Sam Deroo: Mam poczucie straconej szansy

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Sam Deroo w ataku
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Sam Deroo w ataku

- Uważam, że nasz cały sezon nie wyglądał tak, jak mecze finałowe. Trochę mi wstyd za to, co pokazaliśmy w spotkaniach o złoto - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Sam Deroo, przyjmujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

[b]

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Kiedy przegrywa się cztery z sześciu setów różnicą dwóch punktów, to można powiedzieć, że się było blisko pokonania rywala?[/b]

Sam Deroo, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Uważam, że było naprawdę blisko. Zdominowaliśmy pierwszego seta, ale później bełchatowianie zaczęli grać lepiej zagrywką, czego się spodziewaliśmy. W miarę upływu meczu też podbijali coraz więcej piłek.

Ale kiedy sety zbliżały się do końca, bełchatowianie odpalali dodatkowe pokłady energii.

Trzeba przyznać, że w końcówkach, w których decydowały niuanse, oni byli lepsi. A to boli, bo już dociera się do tej fazy seta i za każdym razem rywal wygrywa. Mieliśmy swoją szansę w końcówce seta czwartego, ale musimy być szczerzy, lepiej nam wyszedł finał przed rokiem.

Druga partia meczu w Kędzierzynie-Koźlu była przełomowa?

Uważam, że kiedy prowadziliśmy 1:0 i 6:2, PGE Skra zaczęła naprawdę naciskać. I mówię celowo "PGE Skra", bo wywarli na nas presję całą drużyną - od zagrywki począwszy na kontrach skończywszy. Uważam, że mogliśmy lepiej na to zareagować. Ale ten, kto wygrywa, jest mistrzem i zasługuje na tytuł.

W tym sezonie pobiliście rekord - siedemnaście ligowych wygranych z rzędu, lecz to nie dało złota.

PGE Skra była lepsza w finale, ale my w przekroju całego sezonu udowodniliśmy, że jesteśmy stabilną drużyną, którą stać na wiele i już mamy motywację na kolejny sezon. Uważam, że nasz cały sezon nie wyglądał tak, jak mecze finałowe. Trochę mi za nie wstyd.

ZOBACZ WIDEO Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku

A może po prostu starliście się ze znacznie silniejszym przeciwnikiem niż w ubiegłorocznym finale?

W poprzednim sezonie nie daliśmy im żadnej szansy i nic nas nie było w stanie wytrącić z równowagi. Nawet to, że jedno spotkanie rozgrywane było w dużej hali w Łodzi. To jednak chyba zadziałało na niekorzyść PGE Skry, bo dopiero w tym roku pokazali, co potrafi zrobić na zagrywce w swojej hali w Bełchatowie.

Po dekoracji zdjął pan medal. Boli to srebro?

Tak, srebrny medal w tym sezonie to dla mnie porażka. Ja zawsze chcę wygrywać, postawiłem sobie za cel zwycięstwo w finale. Znam już smak wygranej w PlusLidze, więc tym bardziej źle mi z tym drugim miejscem. Mam poczucie straconej szansy, ale muszę się z tym pogodzić. Wiem, że srebro to też spore osiągnięcie, ale nie do tego dążyłem.

Macie jeszcze szansę przekuć tę sportową złość w medal Ligi Mistrzów.

Zrobimy wszystko, żeby powetować to sobie w turnieju finałowym Ligi Mistrzów. Nie obawiam się o motywację. Jeśli nie potrafisz skoncentrować się na kluczowe mecze w Champions League, nie powinieneś być profesjonalnym siatkarzem. Ja zagram tam po raz pierwszy, kto wie, być może ostatni. Dlatego zależy mi na tym, żeby wrócić z Kazania z medalem.

Źródło artykułu: