Pierwsze dwa sety meczu z Indykpolem AZS-em Olsztyn nie były dla Trefla Gdańsk udane. Gdańszczanie przegrali je do 17 i do 21. Po dziesięciominutowej przerwie odmienił się jednak obraz ich gry i ostatecznie zespół prowadzony przez Andreę Anastasiego zwyciężył 3:2 po zaciętym tie-breaku rozegranym na przewagi i zakończonym wynikiem 16:14. - Jesteśmy już na tyle doświadczonym zespołem, że umiemy bardzo dobrze rozgrywać nerwowe końcówki. Tie-breaka jeszcze w tym sezonie nie przegraliśmy - podkreślał po meczu rozgrywający ekipy z Trójmiasta, Michał Kozłowski.
To właśnie on miał duży wpływ na odmianę losów spotkania. Jego wejście w trzecim secie wniosło do gry gdańszczan dużo świeżości i nowej energii. - Miałem parę wejść i w innych meczach, ale nigdy nie przyniosły one takiego efektu. Cieszę się, że tym razem mogłem przyczynić się do zwycięstwa - mówił zadowolony zawodnik, który za swoją postawę został nagrodzony statuetką MVP.
Dzięki zwycięstwu nad olsztynianami Trefl umocnił się na czwartej pozycji w tabeli. Zawodnicy nie popadają jednak w przesadny optymizm. - Kolejne spotkania wcale nie będą łatwe. A czasu na trening też nie jest za dużo, mecze są w terminarzu bardzo blisko siebie - tłumaczył Kozłowski.
Jego drużynie nie brak jednak zdrowej ambicji. - Chcemy udowodnić, że nasze miejsce w tabeli jest w topowej szóstce i mamy nadzieję, że każde kolejne spotkanie będzie umacniać naszą w niej pozycję. Jeżeli uda nam się wygrać wszystkie mecze, to realne jest nawet drugie miejsce - mówił rozgrywający.
Kolejnym rywalem Gdańskich Lwów będą siatkarze Dafi Społem Kielce, zajmujący aktualnie ostatnie miejsce w tabeli. - Nie możemy kielczan lekceważyć. Na pewno trener też zwróci uwagę na to, byśmy podeszli do tego spotkania jak do każdego innego. To nie będzie łatwy mecz. Jeżeli nie podejdziemy do niego poważnie, będziemy się męczyć. Nie możemy myśleć, że wygra się samo - zastrzegł Michał Kozłowski. Nie chcemy jednak, by był to pojedynek pięciosetowy. Choć jeśli znowu będziemy przegrywać 0:2, zmienimy zdanie - dodał, śmiejąc się, zawodnik.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Już dziś nie zgadzam się z prezesem. On widzi problemy, ja możliwości