Gdyby tak napisać książkę o rozgrywkach Ligi Mistrzów, mogłoby nie starczyć białych kartek ani atramentu w piórze. Tak jak każda edycja, także i ta przyniosła ze sobą wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji, niespodzianek, druzgocących porażek i fenomenalnych wiktorii. Jak zawsze byli wygrani i przegrani, jak zawsze były radość i łzy. Taki już urok sportu, a szczególnie piłki siatkowej, że zwycięzca może być tylko jeden. Tym razem okazał się nim team włoski - Itas Diatec Trentino.
W poprzednich latach nie wszystko układało się po myśli zespołów najlepszej ligi świata, jaką wciąż jest niewątpliwie Serie A1. Ostatnimi czasy za najlepsze drużyny Europy uważano w poszczególnych sezonach niemieckie VfB Friedrichshafen i rosyjskie Dynamo Kazań. Ostatni tytuł na europejskich parkietach Ligi Mistrzów ekipa z płw. Apenińskiego zdobyła trzy lata temu. Owego zaszczytu w sezonie 2005/06 doświadczył zespół Sisleya Treviso, który w finale pokonał grecki Iraklis Saloniki 3:1. W tym roku historia poniekąd zatoczyła swe koło, lecz zacznijmy może od samego początku.
Gra wstępna
Przez pierwszą fazę prestiżowych rozgrywek Ligi Mistrzów niczym burza przeszły trzy zespoły, z których dwa pierwsze stanęły później po przeciwnych stronach siatki w praskim finale - Iraklis Saloniki z dobrze znanym polskim kibicom Plamenem Konstantinovem, Itas Trentino, w którym grają dwaj Polacy, Michał Winiarski i Łukasz Żygadło, a także naszpikowane gwiazdami Dynamo Moskwa. Drużyny te wygrały wszystkie swoje mecze, tracąc przy tym minimalną wręcz liczbę setów.
Powyżej przeciętnej spisały się także dwa włoskie teamy - Lube Banca Macerata z Sebastianem Świderskim w składzie oraz Copra Piacenza. Zajęły one pierwsze lokaty w swoich grupach, przegrywając jedynie po jednym pojedynku. W początkowej fazie rozgrywek nie mieliśmy niestety wielu niespodzianek. Praktycznie nie było takiej sytuacji, w której dużo niżej notowany zespół pokonał europejskiego potentata. Jedynie w grupie D mało znany klub Piet Zoomers/D Apeldoorn, w którego składzie próżno szukać gwiazd wielkiego formatu, był bardzo blisko pokonania włoskiej Piacenzy - zespołu aspirującego do zdobycia mistrzostwa Włoch. Ostatecznie jednak skończyło się na strachu włoskich kibiców i wyniku 3:2 dla Copry.
Faza grupowa nie była przesadnie emocjonująca. Jako że odpadło tylko osiem zespołów, w przedbiegach nie zostały wyeliminowane przypadkowe ekipy, lecz najsłabsze drużyny, które nie miały większych szans w starciach z mocniejszymi rywalami. Z Ligą Mistrzów pożegnały się bułgarskie CSKA Sofia, czeskie Jihostroj Budejovice, serbska Crvena Zvezda Belgrad, francuskie Paris Volley i Beauvais Oise , holenderski Piet Zoomers/D Apeldoorn, austriacki Aon hotVolleys Wiedeń i grecki Panathinaikos Ateny.
Polskie nastroje po fazie grupowej można było określić jako umiarkowanie optymistyczne. Miłą niespodzianką był awans AZS Częstochowa, który mimo słabszego startu w rozgrywkach wykazał się dużą walecznością i zasłużenie awansował do 1/8 finału z drugiego miejsca w grupie A. Natomiast mniej wesołe miny mieliśmy po występach Skry Bełchatów, która nie spisała się najlepiej. Drużyna Daniela Castellaniego wygrała jedynie połowę meczów, lecz nie to było najgorsze. Niepokojący był styl, jaki mistrzowie Polski pokazali w przegranych po 0:3 konfrontacjach, szczególnie tych z niemieckim VfB. Ostatecznie jednak ważny był awans, choć niewątpliwie została zmarnowana szansa na rozstawienie przy losowaniu par w dalszej części rozgrywek.
Grupa A: CSKA Sofia, Domex Tytan AZS Częstochowa, Fenerbahce Stambuł, Iraklis Saloniki (awans: Iraklis Saloniki, AZS Częstochowa, Fenerbahce Stambuł).
Grupa B: Dynamo Moskwa, Jihostroj Czeskie Budejovice, Noliko Maaseik, Vitoria SC (awans: Dynamo Moskwa, Noliko Maaseik, Vitoria SC).
Grupa C: Crvena Zvezda Belgrad, Knack Randstad Roeselare, Lube Banca Marche Macerata, Portol Palma Majorka (awans: Lube Banca Macerata, Knack Roeselare, Portol Majorka).
Grupa D: Copra Nord Meccanica Piacenza, Paris Volley, Piet Zoomers/D Apeldoorn, Zenit Kazań (awans: Copra Piacenza, Zenit Kazań).
Grupa E: Ach Volley Bled, Aon hotVolleys Wiedeń, Beauvais Oise, Trentino Diatec Volley (awans: Itas Trentino, Ach Volley Bled).
Grupa F: Iskra Odincowo, Panathinaikos Ateny, PGE Skra Bełchatów, VfB Freidrichshafen (awans: Iskra Odincowo, VfB Friedrichshafen, Skra Bełchatów).
Faza pucharowa pod znakiem najlepszej szesnastki
Najciekawsze pary 1/8 finału tegorocznej edycji Ligi Mistrzów stworzyły przede wszystkim pary, w skład których weszły polskie drużyny - Skra Bełchatów i Dynamo Moskwa oraz AZS Częstochowa i Copra Piacenza. Ponadto o interesujące widowisko postarały się także VfB Friedrichshafen i Knack Roeselare.
W przypadku pary polsko-rosyjskiej, mówiono o niej jako o przedwczesnym spotkaniu dwóch faworytów elitarnych rozgrywek Champions League. Rywalizacja pomiędzy bełchatowianami a pewnymi siebie Rosjanami rzeczywiście była bardzo zacięta. W pierwszym spotkaniu minimalnie lepsi okazali się siatkarze z Moskwy, lecz w rewanżu jakichkolwiek złudzeń pozbawiła ich Skra, wygrywając u siebie 3:1. Była to niewątpliwie bardzo bolesna i przede wszystkim kosztowna porażka dla Rosjan. Jeśli ma się w klubie takich zawodników jak choćby Dante Amaral czy Semen Połtawski, nie można stawiać sobie innych celów niż tylko te najwyższe.
Z kolei "młode wilczki" spod Jasnej Góry utarły nosa Włochom z Piacenzy, którzy nie dopuszczali do siebie myśli o ewentualnej porażce w dwumeczu z polską ekipą. Pierwszą konfrontację, którą przegrali u siebie 2:3, uznali za zwykły przypadek i dalej byli przekonani o swojej wielkości oraz przewadze nad przeciwnikami pod wodzą Radosława Panasa. Jednak ku uciesze fanów siatkówki nad Wisłą częstochowianie w rewanżu zmietli z boiska klasowych Włochów i przebojem wdarli się do najlepszej ósemki LM.
Warto także wspomnieć o nieoczekiwanie zaciętej parze niemiecko-belgijskiej. W przypadku meczów VfB Friedrichshafen i Knack Roeselare nastroje obu drużyn zmieniały się jak w kalejdoskopie. Ostatecznie jednak z powodu większej ilości wygranych setów do ćwierćfinału awansowali niemieccy siatkarze, którym z pewnością marzyła się powtórka z sezonu 2006/07, kiedy to do ich kraju powędrowały złote medale Ligi Mistrzów.
W innych parach wygrywali faworyci. Po raz kolejny nie zawiodły ekipy Iraklisu i Trentina. Dla Hiszpanów z Majorki, którzy stanęli w szranki z Michałem Winiarskim i spółką, szczególnie drugi pojedynek musiał być bardzo przykry w skutkach. Przegrana 0:3 oraz zdobycie kolejno 13, 14 i 19 oczek musiały ich mocno przybić.
Do zaszczytnego grona najlepszych ośmiu zespołów awansowały również Lube Banca Macerata, która z drobnymi problemami uporała się z tureckim Fenerbahce Stambuł, Zenit Kazań, a także Iskra Odincowo.
Pierwsze spotkania 1/8 finału:
Lube Banca Macerata - Fenerbahce Stambuł 3:0 (25:22, 25:23, 25:21)
ACH Volley Bled - Zenit Kazań 2:3 (28:30, 33:31, 25:19, 13:25, 10:15)
Copra Piacenza - AZS Częstochowa 2:3 (23:25, 23:25, 25:23, 25:17, 14:16)
Portol Palma Majorka - Trentino Volley 0:3 (17:25, 20:25, 18:25)
Dynamo Moskwa - Skra Bełchatów 3:2 (25:21, 22:25, 25:23, 28:30, 15:13)
Noliko Maaseik - Iskra Odincowo 1:3 (24:26, 25:19, 16:25, 23:25)
Knack Randstad Roeselare - VfB Friedrichshafen 1:3 (27:25, 20:25, 15:25, 21:25)
Vitoria SC - Iraklis Saloniki 0:3 (23:25, 23:25, 19:25)
Rewanże 1/8 finału:
Fenerbahce Stambuł - Lube Banca Macerata 3:2 (19:25, 27:29, 25:16, 25:23,15:13)
Zenit Kazań - Ach Volley Bled 3:0 (25:18, 25:20, 25:19)
AZS Częstochowa - Copra Piacenza 3:0 (25:22, 25:20, 25:23)
Trentino Volley - Portol Palma Majorka 3:0 (25:13, 25:14, 25:19)
Skra Bełchatów - Dynamo Moskwa 3:1 (18:25, 25:21, 25:21, 25:19)
Iskra Odincowo - Noliko Maaseik 3:0 (25:16, 25:21, 25:21)
VfB Friedrichshafen - Knack Randstad Roeselare 2:3 (25:16, 22:25, 25:22, 22:25, 11:15)
Iraklis Saloniki - Vitoria SC 3:2 (25:13, 21:25, 23:25, 25:19, 15:9)
Awans uzyskały:
Lube Banca Macerata, Zenit Kazań, AZS Częstochowa, Trentino Volley, Skra Bełchatów, Iskra Odincowo, VfB Friedrichshafen, Iraklis Saloniki.
Od ćwierćfinału do Pragi tuż, tuż…
W 1/4 finału znalazły się po dwa zespoły włoskie, rosyjskie i polskie, a także ekipy reprezentujące Niemcy i Grecję. Obecność obu naszych klubów budziła w nas nadzieję na dobry wynik i sprawiała, że niczym bumerang wracało pytanie, czy w końcu jesteśmy trzecią ligą świata czy jeszcze nie. Jednak każda z ośmiu drużyn miała spore apetyty i równe szanse na występ w organizowanym w Pradze finale. Tutaj już nie mogło być mowy o łatwiejszych rywalach lub też bardziej lub mniej interesujących parach.
W najbardziej przekonujący i bezdyskusyjny sposób do finału w stolicy Czech awansowała rewelacyjna w tym sezonie ekipa Iraklisu Saloniki. Team, który w ubiegłym sezonie nie wyszedł nawet z grupy, w świeżo zakończonej edycji LM po prostu błyszczał. W dwumeczu o tak dużą stawkę Grecy zagrali bez żadnych kompleksów, przygniatając swą siatkarską wielkością siatkarzy z Niemiec. Ekipa z Salonik dwa razy zwyciężyła bez straty seta i w wielkim stylu awansowała do najlepszej czwórki.
