AZS Częstochowa bez awansu do PlusLigi. "Nie zwalajmy wszystkiego na uraz Bartosza Krzyśka"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze AZS-u Częstochowa
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze AZS-u Częstochowa
zdjęcie autora artykułu

AZS Częstochowa trzykrotnie w barażach uległ Łuczniczce Bydgoszcz i nie wywalczył awansu do PlusLigi. Akademicy tylko w dwóch setach trzeciego pojedynku potrafili nawiązać walkę z rywalem.

W tym artykule dowiesz się o:

Tuż przed pierwszym barażowym meczem kontuzji doznał Bartosz Krzysiek. Podstawowy atakujący AZS-u Częstochowa złamał palec u dłoni, co na kilka tygodni wykluczyło go z treningów. Bez niego ofensywna siła Akademików była dużo mniejsza niż w trakcie sezonu. Do tego kontuzja podstawowego zawodnika wpłynęła na mentalność pozostałych siatkarzy.

Krzyśka zastąpił Mateusz Rećko i pokazywał się z dobrej strony. Co prawda brakowało mu doświadczenia, ale nadrabiał to ambicją. Fani AZS-u żałowali jednak, że w pełni zdrowia nie był podstawowy atakujący. - Nie zwalajmy wszystkiego na uraz Bartosza Krzyśka. W Bydgoszczy mentalnie wyglądaliśmy słabo, bo nie mieliśmy takiej sytuacji przez cały sezon, by wypadł nam szóstkowy zawodnik. Trzeba było sobie z tym jakoś radzić. Dobrze zastąpił go Mateusz Rećko. To na pewno zaprocentuje w przyszłości - powiedział kapitan AZS-u, Patryk Szczurek.

W Bydgoszczy AZS dwukrotnie gładko przegrał 0:3. W trzecim meczu dwa pierwsze sety również przebiegały pod dyktando Łuczniczki Bydgoszcz, ale w dwóch kolejnych częstochowianie nawiązali wyrównaną walkę z wyżej notowanym rywalem.

- W Bydgoszczy rywale rozstrzelali nas zagrywką i to niekoniecznie mocną. To może być też wina piłek, bo one są zdecydowanie inne niż te, którymi graliśmy w I lidze. Trudno się w ciągu dwóch tygodni na nie przestawić. Zaczęliśmy zagrywki rywali przyjmować na palce i ryzykowaliśmy z trudniejszych piłek. Zaczęliśmy w końcu realizować taktykę od trzeciego seta. Szkoda jednej decyzji sędziego, bo wygrałem przepychankę na siatce. Wtedy byłoby po 23 w czwartym secie i nerwówka. Fajnie byłoby przedłużyć rywalizację, bo Łuczniczka musiała, a my mogliśmy. Kibice z Częstochowy mogą zapamiętać nasz zespół jako walczący, ambitny, co było widać w dwóch ostatnich setach - przyznał rozgrywający AZS-u.

Częstochowianie mogą żałować niewykorzystanej szansy na awans do PlusLigi. W barażowej rywalizacji nie byli jednak faworytem. - Nie spoczywała na nas żadna presja. Nie wiedzieliśmy do końca, czy będą baraże. Dowiedzieliśmy się o nich w czwartek, a w piątek rano wyjechaliśmy do Bydgoszczy. Gdybyśmy wygrali, to by było coś więcej, co mogliśmy zrobić w tym sezonie. Łuczniczka musiała triumfować, bo tyle lat gra w PlusLidze i gdyby spadła, to sytuacja mogłaby być podobna jak rok temu w Częstochowie - zakończył kapitan AZS-u.

ZOBACZ WIDEO Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku

Źródło artykułu: