Patrycja Polak: Jeszcze pokażemy naszą energię

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Patrycja Polak
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Patrycja Polak

MKS Dąbrowa Górnicza przeżywa trudny sezon i przegrywa sporo spotkań. - Ale trzeba nam pozwolić na spokojną pracę, cały czas czekamy na swój przełomowy moment - twierdziła Patrycja Polak, podstawowa zawodniczka w drużynie Magdaleny Śliwy.

Michał Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Rozmawiamy po meczu MKS-u Dąbrowa Górnicza z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Przegranym, ale choć padł wynik 0:3, to nie było to tak jednostronne spotkanie jak z bielskim BKS-em.

Patrycja Polak, przyjmująca MKS-u Dąbrowa Górnicza: Dwa ostatnie sety meczu w Ostrowcu były co prawda przegrane, ale po walce. O ich wyniku i chyba o losach całego meczu zadecydowała liczba naszych błędów, oddałyśmy KSZO sporo punktów. Jeżeli to wyeliminujemy i będziemy powstrzymywać się od niepotrzebnych pomyłek, to doczekamy się w końcu punktów do tabeli.

[b]

Jak drużyna zareaguje na kontuzję Aleksandry Sikorskiej? Takie wydarzenia mogą w najgorszym wypadku zrujnować morale zespołu, w najlepszym zmobilizować do jeszcze większej walki na parkiecie.[/b]

Poza tym, że Ola jest podstawową zawodniczką naszej drużyny, to w końcu nasza kapitan i bardzo pozytywna postać w zespole. Jej kontuzja to dla nas bardzo przykra wiadomość, ale mam nadzieję, że to mimo wszystko nas podbuduje. Będziemy grać tak, by Ola była z nas dumna i czuła, że nasze sukcesy są też jej udziałem.

Pracujecie na treningach nad tym, by punkty jak najrzadziej uciekały wam przez błędy i nieporozumienia?

Staramy się. Czasem to wychodzi lepiej, czasem gorzej, ale pracujemy nad tym. Mamy młody zespół, do tego jego skład bardzo się zmienił w ciągu ostatnich miesięcy i to tak naprawdę wciąż jest nowa, zgrywająca się drużyna, budowana niemal od zera. I chyba z tego bierze się najwięcej błędów, ale mam nadzieję, że z czasem będzie coraz lepiej, a każdy kolejny mecz będzie nam pomagał.

Czy jest w MKS-ie choć jedna siatkarka, która potrafiłaby w kryzysowym momencie naładować zespół energią? Bo mam wrażenie, że to jest dość introwertyczna drużyna i czasem brakuje jej motywatora na parkiecie.

Czy ja wiem... Można uznał tak pan, patrząc na ostatni trening, a wiadomo, że jeden trening nie może rzutować na ocenę całej drużyny podczas meczów.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Cienciała: Żyjemy chwilą, a naszą rolą jest wspierać syna. To rodzinna pasja

Oglądam od lat spotkania MKS-u, pamiętam drużyny z poprzednich sezonów i niektóre z nich zdecydowanie lepiej sobie radziły w sytuacjach problemowych, gdy trzeba było wyraźnego bodźca.

I z boku wygląda to tak, że na parkiecie brakuje nam energii?

Czasem tak.

Trudno powiedzieć, by była to jakaś nasza wada albo wina, takie mamy charaktery i z nich składa się obecny zespół. Ale może właśnie z tego trzeba czerpać swoją siłę i pokazać, że takie podejście może być zaletą, że nie potrzebujemy wielu ekstrawertyczek w składzie, by osiągać dobre wyniki.

Jest takie wyświechtane wyrażenie o "drużynie walczaków", którą chciałby mieć każdy prezes siatkarskiego klubu. Wy dopiero pracujecie na to miano.

Tak jest, tym bardziej, że mamy w składzie sporo młodych dziewczyn, dla których jest to pierwszy rok grania w ekstraklasie albo pierwszy raz w karierze, kiedy pełnią duże role w drużynie. One mogą na razie czuć się niepewnie, nie pokazują wszystkiego, na co je stać i jest to w pełni zrozumiałe. Im dłużej
będzie trwał sezon, tym większej nabiorą pewności i otworzą się. I wtedy pokażemy na boisku taką energię, jakiej jeszcze w Dąbrowie nie widziano.

To drugi z rzędu sezon, w którym pełni pani rolę ofensywnej liderki w zespole. W Dąbrowie Górniczej od pani gry zależy jeszcze więcej niż w Toruniu.

Jest pewna różnica w braniu odpowiedzialności w zespole doświadczonym i takim, który jest młody i nie do końca zgrany. W Toruniu było pod tym względem łatwiej, każda z nas wiedziała, za co odpowiada i że na wszystkich spoczywa tyle samo odpowiedzialności za grę. Ze świadomością takiego podejścia u młodych jest różnie, ale one muszą przez to przejść i nauczyć się kilku rzeczy, bo dopiero zaczynają swoją przygodę z profesjonalną siatkówką.

Ale na pani barkach spoczywa teraz naprawdę dużo, tym bardziej, że MKS ma problemy ze skutecznością atakujących. To nie przytłacza?

