcze wyższy poziom. Walka toczyła się punkt za punkt, choć na chwilę inicjatywę przejęli Francuzi i nieuchronnie zbliżali się do awansu do finału. Amerykanie obronili dwie piłki meczowe, a po chwili Christenson posłał asa w sam narożnik boiska, przy piłce setowej rywale pomylili się i doszło do tie-breaka.
Ta część spotkania była równie emocjonująca. Gospodarze odskoczyli, ale reprezentacja USA szybko skróciła dystans. Obie ekipy grały znakomicie i można było żałować, że obie nie mogą zagrać w finale. Lepsi o dwa punkty okazali się Francuzi. Boyer skoczył przechodzącą piłkę.
Francja - USA 3:2 (25:18, 25:17, 23:25, 24:26, 15:13)
Francja: Toniutti, Ngapeth, Le Roux, Boyer, Le Goff, Rossard, Grebennikov (libero) oraz Brizard, Tillie.
USA: Anderson, Sander, Christenson, Holt, Patch, Smith, E. Shoji (libero) oraz Ensing, Russell.
Dominika Pawlik z Lille
1) Ngapeth najsłabszy u Francuzów. On nie zastąpi Leona, powinien zresztą teraz gnić w celi, a nie hasać po boisku ;-)
2) Anderson chyba do końca kariery b Czytaj całość