Siatkarze Gido Vermuelena dobrze wiedzieli, że jakikolwiek inny wynik niż zwycięstwo odbiera im szansę na utrzymanie się w turnieju, dlatego zaczęli mocno i bezpardonowo. Nimir Abdel-Aziz kończył niemal wszystkie piłki, które otrzymał do zaatakowania, nieźle spisywał się także Jeroen Rauwerdink, zastępujący kontuzjowanego Thijsa Ter Horsta. Sytuację na korzyść Belgów odmieniło zadaniowe wejście rozgrywającego Stijna D'Hulsta, który na dobry początek "poczęstował" rywali asem serwisowym (17:18) i nieco zmienił dystrybucję ataku w swojej ekipie.
Kluczem do sukcesu Czerwonych Smoków był blok, który tak doskonale działał w spotkaniu z Francuzami. Belgowie zamknęli Holendrom wszystkie drogi do zdobywania punktów i dokończyli dzieła rękami Brama Van den Driesa (25:21). Nie osłabiło to animuszu Oranje, niderlandzcy siatkarze znów postraszyli swoich sąsiadów sprawnymi rozwiązaniami w ataku, a na domiar złego dla Belgii kontuzji stawu skokowego doznał Pieter Verhees. Paradoksalnie przymusowe pojawienie się Arno van de Velde na parkiecie odmieniło losy seta. To właśnie ten środkowy obudził po raz kolejny belgijski blok (11:11), zbyt szczelny do sforsowania przez Rauwerdinka.
Walka trwała do stanu 15:15, potem na parkiecie rządzili niepodzielnie zawodnicy pod wodzą Vitala Heynena. Pomarańczowym nie pomogło tym razem wejście Woutera Ter Maata, poza tym nie potrafili oni zatrzymać technicznych zbić Tomasa Rousseaux i poddali się presji serwisu Matthiasa Valkiersa. Set ostatniej szansy dla Holandii zaczął się od wzajemnego badanie się obu ekip i szukania okazji na przełamanie; trzy punkty Michaela Parkinsona dały rywalom Belgów prowadzenie 11:9, ale tylko na chwilę, bo kunsztem siatkarskim popisywał się Van de Velde.
Podobnie jak w dwóch poprzednich odsłonach spotkania Holendrzy dali się stłamsić przeciwnikowi po drugiej przerwie technicznej i tylko z rzadka odpowiadali na ich zagrania. Po bloku na Abdel-Azizie i banalnym błędzie Rauwerdinka w polu serwisowym widać było, że kadra Vermeulena myślami jest już w samolocie wracającym do ojczyzny. Ich los przypieczętował zagrywką Simon Van De Voorde. Tym samym Belgia zapewniła sobie bezpośredni awans do ćwierćfinału mistrzostw Europy 2017 i mogła spokojnie przyglądać się starciu Francji z Turcją.
Belgia - Holandia 3:0 (25:21, 25:21, 25:21)
Belgia: Van den Dries, Deroo, Verhees, Van de Voorde, Valkiers, Rousseaux, Stuer (libero) oraz van Hirtum, Van Walle, Ribbens (libero), D'Hults, Van De Velde, Lecat, Klinkenberg
Holandia: Van Haarlem, Diefenbach, Rauwerdink, Abdel-Aziz, Koelewijn, Andringa, Sparidans (libero) oraz Keemink, Van De Kamp, Ter Maat, Parkinson, Jorna
Miejsce | Zespół | Mecze | Z-P | Sety | Punkty |
---|---|---|---|---|---|
1. | Belgia | 3 | 3-0 | 9:4 | 7 |
2. | Francja | 3 | 2-1 | 8:5 | 6 |
3. | Turcja | 3 | 1-2 | 5:7 | 4 |
4. | Holandia | 3 | 0-3 | 3:9 | 1 |
ZOBACZ WIDEO Jakub Kochanowski: Walczymy o każdy punkt jak o piłkę meczową finału