Pierwsze półtora seta nie zapowiadało jednak, że mecz zakończy się już w trzech partiach. W premierowej odsłonie gdańszczanie odrobili siedmiopunktową stratę (z 17:10 na 20:20), ale przegrali do 23. W kolejnej prowadzili już nawet 10:7, lecz później uszło z nich powietrze i ulegli 18:25.
- Jeszcze w pierwszym secie mogliśmy dojść przeciwnika dzięki naszej zagrywce, ale w pozostałych dwóch setach w każdym elemencie PGE Skra zagrała lepiej od nas. Przede wszystkim na zagrywce. My mogliśmy jedynie tę piłkę bronić, a nie dogrywać do siatki. Oni też dobrze bronili i wyprowadzali kontrataki. Zasłużenie wygrali w trzech setach - ocenił Fabian Majcherski, który w drugim secie zmienił na pozycji libero Macieja Olenderka.
Dotąd zespół z Trójmiasta nie doznał jeszcze porażki poza domem. Żółto-czarni pokonali już m.in. Jastrzębski Węgiel, Indykpol AZS Olsztyn i Asseco Resovię Rzeszów na ich terenach. - To była nasza pierwsza porażka na wyjeździe i pierwsza tak dotkliwa. Myślę, że wpłynął na to trochę brak Mateusza Miki. Wszedł co prawda Wojtek Ferens i wypadł bardzo dobrze, ale to nie pomogło na świetnie dysponowany zespół PGE Skry - stwierdził 20-letni zawodnik.
Czy mimo tego jego zdaniem PGE Skra jest zespołem "do ugryzienia"? - Pewnie, że tak - odpowiedział bez dłuższego zastanowienia - Czekamy, aż wszyscy powrócą do zdrowia. Potrenujemy przyjęcie i drugi taki fatalny mecz nam się nie zdarzy, jestem tego pewien - zakończył Majcherski.
Przed podopiecznymi Andrei Anastasiego kolejny wyjazd. W niedzielę o 20:00 zmierzą się z Cuprum w Lubinie.
ZOBACZ WIDEO Prof. Marek Harat: Obrażenia Tomasza Golloba były bardzo poważne