PGE Skra Bełchatów była bliska wyrównania stanu meczu na 2:2 i doprowadzenia do tie-breaka. Ostatecznie jednak SCM U Craiova pokazała, że nie boi się faworyzowanego rywala i pewnie zwyciężyła w czwartej odsłonie, triumfując w całym meczu 3:1.
- Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy patrząc w statystyki, to liczba błędów. Oddaliśmy przeciwnikowi 37 punktów, oni podarowali nam 27. Te 10 punktów zrobiło różnicę - podsumował drugi trener PGE Skry, Krzysztof Stelmach.
Bełchatowianie wyłącznie w jednej partii zdominowali przeciwników, tej, którą wygrali. - W pierwszym secie popełniliśmy 11 błędów, z taką liczbą ciężko wygrać. Po przegranej pierwszej partii wkradła się niepewność, co było widać w drugim secie. W trzeciej odsłonie spokojnie graliśmy i wygraliśmy, a w czwartej odrobiliśmy straty, ale ostatecznie niestety nie daliśmy rady. Nie radziliśmy sobie na bloku, zawodnicy drużyny z Rumunii atakowali, mieli dobre kierunki, zagrali dobre spotkanie, ale my zawsze musimy patrzeć na siebie. Jeżeli przeciwnik gra na tym poziome, to my musimy grać na naszym najlepszym - podsumował drugi trener.
Po pierwszej kolejce w grupie D prowadzi SCM Universitatea Craiova. Drugie miejsce zajmuje Azimut Modena, która pokonała ACH Volley Lublana 3:2. Zespół ze Słowenii jest trzeci, PGE Skra czwarta.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz: Grupa jest trudna i nic samo się nie wygra