PGE Skra wzięła szturmem Sosnowiec. Teraz czas na grudniowy maraton

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów

Bełchatowianie nie mieli większych problemów z pokonaniem MKS-u Będzin na wyjeździe. Już niedługo czekają na nich zdecydowanie większe wyzwania, ale jak zapewniają trenerzy i siatkarze PGE Skry, drużyna jest na nie gotowa.

- Dwa sety były zdecydowanie pod nasze dyktando, w trzecim rywale zaczęli trochę lepiej przyjmować i zdarzyła nam się chwila nie tyle dekoncentracji, co pozwolenia przeciwnikowi na trochę więcej. Ale w końcowym rozrachunku ciężko się przyczepić do czegokolwiek, bo zagraliśmy rewelacyjnie - ocenił Michał Winiarski, drugi trener PGE Skry Bełchatów po wyjazdowym, zwycięskim spotkaniu (3:0) z MKS-em Będzin. Przewaga gości była w dwóch pierwszych setach wręcz przytłaczająca i nawet okres lepszej gry zagłębiowskiej ekipy w trzeciej partii nie był w stanie odmienić losów starcia.

- Nie chcieliśmy przerywać naszej dobrej passy, trzeba zdobywać punkty w każdej kolejce, w końcu są bardzo cenne. Mecze poprzedniej i obecnej kolejki pokazały, że można je bardzo łatwo stracić i często dochodzi do niespodzianek. My chcieliśmy tego uniknąć. Ważna była nasza zagrywka, mogliśmy odrzucić naszego przeciwnika od siatki i wtedy wszystkie nasze elementy działały dobrze, co widać było po naszej skuteczności. Zagraliśmy tak, jak sobie założyliśmy przed meczem - stwierdził środkowy Patryk Czarnowski, który w sobotnim meczu w hali MOSiR zdobył 5 punktów.

- Mamy doskonały kolektyw, który podąża w jednym kierunku i to jest najważniejsze, tym bardziej, że stawiamy sobie wysokie cele. Wiemy, że niedługo czeka nas prawdziwy maraton spotkań, dlatego pracowaliśmy szczególnie ciężko na początku sezonu i wtedy wypracowaliśmy sobie siłę potrzebną na dalsze miesiące - mówił Winiarski, a Czarnowski pytany o najbliższe tygodnie stwierdził: - To będzie intensywny czas, zagramy w trzech różnych turniejach stojących na wysokim poziomie. Ale tu nie chodzi o dawanie sygnałów, po prostu mamy grać swoje, niezależnie od tego, czy gramy w Sosnowcu czy w Kazaniu. Liczy się przede wszystkim nasza postawa i na tym się skupiamy - podkreślił.

Na razie bełchatowska Skra może cieszyć się z czwartego zwycięstwa bez straty seta z rzędu, ale już 5 grudnia rozpocznie ona zmagania w Lidze Mistrzów z francuskim Chaumont VB, a przecież wicemistrzów Polski w ramach tych rozgrywek czekają jeszcze loty do Moskwy i Nowosybirska. Do tego 12 grudnia startują organizowane w Polsce Klubowe Mistrzostwa Świata siatkarzy, w których zespół Roberto Piazzy zmierzy się z Zenitem Kazań, Personal Bolivar z Argentyny i Shanghai Volleyball Club.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: niecodzienny film z Brodnicką. Atakował ją trener z kijem
[color=#000000]

[/color]

- Przed nami bardzo dużo spotkań, wiele godzin w podróży i bardzo mało treningów. Mieliśmy teraz nieco czasu na przygotowania i skorzystaliśmy z niego bardzo dobrze. Trzeba było zmodyfikować cykl treningowy: było nieco więcej siłowni, zajęcia na parkiecie było nieco dłuższe, bo wiemy, że za jakiś czas na treningi po prostu zabraknie czasu. A teraz czekają nas dwa dni wolnego i to ostatni taki moment w tym roku, by odpocząć, spędzić czas z rodziną i wyczyścić głowy przed wejściem na najwyższe obroty - tak Patryk Czarnowski wyjaśniał, jak jego klub zamierza poradzić sobie z nawałem spotkań. Zanim grudniowy maraton wystartuje, PGE Skrę czeka domowe spotkanie z Espadonem Szczecin (sobota 2 grudnia, godz. 15).

Komentarze (0)