Jacek Nawrocki: Wiele zawodniczek, w które zainwestowaliśmy, straciliśmy po drodze

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Jacek Nawrocki
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Jacek Nawrocki
zdjęcie autora artykułu

Mistrzostwa Europy siatkarek wystartują już za tydzień. To już ostatnia prosta w przygotowaniach reprezentacji Polski do tych rozgrywek. O tym, jak one wyglądają, opowiedział w wywiadzie dla portalu WP SportoweFakty trener Jacek Nawrocki.

W tym artykule dowiesz się o:

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Niemcy, Węgry, Azerbejdżan to nasi rywale w grupie na Mistrzostwach Europy. W obecnej sytuacji mam wrażenie, że to jest grupa, w której można równie dobrze wygrać, co przegrać wszystkie trzy mecze. [tag=4223]

Jacek Nawrocki[/tag] (trener siatkarskiej reprezentacji Polski kobiet): Niemki to zespół, który jest złożony z nie aż tak młodych siatkarek i stanowi team już dość ograny. One rywalizowały już z całą czołówką światową rok temu w World Grand Prix. Tam są zawodniczki, które trenują ze sobą w 2-3 klubach. Ekipa będzie prowadzona przez Brinker i Durr, które pamiętają najlepsze czasy reprezentacji Niemiec. To taka wzrastająca siła na mapie Europy, o czym świadczą kolejne dobre roczniki w ich kraju. To będzie bardzo trudny przeciwnik w meczu otwarcia. Trzeba będzie też uważać na Azerki.

W wielu wywiadach podkreślam, że to zespół o sile ofensywnej. Porównujemy go do Serbii. Wraca Mammadowa, będzie Rahimova, która staje się zawodniczką formatu światowego. Do tego kilka doświadczonych zawodniczek, jak choćby Bajramowa na przyjęciu. To każe upatrywać Azerbejdżan jako drużynę, która może myśleć nawet o medalu na tych mistrzostwach grając u siebie. Oczywiście ma ten zespół minusy, zwłaszcza w grze defensywnej, ale siła ofensywna jest olbrzymia i myślę, ze te zawodniczki stać na wiele.

Skoro już tak wymieniamy, powiedzmy też co nieco o Węgierkach. Węgierki znamy z zeszłorocznych kwalifikacji. Dobrze prezentowały się w tym roku, wygrały III dywizję World Grand Prix. Najwięcej czasu poświęciliśmy im w zeszłym roku, bo walczyliśmy z nimi o awans na Mistrzostwa Europy. Jak pana zdaniem my wypadamy na tle tych zespołów? Nie podejmuje się. To są gdybania. To będą bardzo ciężkie mecze i walka o każdą piłkę, każdego seta. Będzie to duże wyzwanie. Pamiętajmy, że my jedziemy składem niedoświadczonym. Tak naprawdę z tych zawodniczek, które zagrają, w ostatnich Mistrzostwach Europy dwa lata temu zagrały tylko Wołosz, Efimienko i Witkowska. Dla pozostałych dziewczyn to będzie pierwsza tego typu impreza w karierze. Nie mamy doświadczenia w tej kwestii. Mimo, że jest to impreza docelowa, dla naszego zespołu, w naszej sytuacji, jedziemy po kolejną naukę.

ZOBACZ WIDEO Polak chciał rozwiązać tajemnicę Trójkąta Bermudzkiego. Spędził tam 40 dób

