Najbliższa przyszłość obu reprezentacji była znana przed wyjściem na boisko. Brazylia potwierdziła w Melbourne swój awans do turnieju finałowego, a Argentyna wyżej niż 14. miejsce w tabeli podskoczyć nie mogła. Na szczęście konfrontacja najlepszych drużyn z Ameryki Południowej zawsze niesie ze sobą pewien ładunek emocji. Dzięki temu w niedzielę były fragmenty wyrównanej i ciekawej walki. Jej finał trzeba nazwać zaskoczeniem, biorąc pod uwagę dotychczasowe wyniku obu ekip.
W składzie Canarinhos doszło do dwóch roszad w porównaniu z wyjściowym ustawieniem w meczu z Polską. Od początku zagrali Evandro Guerra i Douglas Souza da Silva. Po kosmetycznych zmianach drużyna nie funkcjonowała sprawnie i to błędy własne zdecydowały o porażce Brazylii 23:25 w pierwszym secie. Jej selekcjoner wysłał później na boisko wszystkich rezerwowych.
Argentyna poczuła krew. Wcześniej w Lidze Narodów wygrała z tylko jednym zespołem z górnej połowy tabeli Włochami. Na zakończenie fazy grupowej otworzyła się szansa na jeszcze ciekawszy wynik. W drugim secie Albicelestes zwyciężyli 25:22. Najwięcej punktów dla nich zdobywał Bruno Lima. Najwięcej szkód z pola serwisowego wyrządzali przeciwnikom Lisandro Zanotti i Agustin Loser. Przypomnijmy, że w ten weekend Argentyna radziła sobie bez Facundo Conte.
W trzecim secie Argentyna zwieńczyła dzieło i doprowadziła do wyniku 3:0 w meczu, choć długo na prowadzeniu utrzymywała się Brazylia. W ten sposób Albicelestes osiągnęli najlepszy wynik w historii najnowszej konfrontacji z regionalnym przeciwnikiem. Odnieśli drugie z rzędu zwycięstwo z Canarinhos, co w tej dekadzie jeszcze się nie zdarzyło.
ZOBACZ WIDEO Michał Kubiak: To karygodne, co zrobiła z nami światowa federacja
Brazylia - Argentyna 0:3 (23:25, 22:25, 21:25)
Brazylia: Guerra (11), Santos (9), Carbonera (8), Loh (3), Souza (5), Rezende, Hoss (libero), Endres (libero) oraz Silva (4), De Nascimento, Pinto, Arjona, Wallace.
Argentyna: Lima (10), Lopez (7), Poglajen (4), Loser (3), Sole (3), Cavanna, Danani (libero), Massimino (libero) oraz Zanotti (6), Sanchez, Ramos.