Po dwóch porażkach z rzędu będzinianie wrócili do własnej hali, by w ramach 7. kolejki PlusLigi podjąć Espadon Szczecin. Premierowy set w wykonaniu gospodarzy był bardzo zły, przegrali go do 15.
- Przydarzył nam się zastój. Nie mieliśmy żadnego argumentu, nie potrafiliśmy odpowiedzieć żadnym elementem. Na pewno zaczęliśmy gorzej niż w poprzednich spotkaniach, ale wróciliśmy do gry, wygraliśmy i to jest najważniejsze - zaznaczył Mateusz Kowalski.
MKS ostatecznie triumfował 3:2, ale w piątym secie szczecinianie walczyli o odwrócenie jego losów. - Trochę nerwów nas to kosztowało, bo tie-break był niemałym horrorem, ale najważniejsze, że udało nam się wygrać. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, jak tlenu - powiedział Kowalski.
MVP spotkania został wybrany przyjmujący MKS-u Będzin, Marcin Waliński. - Zagraliśmy naprawdę bardzo słabo w tym meczu. Czwartego seta wyciągnęliśmy i później powiedzieliśmy sobie, że jeszcze 15 minut roboty i poniosło nas, wygraliśmy. Udało się - przyznał lider Zagłębiaków.
ZOBACZ WIDEO: Ogromny błąd rywala dał bramkę Napoli, Zieliński blisko trafienia. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
20-letni Mateusz Kowalski był jednym z bohaterów pojedynku, w czwartym secie jego punkty zdobyte blokiem przesądziły o tie-breaku. Środkowy MKS-u był najlepiej blokującym graczem 7. kolejki. - Myślę, że ze swojego występu mogę być zadowolony, ale czy wywalczyłem sobie nim miejsce w wyjściowym składzie na kolejny mecz? Nie wiem, to zależy od trenera. Ja robię swoje i koncentruję się na jak najlepszej grze - wyjaśnił.
Przed siatkarzami MKS-u Będzin dwa bardzo ważne mecze. W sobotę 4 listopada zmierzą się na wyjeździe z Dafi Społem Kielce, a 11 listopada podejmą BBTS Bielsko-Biała. - Musimy zdobyć punkty - nie ukrywał Kowalski.