PGE Skra musi zapomnieć o tym, że zdemolowała Asseco Resovię

WP SportoweFakty / Kacper Kolendas / Srećko Lisinac
WP SportoweFakty / Kacper Kolendas / Srećko Lisinac

Siatkarze PGE Skry pokonali w niedzielę Asseco Resovię Rzeszów 3:0, nie pozostawiając złudzeń kto tego dnia był lepszy. W rewanżu zaliczkę z Łodzi nie będzie jednak łatwo obronić.

W niedzielny wieczór zespół z Bełchatowa rozbił w łódzkiej Atlas Arenie gości z Rzeszowa 3:0, tylko raz pozwalając przyjezdnym przekroczyć magiczną tego dnia barierę 20 zdobytych punktów.

- Zagraliśmy bardzo dobrze od początku do końca, w każdym elemencie. Ograniczyliśmy liczbę błędów do minimum, przez co nie dawaliśmy przeciwnikowi praktycznie żadnych prezentów. Bardzo cieszymy się z tej wygranej - przyznał po spotkaniu Srećko Lisinac, który był jednym z najlepszych zawodników na parkiecie.

Siatkarze PGE Skry zdominowali przeciwnika w niemal każdym elemencie gry, kompletnie wybijając rzeszowianom wszystkie sportowe argumenty z rąk. Przede wszystkim jednak krzywdę przyjezdnym wyrządzali zagrywką, podczas gdy serwisy Asseco Resovii były słabe lub po prostu złe (20 błędów!).

- Rywale grali dobrze, ale nie sprawiali nam zbyt wielu problemów zagrywką. Poza kilkoma próbami nie zagrywali zbyt mocno, więc nie było nam trudno rozgrywać nasze akcje - zauważył serbski środkowy. Reprezentant kraju zanotował w niedzielę 4 asy serwisowe, a łącznie na swoim koncie zapisał 12 "oczek", zostając drugim po Bartoszu Kurku najlepiej punktującym zawodnikiem PGE Skry i całego meczu.

ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"

Bełchatowianie, mimo przekonującej wiktorii, przed rewanżem wcale nie mogą czuć się zbyt pewnie. W obecnej formule rozgrywania play-off o awansie do finału decyduje dwumecz, który w przypadku równego podziału dużych punktów rozstrzygnie złoty set. W związku z tym nawet tak zdecydowane zwycięstwo może być na nic, jeśli w rewanżu zespołowi Philippe'a Blaina przytrafi się słaby dzień. Dlatego żółto-czarni nie mogą zachłysnąć się niedzielnym triumfem. Najlepiej byłoby zresztą, gdyby o nim całkowicie zapomnieli. Zwłaszcza że w sezonie zasadniczym przegrali na Podpromiu 1:3.

- W Rzeszowie czeka nas nowy, zupełnie inny mecz. O spotkaniu w Atlas Arenie musimy jak najszybciej zapomnieć. Cieszy nas korzystny wynik przed rewanżem, ale musimy wymazać go z pamięci i skupić się na kolejnej, bardzo ważnej i trudnej potyczce - podkreślił Lisinac.

Źródło artykułu: