W rozmowie z oficjalną stroną klubu z Katowic, szkoleniowiec GieKSy wskazał na to, że jego zawodnicy zrobili progres od czasu, kiedy ostatnio mierzyli się z bielszczanami. - To były dwa zupełnie inne mecze. W Bielsku-Białej mieliśmy dużo szczęścia, bo zagraliśmy bardzo słabe spotkanie. Cieszyliśmy się z trzech punktów i powiedzieliśmy, że takie mecze po prostu się zdarzają. Walczyliśmy sami ze sobą, choć trzeba przyznać, że była w nas chęć zwycięstwa - przypomniał Piotr Gruszka.
Trener przyznał też, że wcale nie był pewny triumfu przed pierwszym gwizdkiem spotkania. - Obawiałem się tego meczu, bo BBTS zmienił trenera, po drugie to bardzo wysoki zespół, który sporo ryzykuje w ataku i zagrywce - poinformował.
Według byłego mistrza Europy siatkarze GieKSy zagrali w Spodku znacznie lepiej, niż w spotkaniu z BBTS-em w Bielsku-Białej. O zwycięstwie miały zadecydować dwa elementy. - Myślę, że zagrywka była ważna, ale dlatego czuliśmy się pewnie w polu serwisowym, bo bardzo dobrze czuliśmy się na siatce. Świetnie czytaliśmy grę, byliśmy perfekcyjnie przygotowani jeśli chodzi o zagrywkę. Jeżeli wychodziły nam akcje na siatce, to później bardzo dobrze czuliśmy się na zagrywce - tłumaczył Gruszka.
Opiekun zespołu z Katowic podkreślił również, że w walce o wygraną ważna miała być też zmienność zagrywki. - Tomek Kalembka pokazał bardzo mocne serwisy, a chwilę później zaczął posyłać szybujące piłki, które też przynosiły punkty. Cieszę się, bo zespół z Bielska-Białej gra z dwoma atakującymi, bo Patryk Lipiński - nominalnym atakujący grał na przyjęciu, więc było gdzie zagrywać, a my to wykorzystaliśmy - zakończył trener.
ZOBACZ WIDEO Kuriozalna żółta kartka Verrattiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]