Roberto Piazza: Graliśmy prawie tak, jak bym tego oczekiwał

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Roberto Piazza
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Roberto Piazza

Zwycięstwo w trzech setach z Lokomotiwem Nowosybirsk w Lidze Mistrzów pozwoliło siatkarzom PGE Skry Bełchatów zapewnić sobie miejsce w fazie pucharowej tych rozgrywek. - Ten mecz był dla nich jak finał - zaznaczył trener bełchatowian Roberto Piazza.

Trzynaście asów serwisowych zaprezentowali wicemistrzowie Polski we wtorkowym starciu. To wyraźna poprawa w tym elemencie względem piątkowego ligowego spotkania przeciwko Indykpolowi AZS Olsztyn, gdzie siatkarze PGE Skry zepsuli aż 25 zagrywek.

- Proszę mi wierzyć, że umysły przygotowywaliśmy tak samo do tych spotkań. Oczywiście, czasami jest tak, że wychodzi wszystko, a czasem nie wychodzi nic. Ja się cieszę, że w meczu z Indykpolem AZS Olsztyn wróciliśmy do gry. Wtedy rywal grał bardzo dobrze, zwłaszcza w dwóch pierwszych odsłonach. Chcieliśmy też jak najlepiej przygotować się do meczu z Lokomotiwem. Mogę powiedzieć, że jedną nogą jesteśmy w najlepszej dwunastce Europy, a wygraliśmy to sercem i głową. I w tym miejscu muszę chłopakom pogratulować - powiedział trener Roberto Piazza.

Choć w trzech setach zawodnicy PGE Skry Bełchatów zepsuli aż dwanaście zagrywek, nie było tego aż tak wyraźnie widać. Tym razem jednak po stronie zysków zapisali więcej niż po stronie strat.

- Czasem tak się dzieje, że nie wychodzi w polu zagrywki. Ale mimo tego przecież potrafiliśmy wygrywać, nie tylko spotkanie z Indykpolem, ale choćby mecz z GKS-em Katowice, gdzie mieliśmy 9 błędów na zagrywce w secie, a i tak zwyciężyliśmy - przypomniał włoski szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Zamiana ról na konferencji Vitala Heynena. Selekcjoner odpytywał dziennikarzy

W pewnym momencie siatkarzom z Bełchatowa wychodziło niemal wszystko. Potrafili wygrywać przegrane akcje, jak choćby tę z pierwszego seta, gdzie Georg Grozer atakował na czystej siatce, ale piłkę obronił Ebadipour, zaś atak z czwartego metra z sytuacyjnej piłki skończył Srećko Lisinac.

- Może to nie tak, że byliśmy blisko perfekcji, ale graliśmy prawie tak, jak bym chciał w każdym spotkaniu. Zawodnicy mieli z tyłu głowy, że ten mecz był dla nich jak finał. Potrzebowaliśmy przynajmniej jednego punktu, by pozostać w grze o play-offy - ocenił Piazza.

Czy po takich dwóch występach zawodnicy mogą nieco spokojniej podejść do kolejnych spotkań? - Nie możemy być spokojniejsi. Dlaczego mamy zmieniać nasze podejście? - zapytał Włoch - Musimy kontynuować to, co graliśmy w trzech ostatnich setach meczu z Olsztynem i to, co działo się w meczu z Lokomotiwem. Teraz musimy zagrać tę swoją najlepszą grę w Lubinie, później u siebie w starciu z Cerradem Czarnymi Radom, a potem dopiero lecimy do Chaumont. To będzie trudny mecz, jestem o tym przekonany.

Mecz PlusLigi z Cuprum w Lubinie wicemistrzowie kraju rozegrają w sobotę o 14:45.

Komentarze (0)