Z kolei Lube Banca Macerata, w której podstawowym przyjmującym jest popularny "Świder", już praktycznie w pierwszym meczu 1/4 finału zapewniła sobie awans do dalszej rundy. Rewanż w Kazaniu był jedynie formalnością i kiedy w drugim pojedynku Macerata wygrała pierwszą partię, stało się jasne, że to właśnie włoski team pojedzie do Pragi. Mimo to Rosjanie grali do końca i na otarcie łez wygrali rewanżową konfrontację 3:2.
Niestety polskie drużyny nie spisały się na miarę swoich i naszych oczekiwań. Co prawda AZS Częstochowa miał swoje szanse w pierwszym meczu rozgrywanym na własnym terenie i mógł nawet przy odrobinie szczęścia i większej konsekwencji w grze wygrać z włoskim potentatem, lecz w drugim secie jego gra się posypała. Miłym akcentem było natomiast tradycyjne już wręczenie upominków byłym częstochowskim zawodnikom, którzy chętnie odwiedzili "swoje" miasto. Zarówno Michał Winiarski, jak i Łukasz Żygadło mają w swoim dorobku występy w klubie spod Jasnej Góry, dlatego pocieszeniem dla polskich kibiców był fakt, że będziemy mieli w Pradze polskich siatkarzy.
Natomiast Skra Bełchatów rozbudziła nasze nadzieje na wyeliminowanie Giby i spółki, gdyż w pierwszym starciu wygrała po zaciętym i niezwykle ciężkim boju 3:2. Na nieszczęście podopiecznych Daniela Castellaniego w rewanżu już tak dobrze nie było. Bełchatowianie rozegrali w Odincowie jedno z gorszych spotkań w swoim wykonaniu, oddając awans w ręce Rosjan praktycznie bez walki.
Pierwsze spotkania 1/4 finału:
Lube Banca Macerata - Zenit Kazań 3:0 (26:24, 25:18, 25:20)
PGE Skra Bełchatów - Iskra Odincowo 3:2 (25:27, 25:15, 25:23, 23:25, 17:15)
VFB Friedrichshafen - Iraklis Saloniki 0:3 (21:25, 25:27, 18:25)
Domex Tytan AZS Częstochowa - Itas Diatec Trentino 1:3 (25:22, 21:25, 17:25, 18:25)
Rewanże 1/4 finału:
Zenit Kazań - Lube Banca Macerata 3:2 (20:25, 25:23, 23:25, 25:20, 15:11)
Iskra Odincowo - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:20, 25:18, 25:16)
Iraklis Saloniki - VFB Friedrichshafen 3:0 (25:18, 25:20, 28:26)
Itas Diatec Trentino - Domex Tytan AZS Częstochowa 3:0 (25:19, 25:14, 25:12)
Awans uzyskały:
Lube Banca Macerata, Iskra Odincowo, Iraklis Saloniki, Itas Diatec Trentino.
Praga siatkarską stolicą Europy w zielono-biało-czerwonych barwach
Pierwszy weekend kwietnia zwiastował duże emocje. Oto rozstrzygnąć się miała kwestia zwycięstwa w najważniejszej klubowej imprezie dla każdego siatkarza. Na placu boju pozostały już tylko cztery zespoły - Macerata, Odincowo, Saloniki oraz Trentino. Zestawienie par było szczególnie interesujące dla kibiców z Polski, ponieważ za przedwczesny finał uznano pojedynek ekip, w których grali nasi rodacy - Sebastian Świderski oraz Michał Winiarski i Łukasz Żygadło. Niestety Lube nie stanęło na wysokości zadania. Mimo że obie drużyny wielokrotnie ze sobą grały i ze względu na perfekcyjną znajomość wzajemnych wad i zalet rywalizacja ta powinna się zakończyć dopiero w tie-breaku, zawodnicy Maceraty mieli ogromne problemy z własną postawą. Nawet waleczny zawsze "Świder" spisał się dużo poniżej oczekiwań. Tak więc to właśnie Itas awansował do finału, zaś Maceracie pozostała walka o miejsce na podium.
W drugim półfinale na zwycięzcę typowano ekipę Iskry Odincowo, pogromców Skry Bełchatów. Jednak żywiołowo reagująca publiczność, tak licznie zgromadzona w praskiej hali, na tyle uskrzydliła swoich ulubieńców, że Grecy bez większych problemów uporali się z faworyzowanymi przeciwnikami. Stało się jasne, że po trzech latach dojdzie do powtórki z włosko-greckiego finału. Saloniki szykowały się więc na wielki rewanż za sezon 2005/06, kiedy to przegrały w wielkim finale 1:3 z Sisleyem Treviso.
Spotkanie o brązowy medal było najbardziej zacięte. Pod względem ilości setów mogliśmy być niezadowoleni z praskiego finału, lecz dramaturgia konfrontacji o trzecie miejsce wynagrodziła nam wszelki niedosyt. Nie dość powiedzieć, iż Iskra miała w trzeciej odsłonie meczu kilka piłek meczowych, z których nie wykorzystała żadnej. "Akcję-marzenie" przeprowadzili jednak Włosi, którzy ostatkiem sił w obronie wywalczyli remis, a zaraz potem przechylili szalę zwycięstwa w secie na swoją korzyść. Czwarty set również padł ich łupem, lecz ekipa popularnego "Świdra" nie poszła za ciosem i przegrała w tie-breaku 15:17. Ostatecznie Iskra wykonała plan minimum, zaś Macerata spisała się poniżej oczekiwań.
Finał LM należał do Włochów. Dramat Iraklisu powrócił niczym nieznośny bumerang - Grecy ponownie zdołali ugrać tylko jednego seta. W dużej mierze przyczynił się do tego, nie bójmy się mówić o tym otwarcie, jeden z najlepszych siatkarzy na świecie - Michał Winiarski. Wygrana ta zasłużenie powędrowała w ręce Trentina, który w składzie miał MVP turnieju - Mateya Kaziyskiego. Zawodnik ten rozegrał fantastyczne zawody. Wprawdzie miał momenty wahań formy w ataku, lecz to właśnie on przesądził o wygranej Itasu w czwartej partii finałowej konfrontacji, kiedy na stronę rywali posłał dwa niesamowite asy serwisowe.
Wyniki turnieju finałowego:
Itas Diatec Trentino - Lube Banca Marche Macerata 3:0 (25:21, 25:19, 25:23)
Iskra Odincowo - Iralis Saloniki 1:3 (25:19, 22:25, 23:25, 23:25)
Iskra Odincowo - Lube Banca Macerata 3:2 (25:23, 25:23, 28:30, 21:25, 17:15)
Iraklis Saloniki - Itas Diatec Trentino 1:3 (11:25, 25:21, 24:26, 22:25)
Best of the best
Większa część siatkarzy, którzy otrzymali nagrody indywidualne, zasłużyła na owe wyróżnienia. Jedynie nominacja dla najlepszego atakującego Martina Lebla wzbudziła pewne kontrowersje. Nas najbardziej cieszy nagroda dla "Winiara", który zdobył w stolicy Czech tytuł najlepszego... blokującego. Najważniejsza zaś nagroda powędrowała w ręce jego klubowego kolegi - Mateya Kaziyskiego.
Najlepiej atakujący: Martin Lebl (Lube Banca Marche Macerata)
Najlepiej punktujący: Jochen Schöps (Iskra Odincowo)
Najlepszy przyjmujący: Plamen Konstantinow (Iraklis Saloniki)
Najlepszy zagrywający: Emanuele Birarelli (Itas Diatec Trentino)
Najlepszy blokujący: Michał Winiarski (Itas Diatec Trentino)
Najlepszy rozgrywający: Aleksander Butko (Iskra Odincowo)
Najlepszy libero: Aleksiej Wierbow (Iskra Odincowo)
MVP: Matiej Kazijski (Itas Diatec Trentino)