Skra Bełchatów: Pliński, Murek, Wlazły, Antiga, Falasca, Możdżonek, Gacek (libero) oraz Bąkiewicz, Jarosz, Dobrowolski, Kurek
Resovia Rzeszów: Gierczyński, Wika, Gawryszewski, Hernandez, Woicki, Oivanen, Ignaczak (libero) oraz Łuka, Papke, Ilić, Kusior
MVP: Stephane Antiga
W pierwszym meczu finału PlusLigi Skra Bełchatów pokonała Resovię Rzeszów i poczyniła znaczny krok ku zdobyciu piątego Mistrzostwa Polski. Chociaż przed spotkaniem zdecydowanym faworytem była Skra, to fani z całej Polski ostrzyli sobie zęby na zacięty pojedynek. Tak się jednak nie stało. Rzeszowianie ulegli 3:0, a ich forma nieco rozczarowała.
Wejściówki przeznaczone na piątkowe widowisko rozeszły się błyskawicznie. Podczas przedsprzedaży biletów, już na długo przed otwarciem kasy ustawiła się długa kolejka. W hali "Energia" zasiadło 3000 widzów, którzy wspaniale dopingowali swoje drużyny.
Pierwszy set stał na bardzo wysokim poziomie. Przez całą partię żadnej z ekip nie udało się osiągnąć większej przewagi. Po serwisie Mariusza Wlazłego piłka zatańczyła na siatce po czym spadła na stronę bełchatowian. Wtedy to na pierwszą przerwę techniczną goście schodzili z dwupunktowym prowadzeniem (8:6). Po asie serwisowym Antigi, Skra po raz pierwszy wyszła na prowadzenie (18:17). Zaniepokojony trener Travica poprosił o przerwę. Tuż po niej Mikko Oivanen zdobył wyrównujący punk dla Resovii. Wcześniej piłka odbiła się od głowy Dawida Murka, który nie zdołał zablokować Fina. Końcówka należała do Daniela Plińskiego. Środkowy Skry wykonywał skuteczne ataki oraz zablokował Marcina Wikę. Ostatni punk zdobył Dawid Murek. W hali zapanowała euforia. Set był niezwykle zacięty i obfitował w wiele efektownych zagrań. Mimo, że przez większą część partii na prowadzeniu była Resovia, to ostatecznie zwyciężyli "żółto-czarni" (26:24).
Set drugi nie przyniósł już tyle emocji co poprzedni. Początek był bogaty w soczyste ataki Murka i Hernandeza. Obaj gracze w trudnych chwilach nie zwalniali ręki. Błędy w przyjęciu popełniał Krzysztof Gierczyński. Najpierw nie zdołał przyjąć piłki, zaserwowanej przez Murka (6:4). Potem bardzo niedokładnie dogrywał do siatki po technicznym serwisie Plińskigo (9:5). Mimo to Resovia nie poddała się i zdołała doprowadzić do remisu 13:13. Przewaga nie utrzymała się jednak długo. W aut zaatakował popularny "Gierek", a już w następnej akcji został ośmieszony przez Mariusza Wlazłego, który zatrzymał go na pojedynczym bloku (19:16). Wynik próbował nadgonić Oivanen. Na parkiecie dzielił i rządził kapitan Skry - Mariusz Wlazły. Bełchatowianie zwyciężyli (25:20).
Trzeci set był ostatnią nadzieją dla rzeszowian. Zagrali jednak poniżej oczekiwań. Wraz z początkiem seta Skra osiągnęła dużą przewagę (4:0). Złą passę przerwał Oivanen, ale strata okazała się zbyt wielka. Na parkiecie brylowali "żółto-czarni". Goście nie byli w stanie w jakikolwiek sposób zagrozić Skrze, która w trzeciej partii zwyciężyła aż 25:16, i w całym meczu 3:0.
Bełchatowianie poczynili znaczny krok ku obronie tytułu mistrzowskiego. Resovia poważnie zagroziła Skrze tylko w pierwszym secie, kiedy to trzeba było grać na przewagi. Rzeszowianie mają nadzieję, że w sobotę rozegrają dużo lepsze spotkanie. Chociaż wygrana Mistrzostwa jest sprawą otwartą, to już mało kto wierzy w sukces zespołu z Rzeszowa.