Faktycznie, w Toruniu wraz ze mną wiele punktów zdobywała Rebecca Pavan, która zresztą przyszło do Budowlanych z Dąbrowy Górniczej. Nie narzekam na obecną sytuację, po prostu trzeba poczekać na to, aż nasze skrzydła zaczną funkcjonować. Brakuje nam takiego momentu przełomowego, kiedy wszystko w naszej grze "zaskoczy". Bo uważam, że indywidualnie nie można nam odmówić zaangażowania i umiejętności, ale czekamy jeszcze na chwilę, kiedy wszystkie nasze atuty zaczną współgrać.
[nextpage]Taki przełom może nadejść najbliższym meczu z Developresem SkyRes- Rzeszów?

Oczywiście! Zdajemy sobie sprawę, że naszym celem w lidze nie jest wygrywanie z zespołami pokroju Developresu czy Chemika Police, tylko progres w każdym kolejnym meczu i walka o każdy możliwy punkt. Przecież w poprzednim sezonie pierwsza runda Budowlanych Toruń nie była fantastyczna...

Zwycięstwa przyszły dopiero na wiosnę.

Tak, bo to też był nowy zespół i potrzebował czasu, żeby zagrał swoje. I to w Dąbrowie Górniczej też przyjdzie, ale trzeba chwilę poczekać na taki przełom i pozwolić na spokojną pracę.

[b]

Poprzedni sezon w barwach Budowlanych Toruń był dla pani przełomowy, jeśli chodzi o karierę? W końcu ktoś zaufał pani umiejętnościom i tym samym Patrycja Polak stała się pierwszoplanową postacią klubu ekstraklasy.[/b]

Czy ja wiem, czy przełomowy... Ale faktycznie, końcówka ostatniego sezonu była dobra i dla mnie, i dla ekipy z Torunia. Dodatkowo zapracowałam na powołanie do reprezentacji i pod tym względem na pewno nastąpił pewien przełom.

Mało tego, że przyszło powołanie do kadry, była pani jej podstawową przyjmującą podczas ostatnich mistrzostw Europy. To musiało być spore wyzwanie dla zawodniczki, która do 2017 roku miała ledwie sześć rozegranych spotkań w reprezentacji Polski.

Gdyby zapytać kogokolwiek zainteresowanego przed sezonem, to pewnie nikt z kibiców czy trenerów by się nie spodziewał, że skład kadry będzie tak się zmieniać i ewoluować w trakcie sezonu. A co do mistrzostw Europy, to odpowiedzialność ciążyła na każdej z nas. Każdy, kto trafia na zgrupowanie reprezentacji, daje z siebie absolutne maksimum i chce pokazać się z jak najlepszej strony. Przecież
gra z orzełkiem na piersi to duży zaszczyt. Cieszę się, że mogłam zagrać tyle spotkań w reprezentacji i do końca życia będę wdzięczna za taką szansę.

Jak wspomina pani tegoroczny sezon reprezentacyjny? Trener Nawrocki szukał w lidze zawodniczek pełniących podstawowe role w swoich klubach, postawił między innymi na panią.

Każda z nas bardzo skorzystała z okresu reprezentacyjnego i czasu spędzonego na kadrowych treningach. Nie chodzi tylko o ilość przygotowań, ale i wszystkie spotkania międzynarodowe, konfrontacje z najlepszymi siatkarkami świata... To wszystko daje ogromnie dużo doświadczenia.Według mnie trener Nawrocki wyciągnął "maksa" z tego zespołu jaki miał do dyspozycji w ostatnim czasie i nie można mu niczego zarzucić.

Natomiast trudno jest jednoznacznie ocenić rok 2017 dla kadry, bo wygrałyście drugą dywizję World Grand Prix, ale na mistrzostwach Europy i w kwalifikacjach do mundialu wyraźnie czegoś zabrakło. Większość ludzi wciąż nie wie do końca, na co stać ten zespół.

Coś w tym jest. Skończy się ten sezon ligowy, zacznie się czas na reprezentację i trudno powiedzieć, jak będzie wtedy wyglądała. Ale to już raczej pytanie do trenera Nawrockiego. Jeżeli chodzi o mnie, w ostatnich miesiącach nabrałam zdecydowanie więcej pewności siebie i miałam czas na solidną pracę nad wieloma elementami.

Mówiliśmy już o przełomie i rozwoju, a w tym kontekście ważny jest dla pani włoski etap kariery,spędzony w drugoligowych klubach Crovegli Reggio Emilia i Beng Rovigo.

Oczywiście, że tak. Wiele rzeczy we Włoszech jest zupełnie innych od tego, co widzimy w Polsce, choćby samo podejście do życia. I choćby dlatego warto było pożyć kilka miesięcy w innym państwie. Dla mnie każdy, kto tylko ma okazję na dłuższy lub krótszy zagraniczny wyjazd, powinien z niej skorzystać i przekonać się, jak to jest żyć w innym państwie, funkcjonować w innej kulturze. Można tylko na tym zyskać, wzbogacić się duchowo i życiowo.

Zespół z Rovigo nie utrzymał się w 2016 roku w Serie A2, ale nie był to dla pani okres zupełnie stracony.

Do Rovigo trafiłam po dość średnim sezonie w Polsce i to dla mnie był czas przeznaczony przede wszystkim na odbudowanie się. Grałam wtedy w podstawowym składzie, zresztą tamten zespół też był dość młody, zupełnie jak teraz w MKS-ie. Starałam się, by ten czas zaprocentował w przyszłości i chyba to się udało.

Źródło artykułu: