Po tym, jak Ełkaesianki przegrały pierwszą odsłonę 21:25, nic nie wskazywało, że w dwóch kolejnych partiach zostaną zdeklasowane. W drugim secie zdołały ugrać zaledwie dziewięć punktów, a w trzecim - cztery.
- Mnie jest brak słów do tego, co zrobiłyśmy na boisku. Do czterech nigdy w życiu nie przegrałam. To wstyd w takim stylu przegrać. Można ulec po walce, można też zagrać tak, żeby po meczu jednak uznać, że przeciwnik był lepszy. My po prostu ten mecz oddałyśmy. W pierwszym secie walczyłyśmy, a w kolejnych dwóch odcięło nam prąd i nie było nas na boisku - mówiła Ewa Kwiatkowska, środkowa Łódzkiego Klubu Sportowego.
Siatkarki ŁKS-u Commercecon Łódź przystąpiły do meczu w Policach zaledwie trzy dni po heroicznym i wygranym boju w hali Podpromie z Developresem SkyRes Rzeszów. To również mogło mieć wpływ na postawę biało-czerwono-białych.
- Mam nadzieję, ze to wypadek przy pracy i że złapiemy chwilę oddechu, gdy powrócimy do Łodzi. Praktycznie po meczu w Rzeszowie wsiadłyśmy w autokar i przyjechałyśmy do Polic. Liczę, że pokażemy się ze zdecydowanie lepszej strony oraz że wrócimy jeszcze do tej hali - zapowiedziała Kwiatkowska.
W tym sezonie łodzianki na terenie mistrza kraju nie zdołały ugrać nawet jednego seta. Jednak w pierwszej rundzie u siebie zaprezentowały się na jego tle bardzo dobrze, choć przegrały 2:3. Po czwartkowej klęsce chęć rewanżu jest jeszcze większa.
- Silniejszej pobudki do walki w finale nie będzie. Ten mecz nas rozzłościł i już od razu zaczął motywować na poniedziałkowe spotkanie w Atlas Arenie - dodała zawodniczka łódzkiej drużyny.
Drugie spotkanie finałowe pomiędzy ŁKS-em Commercecon i Chemik Police zaplanowane jest na godzinę 18:00 w poniedziałek (30 kwietnia).
ZOBACZ WIDEO Zaskakujący kandydat do sztabu Heynena. "Chcę mieć kogoś takiego"
PS Ale chociaż księga rekordów Guinnessa się o was upomni......