Rankingowa wojna trwa. Brazylijskie siatkarki pozwały federację

PAP/EPA / PAP/EPA/ORLANDO BARRIA
PAP/EPA / PAP/EPA/ORLANDO BARRIA

Najlepsze zawodniczki Kraju Kawy chcą całkowitego zniesienia systemu rankingu i nie cofną się przed niczym, aby to osiągnąć. Dołączyć mogą do nich siatkarze reprezentacji Brazylii.

CBV, czyli brazylijska konfederacja piłki siatkowej, miała pięć dni na ustosunkowanie się do głośnego apelu niedawnych i obecnych reprezentantek Brazylii. Czas minął, nadeszła pora bezprecedensowego sporu sądowego - Nie chcieli rozwiązać problemu i tylko opublikowali jakieś oświadczenia, jak zawsze, gdy ktoś protestuje przeciwko ich decyzjom. Absurdem byłby brak działania wobec łamiącego prawo systemu. Nasza sprawa jest pilna i znajdzie finał w sądzie. Niech dokona się sprawiedliwość - zapowiedziała Sheilla Castro. Do pozwu przeciwko rodzimej federacji dołączyły się Danielle LinsThaisa Daher Pallesi, Fabiana Claudino, Natalia Pereira, Gabriela Braga Guimaraes, Jaqueline Carvalho i Fernanda Garay. Tandara Caixeta poparła apel koleżanek, ale ostatecznie nie dołączyła do pozwu.

Co łączy wspomniane zawodniczki? Jako jedyne zostaną podporządkowane niesławnemu systemowi rankingu, brazylijskiemu wynalazkowi istniejącemu od 1992 roku. Jeszcze do obecnego sezonu wszystkie siatkarki i wszyscy siatkarze w Superlidze mieli przyporządkowaną wartość liczbową od zera do siedmiu, a klubom kompletującym składy nie wolno było przekroczyć danej sumy tych wartości. Niedawno podczas zebrania reprezentantów żeńskiej Superligi dokonano małej rewolucji: z rankingowego obowiązku zwolniono wszystkie zawodniczki poza powyższą dziewiątką o najwyższym rankingu 7. W ich wypadku obowiązuje obostrzenie: tylko dwie na jeden klub.

Nie trzeba było długo czekać na list otwarty brazylijskich gwiazd. Sheilla i pozostałe "siódemki" podkreślały, że nie godzą się na dyskryminację na rynku transferowym i brak swobody wyboru odpowiedniego klubu w ojczyźnie. O ile wysunięty w liście argument zawodniczek o lepszym traktowaniu siatkarek z zagranicy był nieco naciągany, bo w wypadku stranieri też obowiązuje limit dwóch na jeden klub Superligi, to eksperci dają niepokornej ósemce duże szanse na udowodnienie swoich racji w sądzie. Podstawą pozwu jest przede wszystkim niekonstytucyjność regulacji CBV, która narusza brazylijskie prawa pracownika, nie pozwalając na swobodne zatrudnienie i wymuszając obniżenie płac.

Konfederacja broni się stwierdzeniem, że takie, a nie inne decyzje podjęto w obecności przedstawicieli komisji zawodniczej CBV, a więc za domniemaną zgodą siatkarskiej społeczności. Wygląda jednak na to, że to nie koniec prawnych batalii związku. W męskiej Superlidze na posiedzeniu przedstawicieli klubów stosunkiem głosów 6:5 utrzymano dotychczasowe zasady rankingu, a Bruno Rezende już zapowiedział, że pozew dużej grupy reprezentantów Brazylii jest tylko kwestią czasu. - Przez lata pytałem szefów klubów, dlaczego są za dotychczasowym porządkiem i nie uzyskałem ani razu dobrej odpowiedzi. Teraz czuję, że jesteśmy o krok bliżej przełamania impasu - komentował inny znany rozgrywający William Arjona.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki marzy o zimowym wejściu na K2. "To wielkie wyzwanie"

Komentarze (0)