Czarna seria porażek Asseco Resovii została przerwana. Rzeszowianie od starcia z Lotosem Trefl w ćwierćfinale Pucharu Polski nie mieli okazji, aby cieszyć się ze zwycięstwa. Zarówno w rozgrywkach PlusLigi jak i Ligi Mistrzów, musieli uznawać wyższość rywali. Swoją złą passę przełamali w sobotę, podczas pojedynku z PGE Skrą.
- To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne i to, że zgarnęliśmy pełną pulę dodaje smaczku i pikanterii temu spotkaniu. Ostatnio gra nam się nie układała i mieliśmy kłopoty ze zdobywaniem punktów, wygrywaniem pojedynczych akcji, setów i meczów, dlatego to wygrane spotkanie jest dla nas satysfakcjonujące. Zwłaszcza że naszym przeciwnikiem był zespół, który gra świetnie, jest doświadczony i bardzo dobrze zgrany - komentował Marcin Możdżonek.
Gospodarze przegrali tylko pierwszą partię, w której nie radzili sobie z przyjmowaniem zagrywek bełchatowian. Po przerwie obudzili się i pewnie ruszyli po zwycięstwo. - Byłem spokojny o to, że każdy z zawodników będzie na boisku walczył do samego końca. Byliśmy bardzo zmotywowani i nastawieni bojowo przed tym spotkaniem. PGE Skra to nie jest słaby zespół. Siatkarze wyszli również skoncentrowani, grali spokojnie, wykorzystując swoje bogate doświadczenie i też nieprzeciętne umiejętności poszczególnych zawodników. Nie daliśmy rady ich przełamać w pierwszym secie, w drugim, mimo wyrównanego stanu to my trzymaliśmy inicjatywę. Kluczowy był natomiast trzeci set, w którym przełamaliśmy bełchatowian i w czwartym mogliśmy postawić kropkę nad "i" - oceniał środkowy.
Goście przegrali z rzeszowskim kolektywem po raz drugi w tym sezonie. Ten wynik sprawił, że podopieczni Andrzeja Kowala wskoczyli na fotel wicelidera. - Każde zwycięstwo uskrzydla, każda wygrana dodaje pewności siebie i tym razem też tak będzie. Zwycięstwo nad takim zespołem jak PGE Skra Bełchatów wnosi wiele dobrego do drużyny - zakończył Możdżonek.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji