LŚ 2017: gorąco w Warnie. Polacy przegrali z Bułgarią

Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja Bułgarii
Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja Bułgarii

Reprezentacja Polski przegrała z Bułgarią 2:3 w Warnie podczas drugiego weekendu Ligi Światowej. Mecz kontuzją okupił Michał Kubiak.

W tym artykule dowiesz się o:

Po raz ostatni Polacy rywalizowali w Warnie podczas mistrzostw Europy, wtedy w bułgarskim kurorcie w fazie grupowej poradzili sobie dobrze i awansowali do dalszej fazy. Tymczasem początek spotkania wyglądał tak, jakby Biało-Czerwonym towarzyszyły jakieś demony z przeszłości i trudno im było o aklimatyzację.

Bułgarzy grali jak z nut, Nikołaj Penczew na lewym skrzydle wykorzystywał swoją wiedzę na temat rywali, którą nabył podczas kilku sezonów występów w PlusLidze. Georgi Bratojew bardzo dobrze prowadził grę zespołu, a jego koledzy świetnie czytali wszystko, co działo się po drugiej stronie siatki. Polacy mieli ogromne problemy z przyjęciem zagrywki, a bez tego nie dało się nawiązać walki z gospodarzami.

Trener Ferdinando De Giorgi nie wykonywał żadnych nerwowych ruchów, ale nie zdecydował się na żadne drastyczne zmiany. Ten set Biało-Czerwoni oddzielili grubą kreską i wrócili na boisko z czystymi głowami.

Szybko przejęli inicjatywę, zaczęli skutecznie atakować i popełniali mniej błędów. Odskoczyli na kilka punktów, przez cały czas utrzymując bezpieczny dystans. W trakcie seta na parkiecie pojawił się Karol Kłos, zmieniając Mateusza Bieńka. Polacy nie grali nadzwyczajnie, ale skrzydła funkcjonowały poprawnie, dzięki czemu stan meczu się wyrównał.

ZOBACZ WIDEO: Polak chce dokonać niemożliwego na K2. "To bardzo trudne wyzwanie, ale uważam, że da się to zrobić"

Początek trzeciej odsłony był bardzo wyrównany, ale Bułgarzy pomogli. Dwa razy nadziali się na polski blok, dotknęli siatki i zrobiły się cztery punkty różnicy. Jak natchniony grał Michał Kubiak i kiedy przy stanie 14:18 nabawił się urazu (staw skokowy), to serca drużyny i kibiców zabiły mocniej. Sztab zajął się z boku kapitanem, a do gry oddelegowany został Aleksander Śliwka.

To niefortunne zdarzenie nie wytrąciło nikogo z równowagi, drużyna Plamena Konstantinowa nie była w stanie odrobić strat i kolejny set padł łupem Biało-Czerwonych.

Bułgarzy rzucili wszystko na szalę, ale Cwetan Sokołow nie miał swojego dnia, a bez niego trudno było gospodarzom pokonać takiego rywala, jakim byli Polacy. Przez dłuższy czas walka toczyła się punkt za punkt, ale w końcu Biało-Czerwoni odskoczyli na trzy punkty. Gospodarze nie odpuszczali, cierpliwie walczyli i w końcówce pomógł im Bartosz Kurek, popełniając błąd w ważnym momencie. Chwilę później kiwką popisał się Bratojew, a dzieło zwieńczyło podwójne odbicie Fabiana Drzyzgi.

Tie-break zdecydowanie nie toczył się po myśli Polaków. Bułgarzy na dobre przejęli inicjatywę, jednak Polakom udało się odrobić stratę dzięki atakowi i asowi serwisowemu Macieja Muzaja. Końcówka, choć emocjonująca, rozstrzygnęła się na korzyść gospodarzy.

Bułgaria - Polska 3:2 (25:16, 20:25, 19:25, 25:23, 16:14)

Bułgaria: Sokołow, Bratojew, N. Penczew, Skrimow, Josifow, Nikołow, Salparow (libero) oraz Seganow, R. Penczew, Gocew.

Polska: Drzyzga, Konarski, Kurek, Kubiak, Lemański, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Muzaj, Łomacz, Kłos, Kaczmarek.

Źródło artykułu: