PGE Skra z patentem na ZAKSĘ? Karol Kłos: Miło wspominamy ZAKSĘ i mam nadzieję, że po finale tak zostanie

WP SportoweFakty / Olga Król
WP SportoweFakty / Olga Król

W wielkim finale Pucharu Polski PGE Skra znów zmierzy się z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle. W ubiegłorocznym turnieju wygrali bełchatowianie, jak będzie w tym roku?

- Znowu ZAKSA... dla nas i dla kibiców, to zawsze lepiej jak gra się z dobrym przeciwnikiem - rozpoczął pomeczową wypowiedź po drugim półfinale Karol Kłos.

PGE Skra Bełchatów pokonała w 1/2 Pucharu Polski Lotos Trefl Gdańsk 3:0 i awansował do ścisłego finału turnieju. W nim bełchatowscy zawodnicy zmierzą się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Podobnie było przed rokiem. W pucharowej edycji 2016 również siatkarze z łódzkiego mierzyli się z opolskimi w finale i po zaciętej rywalizacji sięgnęli po trofeum. Od tamtej pory obie ekipy rywalizowały trzykrotnie i wszystkie potyczki, podobnie jak krajowy puchar, padały łupem graczy będących obecnie pod wodzą Philippe Blaina. Ostatnia konfrontacja miała miejsce przed tygodniem, gdzie z niekorzystnego wyniku 0:2 Skra zdołała doprowadzić do tie-breaka i zwycięstwa 3:2.

- Mecz finałowy to jest dla nas kompletnie inna historia. Rok po roku znowu się z nimi spotykamy w Pucharze Polski. Zobaczymy jak będzie tym razem. Dobrze się nam z nimi gra, nie wiem czy mamy na nich jakiś patent. Walczymy z nimi do końca, nawet jak przegrywamy z 0:2 to cały czas gdzieś tam ciągniemy mecz, tak jak to było ostatnio u nas w lidze. Miło wspominamy ZAKSĘ i mamy nadzieję, że po finale z 2017 tak zostanie - mówił Kłos.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

PGE Skra jest jedyną drużyną regularnie odrzucającą mistrzów Polski od siatki na przestrzeni dwóch lat, a dodatkowo ma lepszy bilans meczowy przez co jest stawiana w roli minimalnego faworyta finału. Mimo tego, że w ostatnim czasie prezentuje się różnie.

- Nasza gra na pewno faluje, ale po takich meczach z ZAKSĄ widać, że stać nas na grę z najlepszymi drużynami. Niestety w Lidze Mistrzów mieliśmy w sumie jedną wpadkę, bo Azimut Modena to bardzo mocny przeciwnik i tam można grać i wygrać z każdym, ale nikt nas nie stawiał w roli faworyta - zakończył środkowy reprezentacji Polski.

Do finałowej rozgrywki dojdzie o godzinie 14:45 w hali Stulecia we Wrocławiu.

Komentarze (0)