Analizowaliście sobie ewentualną sytuację w fazie pucharowej? Wasza grupa połączy się z grupą C, gdzie jest Rosja, Bułgaria i Turcja. W razie awansu z drugiego lub trzeciego miejsca, najprawdopodobniej wpadniecie na jeden z tych zespołów w barażach Myślę, że nie ma co gdybać. Wiadomo, że wpadamy na bardzo silną grupę. Póki co chodzi nam o wyjście z grupy. Na tym myślenie kończymy. Koncentrujemy się na tych trzech pierwszych meczach. Nie będziemy wybierać żadnych ścieżek, walczymy o korzystny rezultat w każdym spotkaniu. To jest nasz cel. W kadrze na sparingi z Holenderkami znalazła się Natalia Murek. Czy to znaczy, że coraz częściej będziecie sięgać po siatkarki z kadry do lat 20? W przygotowaniach do ME brały udział też Martyna Łukasik i Oliwia Różański, a także wchodząca w profesjonalną siatkówkę Małgosia Jasek. Jako środkowa czy atakująca? Jest w takim etapie rozwoju, że mogliśmy sobie pozwolić na korzystanie z niej dwutorowo. Myślę, że kolejny sezon będzie dla niej odpowiedzią na jej możliwości, a później możliwości gry w reprezentacji. Wierzę, że grając w ekstraklasie, da również wiele dobrego reprezentacji. Te młode siatkarki głośno pukają do drzwi pierwszej reprezentacji. Ja jestem pod wrażeniem tych dziewczyn. Myślę, że atutem Łukasik i Różański jest świetne wyszkolenie techniczne i motoryczne. Długo stawiane były w roli faworytek do wyjazdu na ME, choć zdaję sobie sprawę, że jeszcze mogą nastąpić zmiany. W końcu przed nami jeszcze kilka dni. Mam jednak nadzieję, że nie będzie kontuzji w drużynie. Tak czy inaczej, widzę przyszłość związaną z tymi zawodniczkami. Praca z nimi pokazała, że mogą one nadać dobry kierunek reprezentacji. [nextpage] Czyli ostateczna kadra dopiero w środę przed wylotem do Baku? Będziemy oscylować wokół kadry, która poleciała do Holandii, ale różne rzeczy się zdarzają, więc z ostatecznymi rozwiązaniami poczekajmy jeszcze do środy. Na turniej nie poleci Berenika Tomsia. Dlaczego? Zadecydowały względy zdrowotne. Mogę tylko bardzo żałować, że Bereniki nie ma z nami. Na tę zawodniczkę stawialiśmy w kwalifikacjach i World Grand Prix. Gdybym może wcześniej dał szansę zespołowi w obecnej konfiguracji, być może ten zespół byłby mocniejszy. W trakcie tego sezonu zainwestowaliśmy w niektóre zawodniczki, opieraliśmy na nich wizję gry. Podobnie było kiedyś z Natalią Kurnikowską i Gabrielą Polańską, ale nie dało rady ze względów zdrowotnych. Żałuję bardzo.

Wiele zawodniczek, w które zainwestowaliśmy, straciliśmy po drodze. Żałuję, bo gdyby ta ekipa w takim kształcie zagrała zarówno kwalifikacje do MŚ, jak i turniej w Montreux, a potem World Grand Prix, stanowiłaby znacznie bardziej zgrany team. Jest to jednak skład z takich dziewczyn, na które można liczyć, które chcą grać w reprezentacji i w przyszłości będą stanowić o jej sile. Czyli możemy spodziewać się Malwiny Smarzek w roli atakującej? To jest akurat konieczność, ale my z Malwiny nie rezygnujemy jako zawodniczki przyjmującej. Wspólnie ustaliliśmy, że będzie sprawowała tę podwójną rolę. Mogliśmy też postawić na Martynę Łukasik, ale myślę, że trzeba jeszcze dać jej jeszcze trochę czasu. A Malwina musi dźwigać ciężar ataku w reprezentacji. Myślę, że będzie to rola, która będzie sprzyjała jej rozwojowi. Przygotowujemy też wariant, żeby przyjmowała nawet grając po przekątnej z rozgrywającą.

Na pozycji atakującej mogłaby też ewentualnie zagrać na przykład Julia Twardowska. Takich zawodniczek jest więcej. Jest też Patrycja Polak, Monika Bociek. To stawianie na Tomsię przez cały rok trochę nam się czkawką może odbić, ale musimy z tego jakoś wyjść. Wierzę, że dziewczyny podołają. W ten weekend rozgrywacie sparingi z reprezentacją Holandii, wicemistrzem Europy. Z jakim nastawieniem i celem przylecieliście? To ma być weryfikacja naszego poziomu grania. A druga rzecz, to nauka i doświadczenie. Gdzie je zdobywać, jak nie z drużyną z topu światowego? Dodatkowo są to mecze przy kibicach, z pełną oprawą. Myślę, że dla naszych dziewczyn będzie to świetna okazja do sprawdzenia się. Po Mistrzostwach Europy siatkarzy polscy kibice mogą być głodni sukcesów. Być może będą od was więcej oczekiwać. Ma pan taką świadomość? Myślę, że absolutnie to trzeba gdzieś zostawić z boku. Rywalizacja męskiej i żeńskiej siatkówki w ogóle nie ma sensu w Polsce. To są dwa inne poziomy, dwa inne światy i ja na to tak nie patrzę. Dziewczyny mają swoją drogę. Dla nich gra w kadrze to sposób na przeżycie czy jednak pasja? Dokładając dziewczyny, które pracowały z nami wcześniej - choćby Klaudię Alagierską - doczekaliśmy (lub raczej dopracowaliśmy) się takiego składu, że mamy dziewczyny, dla których gra jest pasją, a nie sposobem na życie. Sądzę, że kilka sezonów grania na poziomie reprezentacyjnym tak rozwinie zespół, że będziemy mieli pociechę z tej kadry. Uważam, że zawsze zawodniczka, dla której siatkówka stanowi pasję i rzecz ważną, a nie sposób na życie, jest w stanie prześcignąć w ciągu kilku sezonów tę, która tylko utrzymuje się siatkówką przy życiu.

Źródło artykułu: