Indykpol AZS Olsztyn przegrał dwa pierwsze sety z MKS-em Będzin, choć wydawało się przed meczem, że jest zdecydowanym faworytem. Po 10-minutowej przerwie Akademicy poderwali się do walki i błyskawicznie doprowadzili do tie-breaka. W tej części spotkania nie pozostawili już złudzeń ekipie z Zagłębia Dąbrowskiego.
- Bardzo mocno doceniamy to zwycięstwo - smakuje ono bardziej, niż wygrana bez straty seta. Taki jest sport, że czasami nie wszystko wychodzi tak, jakbyśmy tego chcieli. Jeśli chodzi o wydarzenia na boisku, to dawno nie przytrafił nam się przestój, aby nie zdobyć w kilku kolejnych akcjach chociażby jednego punktu. W pierwszych dwóch setach zaskoczyła mnie nasza nierówna postawa. Od trzeciej odsłony wróciliśmy do koncertowej gry i tak powinnyśmy grać od początku spotkania - podsumował Daniel Pliński, kapitan zespołu.
Wszyscy zawodnicy Indykpolu AZS zawsze podkreślają, że dobrze układa im się współpraca na treningach, a atmosfera jest znakomita. - Bardzo ciężko pracujemy na treningach, rozumiemy się doskonale, spędzamy ze sobą dużo czasu na boisku jak i poza nim. Każdy może wejść na boisku i pomóc w ciężkich chwilach, w taki sposób poznaje się wielkie drużyny. Oczywiście, jeśli chodzi o potencjał są lepsze ekipy w naszym kraju od nas, my jednak wykorzystujemy w pełni to, czym dysponujemy - wyjaśnił środkowy.
Pliński jest rekordzistą PlusLigi. Mecz z MKS-em Będzin był jego 455 występem. - Jest to bardzo przyjemne, kiedy mając największą liczbę rozegranych spotkań na ligowych parkietach przechodzi się do historii. Nie powiedziałem jednak ostatniego słowa - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Młoda Polka zachwyciła 50 milionów internautów. "Kiedy latam, czuję się jak ptak"