Jedyne zwycięstwo w PlusLidze BBTS Bielsko-Biała odniósł 10 października, pokonując Cerrad Czarnych Radom. Następnie przyszło pasmo porażek. Zespół przegrał kolejno z Jastrzębskim Węglem, Cuprum Lubin, GKS-em Katowice, Łuczniczką Bydgoszcz, Indykpolem AZS-em Olsztyn i AZS-em Częstochowa. - Nie sądzę, żeby Czarni byli aż tak słabi, że tylko z nami udało nam się wygrać - mówi Piotr Pluszyński.
Prezes klubu ma świadomość tego, że zespół spisuje się poniżej oczekiwań. - Jest gorzej niż na początku sezonu. Jest bardzo źle. Nie wiem, z czego to wynika. Gdybyśmy wiedzieli, co jest przyczyną, to podjęlibyśmy jakieś kroki zaradcze. W tej chwili zastanawiamy się, o co chodzi. Myślimy nad tym, dlaczego nasz zespół przeszedł tak błyskawiczną przemianę i dopadła nas zapaść - mówi.
W jaki sposób klub zamierza rozwiązać problem? - Próbujemy różnych sposobów. Pierwsze nasze diagnozy nie potwierdziły się. Spróbujemy innych wariantów. Oprócz Cuprum i Jastrzębskiego graliśmy z zespołami na naszym poziomie. Kombinujemy na różne sposoby. Nie mamy jednej recepty, bo gdybyśmy ją mieli, to byśmy ją opatentowali i wtedy byśmy ją sprzedawali. Odbyliśmy już niejedną rozmowę z zespołem - przyznaje sternik klubu z Podbeskidzia. Czy będą kolejne? - Zawodnicy mają grać, a nie rozmawiać - odpowiada prezes BBTS-u.
Każda kolejna porażka osłabia pozycję szkoleniowca drużyny. Czy Miroslav Palgut może być spokojny o pracę? - My nie straszymy trenerów. Uważamy, że wszyscy u nas są dorosłymi ludźmi. Mam nadzieję, że wiedzą, czego się od nich wymaga. My na coś liczymy, a oni mają robić wszystko, żeby to osiągnąć - kończy Piotr Pluszyński.
ZOBACZ WIDEO "PZPS dopuścił się grzechu zaniechania w sprawie Leona" (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}