Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w sześciu pierwszych meczach ligowych nie stracili nawet punktu, pokonując między innymi Jastrzębski Węgiel, Asseco Resovię Rzeszów i Indykpol AZS Olsztyn. W sobotnie popołudnie trudno wiec było spodziewać się niespodzianki, tym bardziej że miejscowi przed własną publicznością dotychczas triumfowali tylko raz.
Dość niespodziewanie początek pierwszego seta należał do gospodarzy, którzy zaskoczyli rywali skuteczną zagrywką (4:1). Minęło sporo czasu, zanim faworyzowani goście zdołali odrobić straty. Pomyłka w ataku Bartosza Filipiaka sprawiła, że remis, po raz pierwszy na tablicy wyników pojawił się przy stanie 11:11. W ofensywie znakomicie spisywał się jednak Metodi Ananiew, przez co mistrzowie Polski nie byli w stanie pójść za ciosem i przejąć inicjatywy. Udało się im to dopiero w końcówce, kiedy w polu zagrywki pojawił się Rafał Buszek. Jego as serwisowy dał kędzierzynianom prowadzenie (17:16) i stanowił wyraźny sygnał, że żarty się skończyły. Od tego momentu przyjezdni kontrolowali przebieg partii, nie pozostawiając złudzeń podopiecznym Jakuba Bednaruka.
Drugiego seta gracze Andrei Gardiniego rozpoczęli mocno skoncentrowani. Dobra gra w obronie i skuteczne kontrataki, pozwoliły im na wypracowanie kilku punktów przewagi (8:4). Miejscowym brakowało pomysłu na grę w ofensywie. Nie pomogły zmiany i wejście na plac gry Jakuba Rohnki oraz Pawła Gryca. Kontakt z rywalem bydgoszczanie utrzymywali głównie dzięki skutecznej grze blokiem (12:16). W końcówce swoje szanse otrzymali dwaj młodzi zawodnicy - Kamil Semeniuk i Kacper Bobrowski. Dla obu siatkarzy była to okazja do zdobycia cennego doświadczenia. O odwróceniu losów seta nie było bowiem mowy. ZAKSA po raz kolejny triumfowała bez większych problemów.
Trzecią odsłonę serią kapitalnych zagrywek rozpoczął Rafał Buszek (4:0). To nie zniechęciło miejscowych, którzy po chwili się otrząsnęli i podjęli walkę. Różnica potencjałów była jednak bardzo widoczna. Benjamin Toniutti mógł dowolnie dobierać opcje w ataku, bowiem jego koledzy rzadko się mylili. Takiego komfortu nie miał Edgardo Goas. Partnerzy Portorykańczyka mocno ryzykowali w ataku, niestety dla nich, rzadko przynosiło to oczekiwany efekt (11:16). W końcówce, w miejsce Sama Deroo, na placu gry pojawił się Rafał Szymura. Podobnie jak w dwóch poprzednich odsłonach, nie wpłynęło to w żaden sposób na grę przyjezdnych. ZAKSA nawet na moment nie zastosowała wobec rywali taryfy ulgowej i ostatecznie po raz szósty w sezonie sięgnęła po komplet punktów.
Łuczniczka Bydgoszcz - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (21:25, 18:25, 18:25)
Łuczniczka: Ananiew, Goas, Jurkiewicz, Szalacha, Batagim, Filipiak, Kowalski (libero) oraz Rohnka, Gryc, Bobrowski.
ZAKSA: Toniutti, Buszek, Wiśniewski, Bieniek, Torres, Deroo, Zatorski (libero) oraz Szymura, Jungiewicz, Semeniuk.
MVP: Sam Deroo (ZAKSA).
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Kusznierewicz: Pioruny waliły jeden po drugim dookoła. To były chwile grozy