Bartosz Kurek, stawiany w roli jednego z liderów naszej kadry, nie radził sobie w meczu przeciwko Brazylijczykom. W jego miejsce trener Ferdinando De Giorgi desygnował Aleksandra Śliwkę.
Młody przyjmujący został sensacyjnym bohaterem spotkania. Zupełnie nie było widać po nim stresu debiutanta. - Szczerze mówiąc nie pamiętam pierwszej akcji po pojawieniu się na boisku. To były tak duże emocje, że pamiętam tylko wybrane akcje z tego meczu, a tak to musiałbym sobie to wszystko odtworzyć na wideo - powiedział Śliwka.
Nasz reprezentant stosował wyborną technikę, raz po raz zaskakując rywali różnorodnymi atakami. Lepszego początku w dorosłej kadrze nie mógł sobie wymarzyć.
- Emocje były ogromne, szczególnie na samym początku, potem po połowie seta wszystko się unormowało, już nie myślałem o rzeczach dookoła tylko o tym, co się dzieje na boisku i co mam zrobić, aby pomóc drużynie - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Magiczna akcja a la Zidane
Śliwka zdradził, że debiut w pojedynku z takim rywalem, jak Brazylijczycy, był jego małym marzeniem. - Przed meczem po cichu liczyłem na to, że uda się wejść właśnie w tym spotkaniu, nawet na jedną akcję, żeby się zaprezentować i spróbować swoich sił z mistrzami olimpijskimi. Tym lepiej wyszło, że udało ich się pokonać - podkreślił.
Przed Biało-Czerwonymi drugi turniej Ligi Światowej, który w dniach 9-11 czerwca odbędzie się w Warnie. Polacy zagrają z Bułgarią, Brazylią i Kanadą. W "czternastce" na ten weekend rozgrywek jest czterech przyjmujących, w tym Aleksander Śliwka.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)