Michał Kozłowski: To może być jeden z najlepszych meczów w Ergo Arenie

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Michał Kozłowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Michał Kozłowski

Przed świętami Bożego Narodzenia gracze Trefla Gdańsk, wcielili się na chwilę w kucharzy. Przy tej okazji Michał Kozłowski, rozgrywający gdańskiej ekipy, opowiedział nam o przedświątecznych planach i nadchodzącym meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Agata Wasielewska, WP SportoweFakty: Jak pan zareagował na pomysł świątecznego gotowania dla kibiców?

Michał Kozłowski, rozgrywający Trefla Gdańsk: Kiedy dział marketingu zapytał, czy nie chciałbym zostać na chwilę kucharzem, nie wahałem się nawet przez moment, bo lubię poznawać nowe smaki i w kuchni czuję się bardzo dobrze. Zwłaszcza, jeśli mam obok siebie szefa kuchni, który mówi mi, co mam robić. Przyrządzenie krewetek było łatwe, ale sam bym sobie z tym przecież nie poradził. Wyglądało jednak na to, że ludziom smakowało.

Czyli do tego przedsięwzięcia pan i Piotr Nowakowski zostali po prostu wytypowani?

Do takich akcji zawodnicy są zawsze wybierani, ale oczywiście można zrezygnować, jeśli ktoś wie, że będzie się w tym źle czuł lub nie pasuje mu termin.

Jeśli mowa o terminach, to wasze grafiki są w okresie przedświątecznym chyba raczej napięte?

Rzeczywiście, niedługo czeka nas bardzo ciężki mecz z liderem, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Na ostatnich treningach przed świętami to właśnie na nim się skupiamy. Ale takie akcje jak gotowanie bardzo odstresowują i pozwalają odpocząć od codziennej rutyny. I ja, i Piotrek spędziliśmy miło czas, a przy okazji nauczyliśmy się nowych rzeczy.

[b]

Termin meczu z ZAKSĄ (23 grudnia - przyp. red.) chyba nie jest zbyt dogodny?[/b]

Z jednej strony, okres przedświąteczny w wielu domach jest bardzo gorący, ale z drugiej, gdańszczanie też wracają przed świętami do siebie i może chcieliby się trochę oderwać od przygotowań. My oczywiście zapraszamy wszystkich do hali, bo to może być hit kolejki i jeden z lepszych meczów, jakie w tym sezonie zostaną rozegrane w Ergo Arenie. Kaliber tego starcia na pewno jest większy niż gdyby przyjeżdżał zespół z dołu tabeli. Mam więc nadzieję, że kibice mimo niedogodnego terminu się pojawią.

Zespół chyba będzie potrzebował ich wsparcia, bo mistrzowie Polski w PlusLidze na razie są niepokonani.

ZAKSA ma tę zaletę, że z każdym przeciwnikiem - czy z górnej, czy z dolnej części tabeli - potrafi wygrać za trzy punkty i głupio nie traci koncentracji. To ich siła. Ale rywale w Klubowych Mistrzostwach Świata znaleźli na nich sposób. Niestety, niewiele z tych meczów mogliśmy obejrzeć, bo akurat zwykle w tym czasie trenowaliśmy. Sprawdzaliśmy jednak wyniki, zerkaliśmy na końcówki spotkań, jeśli akurat wracaliśmy do domów. Widzieliśmy, że i ZAKSA, i PGE Skra zaprezentowały się bardzo dobrze na tle tak trudnych rywali. Wiadomo jednak, że poziom mistrzostw był wyższy niż naszej ligi. My nie zagramy jak Zenit czy Lube, bo to fizycznie niemożliwe.

Niektórzy twierdzą, że do tego trzeba mieć w składzie Kubańczyka.

Nie mamy żadnego, ale ZAKSA też nie, więc szanse są wyrównane.

Po takim spotkaniu przyda wam się chyba zasłużony świąteczny odpoczynek.

Na święta dostaniemy kilka dni wolnego, bo dzięki przełożeniu meczu z Łuczniczką Bydgoszcz nie będziemy grać między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem. Dzięki temu spokojnie zdążymy pojechać do domów.

W Bydgoszczy wyraźnie dominowaliście na boisku. Wygraliście 3:0, w pierwszym secie gromiąc siatkarzy Łuczniczki do 11.

Plan był taki, żeby nie pozwolić rywalom na pokazanie zbyt dobrej siatkówki. Łuczniczka nie jest łatwym przeciwnikiem, choć tym razem nie postawiła nam trudnych warunków. Trapią ich kontuzje, nie mają w tym sezonie łatwo, ale taki jest sport. Trochę mi ich szkoda, ale przecież nie będę narzekał, że wygraliśmy.

A jak ocenia pan ogólną postawę zespołu w pierwszej, niemal już zakończonej rundzie spotkań?

Nasze dotychczasowe poczynania oceniam pozytywnie, aczkolwiek trochę szkoda tych dwóch przegranych meczów we własnej hali - z GKS-em Katowice i Espadonem Szczecin. Tymczasem liga jest wyrównana i w każdym meczu trzeba grać na 100 proc. swoich możliwości.

ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak ostro o prezesach w ekstraklasie

Źródło artykułu: