ME 2017 w siatkówce. Dawid Konarski: Jeśli nie mógłbym oddychać, pojechałbym do domu

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Dawid Konarski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Dawid Konarski

Baraż ME 2017 - na tyle było stać reprezentację Polski. Drużyna odpadła z turnieju, a cieniem samego siebie był Dawid Konarski, lider reprezentacji z pierwszej części sezonu.

W tym artykule dowiesz się o:

Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: Po słabym meczu na PGE Narodowym z Serbią, w Gdańsku wskoczyliście na wyższy poziom, a w Krakowie w niczym nie przypominaliście tej drużyny z Ergo Areny. Co się stało?

Dawid Konarski: Nie graliśmy swojej siatkówki, chociaż wygraliśmy dwa spotkania 3:0, to nie było to, co potrafimy grać, bo Finlandia i Estonia cały czas robią kroczki do przodu. Mimo to zwyciężyliśmy, ale nie były to przekonujące zwycięstwa i mecze powalające na kolana. Wiedzieliśmy, że nasza gra jest szarpana. Graliśmy dużo lepiej niż podczas spotkania z Serbami, ale to nie wystarczyło. Wystarczyło na Gdańsk, ale na Słoweńców zabrakło sporo. Prezentowaliśmy się podobnie jak z Serbami: dużo błędów własnych, zagrywka słaba. Nie widziałem statystyk i nie mam zamiaru ich oglądać, ale na pewno były niekorzystne. Graliśmy szarpaną siatkówkę, tak jak cały turniej i jesteśmy już po mistrzostwach.

Początek sezonu zanotowaliście naprawdę dobry, mecz towarzyski z Iranem, a potem pierwszy turniej Ligi Światowej we Włoszech. Która potyczka, a może impreza, była najlepsza w waszym wykonaniu?

To były tylko pojedyncze spotkania. Nie można nawet powiedzieć, że to był jakiś moment sezonu, bo cały czas graliśmy raz dobrze, raz źle. Na pewno graliśmy lepsze spotkania niż to barażowe ze Słowenią. Obojętnie, które spotkanie bym przytoczył to były elementy lepsze niż ze Słoweńcami, więc nie można powiedzieć, że trzy tygodnie temu graliśmy dobrze, a teraz już słabo. Cały czas graliśmy falując, przez Ligę Światową , poprzez Memoriał Wagnera, do środy - tak wyglądał ten sezon kadrowy.

ZOBACZ WIDEO: Michał Kubiak: Jako drużyna graliśmy słabo

Czy coś miało wpływ na to, że było właśnie tak nierówno?

Widocznie tak musiało być i tak graliśmy. Nawet w meczu ze Słowenią momentami były zrywy siatkówki na wysokim, światowym poziomie. Kończyliśmy kosmiczne piłki, a potem na tych prostych popełnialiśmy błędy i nie kończyliśmy ataków czy nie przyjmowaliśmy piłek. Żeby grać na dobrym, topowym poziomie, trzeba grać równo. Nie mówię, że od razu na sto procent, ale na poziomie 80-70-60. Nie można grać na 80-20-70-10, bo wtedy się nie wygrywa i jesteśmy tego najlepszym przykładem. Wszyscy wiemy, że mamy materiał i potencjał ludzki, żeby grać na bardzo wysokim poziomie, ale jak widać mamy też potencjał, żeby grać na bardzo słabo i tak wyglądał ten turniej.

W tym wypadku jesteście w stanie przyjechać za rok do Spały i rozpocząć przygotowania od nowa, żeby pracować nad tym, by uniknąć tej nierównej formy?

Myślę, że mamy grupę naprawdę doświadczonych zawodników. Niejedno przegraliśmy, niejedno wygraliśmy. Jesteśmy w stanie wyrzucić to z myśli i przyjechać za rok z nową, świeżą głową i chęciami na lepsze rezultaty. Nie dość, że wyniki nie satysfakcjonują kibiców, to nas samych też. Ciężko pracujemy, poświęcamy swoje zdrowie i chwile wolnego, zamiast lecieć na wakacje, to trenujemy i chcemy wygrywać. Jeżeli nam to nie wychodzi, to jesteśmy rozczarowani, i my, i kibice, jesteśmy smutni. U podstaw leży nasza praca i nasze zdrowie, bo nikt nie przyjeżdża tutaj, żeby przegrywać kolejne spotkania.

Ma pan za sobą wyczerpujący rok w ZAKSIE, gdzie był pan liderem, a na początku sezonu reprezentacyjnego niemal pan nie opuszczał boiska. Nie było, tak zwyczajnie, zmęczenia?

Nie odczuwałem tego. Myślę, że wszyscy staramy przygotować się na maksa do tego, co możemy z siebie dać. Nie czułem się wyeksploatowany, jeśli czułbym, że naprawdę nie mogę oddychać, że się duszę, to sam bym podniósł rękę i powiedział, że lepiej, żebym nie grał, pojechał do domu i niech grają inni, którzy czują się lepiej. Myślę, że fizyka nie zawiodła, bo ciężko trenowaliśmy na hali i na siłowni. Każdy z nas mógłby wyjść i zagrać kolejne spotkanie i nie byłoby z tym problemu. Bardziej był problem typowo techniczno-siatkarski niż fizyczny, bo błędy typu nie trafianie w piłki czy atakowanie po autach, nie mają nic wspólnego z fizyką. Jeśli nie przebijalibyśmy się przez siatkę, to wynika z problemu fizycznego, ale atakowaliśmy na poziomie rywali, więc tutaj zawiodła tylko i wyłącznie technika.

Szukając pozytywów, końcówka sezonu pokazała, że ma pan godnego zmiennika.

Na pewno mamy na tej pozycji materiał, są Łukasz Kaczmarek, Maciej Muzaj, który będzie robił z roku na rok coraz większy progres. Przychodzą nowi siatkarze, mamy złote pokolenie juniorów, wiec mamy zawodników, którzy są w stanie grać w reprezentacji. Nie chodzi jednak o to, żeby rzucić na raz wszystkich juniorów i niech oni grają. Myślę, że można z "Kochanem" (Jakubem Kochanowskim - przyp. red.) porozmawiać, jak się różni siatkówka juniorska od seniorskiej. Złote pokolenie nie przegrało spotkania przez ostatnie lata.

Pozostaje nam trenować, a ci, co są z tego pokolenia cały czas będą się starali dążyć do tego, by reprezentacja grała jak najlepiej. Nikomu porażka nie jest na rękę i wszyscy to wiedzą, bo nikt nie chce przegrywać. Wszyscy idziemy w tym samym kierunku, kierunku zwycięstw. Raz lepiej, raz gorzej. Widać, że teraz sportowo mamy dołek, bo nie ma tych wyników. Musimy jednak wszyscy ciężko pracować, żeby w przyszłości były.

Podpisał pan kontrakt z Ziraatem Bankasi Ankara. Czy już pan wie, ile dostanie wolnego, jak będą wyglądać przygotowania?

Na pewno będzie chwila wolnego, ale krótka, bo już 23 września gramy pierwsze spotkanie ligowe. Myślę, że nikt tutaj fizycznie nie narzeka, czuje się dobrze. Czekają mnie jeszcze tylko kontrolne badania, żeby zobaczyć, czy coś boli, a także doprowadzić to do porządku do początku sezonu.

Czy takie oderwanie się od plusligowej rzeczywistości może zaprocentować w przyszłości w kontekście kadry?

Dla mnie to coś nowego. Bardzo się cieszę i jestem podekscytowany, że mogę gdzieś pojechać, sprawdzić coś nowego. Miałem okazję tylko przez chwilę rozmawiać z menadżerem klubu. Dla mnie to jest pierwszy wyjazd za granicę. Na pewno nowe doświadczenie, nowa sytuacja, nowy kraj, więc odczuciami na pewno podzielę się po powrocie. W naszej lidze spędziłem już sporo lat, nic nowego pewnie by mnie nie spotkało w przyszłym sezonie. Teraz jestem gotowy na nowe wyzwania, nie mogę się doczekać. Cieszę się, że będzie ze mną Bartek (Kurek), bo jest to osoba, którą znam, a w dodatku Polak. Pociągniemy ten wózek razem, a co nam to przyniesie? To zobaczymy później.

Komentarze (6)
avatar
Rylszczak
1.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Do pajacowania po zdobytym punkcie to jest pierwszy 
avatar
ZIBI59
1.09.2017
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
avatar
Kazimierz Wieński
1.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Opowiada bzdury ,był bez formy i to wszystko