Grot Budowlani Łódź pozwolił MKS-owi Dąbrowa Górnicza na zdobycie zaledwie 20 małych punktów w dwóch pierwszych setach bezpośredniego starcia w Hali Centrum. Dopiero w trzeciej partii srebrne medalistki ostatniego sezonu ekstraklasy zwolniły tempo i pozwoliły niżej notowanej ekipie na uzyskanie prowadzenia.
- W trzecim secie MKS zmienił nieco swoje ustawienie, pojawiło się kilka nowych dziewczyn, poza tym po dwóch bardzo wysoko wygranych setach nastąpiło lekkie rozluźnienie. Zupełnie niepotrzebnie, trzeba dodać, bo przecież w szatni długo powtarzaliśmy, by jak najdłużej utrzymać to napięcie meczowe w ten sposób uniknąć przestoju. Cóż, nie udało się, ale potem odrobiliśmy straty i wygraliśmy cały mecz - tłumaczył Tadeusz Krzyształowicz, drugi trener łodzianek, które po doprowadzeniu do remisu 18:18 wykorzystały okazję i wygrały ostatniego seta z MKS 25:19.
Można powiedzieć: wizyta Grot Budowlanych w Dąbrowie Górniczej była szybka, łatwa i przyjemna, ale nasz rozmówca nie chciał tak stawiać sprawy. - Nie zależało nam na jak najszybszym zwycięstwie, ale na trzech punktach jak najbardziej. Staramy się podchodzić do każdego rywala z równie wysokim zaangażowaniem, choć nieraz w praktyce wygląda to różnie. Z ŁKS-em mecz nie do końca nam wyszedł, głównie ze względu na to, że nie potrafiliśmy zatrzymać Izy Kowalińskiej, teraz mierzyliśmy się z zespołem ulokowanym zdecydowanie niżej w tabeli i to było widać. Zespół z Dąbrowy nie uniknął w tym meczu bardzo długich przestojów, nam się to udało - przyznał ojciec Błażeja Krzyształowicza, pierwszego trenera zespołu.
Dzięki ostatniej zdobyczy punktowej łodzianki trafiły na trzecie miejsce w tabeli (21 pkt) i tracą do drugiego Chemika Police zaledwie dwa "oczka", ale za plecami czai się Developres SkyRes Rzeszów, który ma rozegrany jeden mecz mniej i może szybko strącić Grot Budowlanych z podium.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: polski siatkarz zaskoczył rywali w LM. "Szalony finisz!"
- Jeżeli tylko jest okazja, by nie przegrać nawet jednej partii, to musimy ją wykorzystać, bo w tej lidze nigdy nie wiadomo, kiedy taka strata punktu czy choćby seta się zemści. Zdarzyła nam się jedna wpadka z Treflem Proximą Kraków i to wystarczy. Przegrywanie z zespołami w górze tabeli jest wkalkulowane w scenariusz sezonu, ale takie straty punktów mogą nam się odbijać czkawką do samego końca - ocenił Krzyształowicz senior, nawiązując do wstydliwej porażki swojej ekipy z 4. rundy spotkań Ligi Siatkówki Kobiet.
Z jednej strony łódzki zespół utrzymał większość swoich najważniejszych postaci, do tego sprowadzono krajową gwiazdę, czyli Agnieszkę Kąkolewską, która gwarantuje wysokość i szczelność bloku oraz punktowe zdobycze. Ale... - Może tego nie widać od razu, ale w tym sezonie brakuje nam siatkarek o długim stażu ligowym. To jest nasz problem, który wpływa na poczynania w lidze. Większa liczba doświadczonych siatkarek sprawia, że łatwiej jest przetrzymać wszelkie kryzysy, my się dopiero uczymy z tym radzić. Musimy to wypracować i oby się to udało do czasu najważniejszych meczów w sezonie - stwierdził drugi trener Grot Budowlanych.
Już 21 grudnia wicemistrz kraju rozpocznie zmagania w Lidze Mistrzyń, stając w szranki z Dynamem Moskwa, a kolejnymi rywalami łodzianek będą giganci ze Stambułu, VakifBank i Galatasaray. Z jednej strony to wielka szansa promocyjna dla klubu, z drugiej rodzi się wiele problemów związanych z pogodzeniem walki w LSK i europejskich pucharach. - Zgodziliśmy się na to i musimy ponosić konsekwencje gry w Lidze Mistrzyń, ale patrzymy na to także w ten sposób, że czeka nas zebranie doświadczenia nieporównywalnego z tym związanym z grą w Polsce. Liczymy na to, że udźwigniemy organizacyjnie i sportowe oba wyzwania. Trzeba pamiętać o tym, że liga jest długa, już teraz zdarzyło się kilka ciekawych wyników i pod koniec rundy zasadniczej może być ciekawie - zauważył Tadeusz Krzyształowicz.