Developres był szalenie blisko sensacji. "Taki wynik to nie wstyd"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Developres SkyRes Rzeszów przeżywał w Zielonej Górze swoje chwile chwały, ale ostatecznie przegrał 2:3 z Chemikiem Police, obrońcą trofeum. Klaudia Kaczorowska była dumna z postawy swojej ekipy.

- Można powiedzieć, że to jest dopiero początek historii klubu i ona dopiero będzie się tworzyć. Cieszymy się z tego, że zagrałyśmy w finałowej czwórce Pucharu i w starciu z mistrzem Polski zabrakło nam naprawdę niewiele. Przegrać z Chemikiem w pięciu setach to przecież żaden wstyd. Zabrakło nam trochę sił w końcówce i trochę szkoda, bo w jednym meczu w Pucharze mogło zdarzyć się wszystko - komentowała na gorąco Klaudia Kaczorowska po przegranym 2:3 spotkaniu z Chemikiem Police. Doprowadzenie przez Developres SkyRes Rzeszów do piątego seta rozbudziło emocje, ale w najważniejszej partii rzeszowiankom zabrakło sił i ogrania w ważnych turniejach.

[tag=5439]

Lorenzo Micelli[/tag], który prowadził Developres w półfinałowej batalii, bazuje na pracy wykonanej przez swojego poprzednika Jacka Skroka, ale stara się wdrażać swój pomysł na grę od samego początku pracy na Podkarpaciu. - Widać, że trener stara się wpływać na atmosferę w trakcie meczu. Gramy do końca, nie odpuszczamy, wystrzegamy się błędów. Nie powtarzają się już takie sytuacje, że popełniamy pięć czy sześć głupich pomyłek z rzędu. Jesteśmy zespołem i każda czuje się potrzebna, wchodząca z ławki zawodniczka nie obniża poziomu. Scalamy tę drużynę - uznała przyjmująca do niedawna występująca w reprezentacji Polski.

Po pierwszym secie, przegranym przez Developres SkyRes do 18., wydawało się, że rzeszowianki zostały przytłumione przez przeciwnika i zagłuszone przez klub kibica Chemika. Na ich szczęście kolejna partia była już o wiele lepsza. - To chyba było zwykle spięcie meczowe, a kibiców raczej się na boisku nie słyszy. Może weszłyśmy w ten mecz za bardzo zmobilizowane i skupione, a czasami, żeby pokazać swoją grę, jaką się praktykuje od lat, trzeba trochę się uspokoić i nabrać swobody. Tak zrobiłyśmy w kolejnych partiach, natomiast co do kibiców, to umysł jest podczas meczu i przerw technicznych skoncentrowany na graniu i trybuny gdzieś umykają jako odgłosy tła. Natomiast było słychać, że poza fanami Chemika cała hala była za nami! - zauważyła z uśmiechem liderka Developresu.

W meczowej szóstce kadry Micelliego zabrakło kapitan Katarzyny Mróz, ale to nie sprawiło, że środek siatki rzeszowskiej ekipy spisywał się gorzej. Cenne bloki zdobywała Magdalena Hawryła, a najlepszy mecz w sezonie rozegrała Katarzyna Żabińska (14 punktów), przyćmiewająca nieraz środkowe mistrza Polski. - Dziewczyny zagrały absolutnie super i należą im się brawa, tym bardziej, że nie przyjechałyśmy tutaj zupełnie zdrowe i brakowało nam manewru choćby na środku siatki. Natomiast w takich turniejach warto i nawet trzeba ukryć złe samopoczucie, mniejsze lub większe urazy, wszelkie niedogodności i po prostu dawać z siebie jak najwięcej - oceniła Kaczorowska.

Pół żartem, pół serio można uznać, że tak dobre występy rzeszowskich siatkarek to najlepszy PR całego klubu w sytuacji, gdy o Developresie mówi się ostatnio w całej Polsce, ale rzadko kiedy korzystnie. Sama przyjmująca nie chciała komentować sprawy Jacka Skroka. - My jesteśmy tu po to, by wychodzić na boisku i grać, w resztę spraw w klubie nie ingerujemy i trudno nam to komentować, bo to nie nasza działka. Podpisałyśmy kontrakty jako siatkarki i wywiązujemy się ze swoich obowiązków, a na pozostałe kwestie nie mamy wpływu. Niezależnie od tego, kto nas prowadzi, bezgranicznie mu ufamy - podkreśliła. Dodajmy, że niemal wszystkie zawodniczki Developresu po meczu spotkały się z byłym trenerem, który wcześniej oglądał ich zmagania w loży VIP zielonogórskiej hali.

Michał Kaczmarczyk z Zielonej Góry

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

Źródło artykułu: