W środowym spotkaniu zawodnicy ONICO AZS Politechniki Warszawskiej niewiele mieli do powiedzenia, bo ekipa Cuprum Lubin tylko w jednym secie dała im przekroczyć próg 20 punktów. Mimo jednoznacznej porażki trudno ocenić źle grę Inżynierów, którzy przez większość spotkania utrzymywali przyzwoity poziom gry. Jednak przeciwnicy zagrali jeszcze lepiej.
- Pewne rzeczy poprawiliśmy w porównaniu z poprzednimi meczami, na przykład zagrywkę. Bardzo dobrze serwowaliśmy i rywale mieli gorsze przyjęcie od nas. Tylko co z tego, kiedy kończyli ponad 80 procent swoich pierwszych akcji niezależnie od przyjęcia? Nie byliśmy w stanie ich zablokować, wyblokować ani podbić w obronie i nie mieliśmy z czego zrobić kontry - przyznał po meczu Jakub Bednaruk.
- Nie spodziewaliśmy się, że aż tak gładko przegramy. Dobrze trenowaliśmy ostatnio i nieźle wyglądaliśmy na treningach, więc miałem nadzieję na nawiązanie walki z lubinianami, a tu nic z tego. Żadna nasza zagrywka nie robiła na nich wrażenia i nijak nie mogliśmy ich zatrzymać blokiem. Kaczmarek bardzo dobrze wykorzystuje swoje doskonałe warunki i nawet jak jesteśmy przy nim dwublokiem, to po prostu chodzi górą. Obijali nas, kiwali, kończyli prawie wszystko w pierwszej akcji - ocenił.
W wyjściowym składzie zagrał Jan Firlej, ale od trzeciego seta zastąpił go Paweł Zagumny. - Nie dlatego, że Janek grał źle, bo nie mam do niego żadnych pretensji po tym meczu. W końcówce drugiego seta rozgrywał na pojedynczy blok, a że atakujący nie byli w stanie skończyć, to nie jego wina. Ale Paweł mnie poprosił o to, żeby mógł wejść, bo chciał poczuć, czy na pewno nic go już nie boli. Trzeba go powoli wprowadzać, bo jest nam potrzebny. A u czterdziestolatka im dłuższa przerwa, tym trudniejszy powrót do formy - podsumował Bednaruk.
ZOBACZ WIDEO De Giorgi o decyzji PZPS: Poczułem radość i dumę
To już kolejne spotkanie na Torwarze przegrane przez Inżynierów, którym ta hala wyraźnie nie leży. Prezentują podczas meczów u siebie niższy poziom i mniej waleczności niż na wyjazdach. - Nie mam pojęcia, z czego to wynika, że na Torwarze nam jakoś odejmuje. Na wyjazdach czujemy się lepiej, gramy lepiej i w ogóle lepiej to wygląda. Pracujemy nad tym, bo to gdzieś w głowach musi siedzieć. Na wyjeździe ani razu nie zagraliśmy takiego meczu, którego musielibyśmy się wstydzić. Może poza Podpromiem, gdzie nas stłukli zagrywką. Może za mało trenujemy tutaj? Może za dużą presję na siebie narzucamy? Na pewno po sezonie będzie trzeba się nad tym zastanowić, bo nie mamy przewagi gry we własnej hali - stwierdził trener.
W sobotę warszawiaków czeka kolejny mecz, pojedynek 19. kolejki PlusLigi z Indykpolem AZS Olsztyn. - Na pewno zagramy znacznie lepiej niż w tym spotkaniu, bo po pierwsze zawsze gramy lepiej na wyjazdach, a po drugie hala Urania wyjątkowo nam leży. My już nie pamiętamy o tym, że ich pokonaliśmy w pierwszej rundzie za trzy punkty, a czy oni pamiętają? Zobaczymy - uśmiechnął się Bednaruk.