MKS Będzin w tym sezonie ma zdecydowanie wyższe aspiracje niż w poprzednich latach, gdy będzinianie rywalizowali o uniknięcie ostatniego miejsca w tabeli. W MKS-ie latem przebudowano kadrę, a misję stworzenia ciekawego składu powierzono trenerowi Stelio DeRocco. Pod jego wodzą będzinianie w dziewięciu kolejkach wygrali trzy spotkania.
Jest to wynik poniżej oczekiwań, ale meczem przeciwko AZS Częstochowa gracze MKS-u pokazali, że potrafią wyjść z trudnych sytuacji. - Musimy skupić się na każdym meczu i grać swoją siatkówkę. Za dużo punktów ucieka nam w jednym ustawieniu i nie możemy skończyć ataku. Jeśli wyeliminujemy przestoje w naszej grze to na pewno będziemy dobrą drużyną. W sobotę była praca zespołowa. Każdy wszedł na parkiet i zrobił coś dobrego. Cieszymy się z tego bardzo. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będziemy kontynuować to, co pokazaliśmy w sobotę - stwierdził Marcin Waliński.
Starcie z AZS-em będzinianie wygrali w pięciu setach. - To są drużyny w naszym zasięgu. Oczywiście podchodzimy z respektem do każdego rywala. Częstochowianie pokazali, że u siebie są naprawdę groźnym przeciwnikiem. Doskonale wiedzieliśmy, że nie wywalczymy łatwo tych punktów. Spodziewaliśmy się walki i rzeczywiście była ta walka - przyznał przyjmujący MKS-u.
- Prawda jest taka, że dla nas każdy mecz jest jak wojna. Musimy uporządkować naszą grę, bo ostatnie spotkanie pokazało, że przeciwnik jest w stanie wykorzystać nasze problemy i przekuć je w swój sukces, a tego chcemy uniknąć - dodał Waliński.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz: Grupa jest trudna i nic samo się nie wygra