Zawodniczka Gedanii Żukowo była prawdziwym objawieniem tegorocznego sezonu w PlusLidze Kobiet. Maja Tokarska, bo o niej mowa, nie tylko ma wspaniałe wyczucie w bloku (po rundzie zasadniczej PLK była na 3. miejscu rankingu pod względem zdobytych z bloku punktów na set), ale także świetnie serwuje (2. miejsce w rankingu punktów na set z zagrywki).
Nic więc dziwnego, że zaledwie 18-letnią siatkarkę chcą mieć w swoim składzie czołowe polskie kluby, m.in. Farmutil Piła i BKS Aluprof. Również Gedania chciałaby zatrzymać zawodniczkę. - Będę namawiać Maję, aby została z nami, gdyż dla niej najważniejsza jest gra w podstawowym składzie, a nie siedzenie na ławce w bogatszych zespołach. Jako, że jej talent się rozwinął, zaproponujemy jej podwyżkę, co najmniej o 100 procent - mówi Zdzisław Stankiewicz, prezes Gedanii. Zgodnie z informacjami Przeglądu Sportowego, Tokarska zarabiała w tym sezonie około 3 tys. zł.
- Właściwie z nikim nie prowadziłam konkretnych rozmów na temat kolejnego sezon - mówi zawodniczka na łamach portalu lsk.net.pl ucinając spekulacje co do swojej przyszłości. - Za wcześnie na tego typu rozmowy. Na rozmyślania o klubie będzie jeszcze czas - podkreśla Tokarska, która ma teraz inne priorytety.
Jak mówi zawodniczka, na razie najważniejsze są dla niej egzaminy maturalne i eliminacje do MŚ juniorek. Gdyby nie zobowiązania wobec reprezentacji młodzieżowej, siatkarka na pewno znalazłaby się w kadrze Jerzego Matlaka. - Nie jestem zła z tego powodu, gdyż światowy championat jest bardzo ważny, a ponadto jeszcze muszę się dużo uczyć, aby grać w pierwszej reprezentacji - mówi skromnie siatkarka.