Wyjazdowy maraton Espadonu Szczecin z nowym trenerem

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Espadon Szczecin w sezonie 2016/2017
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Espadon Szczecin w sezonie 2016/2017

Dwa ligowe zwycięstwa uskrzydliły Espadon Szczecin, a praca z nowym trenerem Michałem Gogolem przynosi efekty. Siatkarze w dobrych humorach pojechali do Sosnowca, gdzie zagrają z MKS-em Będzin.

Espadon Szczecin w ostatniej ligowej kolejce odniósł pierwsze zwycięstwo w tak dużym rozmiarze. Beniaminek bez straty seta uporał się z Effectorem Kielce.

Co ważne, był to pierwszy mecz po tym, jak ze swojej funkcji zrezygnował Milan Simojlović i rolę pierwszego trenera objął Michał Gogol. - Jestem bardzo wdzięczny chłopakom, bo naprawdę było widać, że w tym meczu dali z siebie maksa. Były przeciwności losu, bo musieliśmy sobie przecież radzić aż z czterema kontuzjami w zespole, a mimo to zawodnicy wspięli się na wyżyny i odnieśli cenne zwycięstwo. Wola walki, ambicja i w pewnych momentach takie siatkarskie wyrachowanie, którego brakowało nam wcześniej - to właśnie te elementy wpłynęły na to, że mogliśmy się cieszyć ze zdobycia trzech punktów - powiedział świeżo upieczony szkoleniowiec.

Następnym rywalem Espadonu będzie MKS Będzin , który przed półmetkiem fazy zasadniczej ma na koncie pięć zwycięstw i osiem porażek. Jest to drużyna w zasięgu Espadonu. - Do Będzina jedziemy, aby zwyciężyć i przywieźć punkty. Gramy i trenujemy po to, żeby wygrywać kolejne mecze, więc cel naszego wyjazdu jest jasny. Zwycięstwo nad Effectorem Kielce poprawiło nasze morale, chcemy pójść za ciosem i zapunktować po raz kolejny - podkreślił Adrian Mihułka, libero szczecińskiej ekipy.

Po ostatnim triumfie Espadon przeskoczył z szesnastego na trzynaste miejsce w tabeli PlusLigi. Do dwunastego zespołu szczecinianie tracą pięć punktów, więc na razie awans jest niemożliwy. Każda zdobycz jednak jest mile widziana, bowiem beniaminek rozegra teraz pięć kolejnych spotkań na wyjeździe. Przed własną publicznością zaprezentuje się dopiero w lutym.

ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież

Komentarze (0)