Włosi zagrali mecz z Turkami koncertowo. Nic dziwnego, że niezwykle zadowolony po meczu był Luca Vettori. - Graliśmy naprawdę dobrze. Po pierwsze świetnie serwowaliśmy, bo drugie mieliśmy stabilne przyjęcie - powiedział po barażu o ćwierćfinał.
Podopieczni Gianlorenzo Blenginiego zdecydowanie wygrali dwie pierwsze partie spotkania, ale później mieli problemy. - Turcy zaczęli grać znacznie lepiej, więc przez większość seta mieliśmy o cztery punkty mniej niż nasi przeciwnicy. Na szczęście zaczęła funkcjonować nasza obrona, a potem blok. To dało nam motywację do walki. Trzeba przyznać, że w dwóch akcjach mieliśmy też dużo szczęścia - przyznał atakujący.
Faktycznie Włosi mieli sporo farta. Dwie akcje, o których mówi Vettori, były identyczne. Turcy mieli piłki setowe. Włosi zbudowali akcje i zakończyli je atakami w aut. Kiedy wydawało się, że to koniec seta, gracze z Italii poprosili o wideoweryfikacji i dwukrotnie okazało się, że ataki zahaczyły o blok.
Siatkarzom z Półwyspu Apenińskiego pomogła nie tylko system challange. - Cieszymy się, że polscy kibice nas dopingowali, to nam pomogło. Mamy nadzieję, że w ćwierćfinale też będą nas wspierać - mówił zawodnik.
Atakujący zapewnia, że pomiędzy drugim a trzecim setem w włoskiej drużynie nie wydarzyło się nic złego. - Nie straciliśmy koncentracji, graliśmy tak samo. Chyba po prostu Turcy poczuli, że to może być ich ostatni set w turnieju i zaczęli walczyć - stwierdził.
Atutem Włochów w spotkaniu z Turkami był blok. - Mamy nadzieję, że blok będzie też naszą siłą w meczu z Belgią. Musimy mocno przeanalizować ich grę, ale ważna będzie też regeneracja. Istotne będzie to, żeby na boisku prezentować taką moc jak w meczu z Turkami - przyznał zawodnik, zapowiadając walkę o półfinał.
ZOBACZ WIDEO: Bartłomiej Lemański: Każdy z nas zostawił na parkiecie całe serce