Łodzianki przyjechały na Podbeskidzie w roli zdecydowanego faworyta w starciu z BKS-em Profi Credit Bielsko-Biała. Obydwie drużyny dzieli aktualnie aż dwadzieścia osiem punktów w ligowej tabeli, więc ewentualna porażka podopiecznych Błażeja Krzyształowicza uważana byłaby za sporą niespodziankę.
Tak się jednak nie stało, a Grot Budowlani Łódź zwyciężyli w trzech setach. I chociaż w pierwszych dwóch partiach bielszczanki napsuły rywalkom sporo krwi, prowadząc nawet w końcówkach, to po dziesięciominutowej przerwie wyraźnie zdominowały rywalki, wygrywając do 13.
- Przerwa między setami jest taka zaczarowana. Chciałyśmy bardzo skończyć spotkanie już w trzeciej partii i dać z siebie wszystko. Cieszy to, że się udało wygrać, jeszcze w tak fajnym stylu - powiedziała po meczu środkowa, Sylwia Pelc.
W pierwszych dwóch setach zaskoczeniem dla ekipy z Łodzi mogła być zakontraktowana zaledwie w czwartek rozgrywająca Erica Handley. - To, że Amerykanka wyszła w pierwszym składzie nie było dla mnie zaskoczeniem. Wiedziałyśmy tylko, że jest w składzie, ale kompletnie nie miałyśmy pojęcia jak gra. Wydaje mi się jednak, że będzie dużym wzmocnieniem dla BKS-u - zakończyła zawodniczka Grot Budowlanych Łódź.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji