Tuż przed świętami Bożego Narodzenia Asseco Resovia podejmowała u siebie MKS Będzin. Chociaż przyjezdni momentami toczyli dość wyrównany bój, to jednak nie udało im się powstrzymać ekipy znad Wisłoka.
- Każdy mecz wymaga od nas pełnej koncentracji. Na pewno było przyjemnie, bo wygraliśmy ten mecz za trzy punkty i bez starty seta - przyznał Jakub Jarosz.
Dla Asseco Resovii był to już drugi wygrany pojedynek w PlusLidze po zmianie szkoleniowca. W 13. kolejce rzeszowianie pod wodzą Andrzeja Kowala pokonali GKS Katowice. - Zespół jest ten sam, ale zaczynamy wygrywać mecz za meczem. Pozostaje nam się tylko z tego cieszyć i mamy nadzieję, że będzie tylko lepiej - mówił atakujący.
Pasy zakończą rok 2017 starciem z Espadonem Szczecin. Będzie to ostatni pojedynek pierwszej fazy rundy zasadniczej PlusLigi. Dla obu ekipy, wynik tego spotkania jest niezwykle ważny, bowiem miejsce w czołowej szóstce tabeli zagwarantuje drużynie udział w Pucharze Polski. - Na razie został nam do rozegrania jeszcze jeden mecz z Espadonem i jeszcze nie mamy zagwarantowanego tego miejsca w szóstce. Jedziemy jednak na trudny teren do Szczecina i będziemy walczyć o to, żeby zdobyć kolejne punkty i następne zwycięstwo z rzędu, żeby budować swoją grę i pewność siebie, której wcześniej nam brakowało - podkreślił zawodnik.
Poza zwycięstwami na krajowym podwórku, rzeszowianie w ostatnim czasie dwukrotnie pokonali w europejskich pucharach fiński zespół Perungan Pojat i awansowali do 1/8 Pucharu CEV. - Jest to wpływ zarówno trenera, jak i nas wszystkich. Wspólnie pracujemy na ten wynik, teraz jesteśmy jedną drużyną i z pewnością po części jest to wpływ szkoleniowca - zakończył Jakub Jarosz.
ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak: Lechia ma potencjał na mistrzostwo Polski
Od siebie dodam że ....obydwaj Panowie Jaroszowie robią krecią robotę w polskiej siatkówce.Ale to już ich..... łabędzi śpiew.....