KPSK Stal Mielec - SSK Calisia Kalisz 3:1 (25:18, 25:20, 24:26, 25:13)
Stal: Ściurka, Wilk, Ordak, Zarośliska, Skorupa, Dązbłaż, Banecka (libero) oraz Olczyk, Łukaszewska i Niedźwiecka
Calisia: Woźniakowska, Chojnacka, Godos, Toborek, Sieradzan, Wojcieska, Kuehn-Jarek (libero) oraz Tanaka, K. Wawrzyniak
Sędziowie: Tomasz Janik oraz Marcin Herbik
MVP: Małgorzata Skorupa (Stal Mielec)
Stan rywalizacji: 1:0 dla Stali (do czterech zwycięstw)
Najsłabszymi ekipami PlusLigi Kobiet po rundzie zasadniczej okazały się ekipy z Mielca i Kalisza. O tym, że obie drużyny spotkają się w barażu wiadomo było już od dwóch tygodni, więc oba zespoły miały dużo czasu na dokładne poznanie rywala, chociażby na podstawie meczów rozegranych podczas pierwszej fazy rozgrywek, w których dwukrotnie lepsze okazały się zawodniczki z Podkarpacia, wygrywając do zera na terenie rywala oraz po pięciu setach emocji przed własną publicznością.
Jednak przez pryzmat tamtych spotkań nie ma co patrzeć na walkę o utrzymanie, bowiem od tamtego czasu minęło sporo czasu. Ostatni raz oba zespoły spotkały się tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Nie wiele zmieniła się tylko sytuacja obu zespołów. Calisia jak i Stal wygrała tylko jeden raz i przez wielu korzystne wyniki odniesione przez te zespoły były uznawane za niespodzianki, ale cała postawa tych ekip w rozgrywkach są uznawane za rozczarowania. Szczególnie zadziwiają rezultaty osiągane przez brązowe medalistki z poprzedniego sezonu, które wygrały tylko trzy z osiemnastu pojedynków.
Rywalizacja o utrzymanie lepiej zaczęła się jednak dla gospodyń sobotniego spotkania, które wygrały w czterech setach. Pierwsze dwie odsłony wyglądały podobnie. Dobra gra mielczanek na początku odsłon budowała przewagę, którą z czasem udawało się powiększać. Na wyróżnienie zasługiwała Dorota Ściurka, której często udawało się przebijać przez kaliski blok i zdobywać kolejne punkty dla swojej drużyny. Dzięki poprawnej grze mielczanek i słabej drużyny przyjezdnej dwa pierwsze sety należały do podopiecznych Wiesława Popika, które kończyły się odpowiednio wynikami 25:18 i 25:20.
Nie wiele brakowało do tego, żeby Calisia wyjechała z Podkarpacia bez zdobytego seta. Kiedy kaliszanki zaczęły wreszcie grać skutecznie doprowadziły do wysokiego prowadzenia. Na początku partii były to cztery "oczka", ale różnicy, a z czasem było ich już siedem. Prowadzenie 15:21 okazało się zbyt małe, żeby spokojnie zakończyć partię na swoją korzyść. Ambitne siatkarki doszły swoje rywalki, ale to one przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść w końcówce. Honorowa odsłona była główną zasługą kapitan zespołu, Anny Woźniakowskiej, do której w przekroju całego spotkania, jaki i sezonu nie można mieć pretensji.
Chwilowa nadzieja na zwycięstwo wlana w serca grupki kaliskich kibiców została szybko rozwiana. Konsekwentna gra gospodyń pozwoliła wypracować dużą różnicę. Gra przyjezdnych nie zachwycała i kibice pasjonowali się już tylko tym, czy Calisia wyjdzie z granicy dziesięciu punktów. Ostatecznie ta sztuka udała się, ale trzynaście zdobytych punktów w decydującym secie chluby nie przynosi. Ostatnim aktem spotkania było wręczenie statuetki dla najlepszej zawodniczki, którą uznana została Małgorzata Skorupa.
Postawa Calisii zaskoczyła wszystkich, nawet kibiców z najstarszego miasta w Polsce. Zabrakło chyba wszystkiego, zaczynając od woli walki po umiejętności. Dużo więcej można było spodziewać się po Anicie Chojnackiej i Dominice Sieradzan. Obie siatkarki w całym meczu zdobyły osiem punktów w ataku, z czego sześć to zasługa drugiej z wyżej wymienionych. Stal lepsza była w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła od zagrywki, przez blok, aż po sam atak. Taka postawa kaliszanek może martwić ich fanów. Kolejne spotkanie rozegrane zostanie za dwa tygodnie i właśnie tyle czasu kaliszanki mają na znalezienie sposobu na pozostanie w lidze. Chodź będzie to dopiero drugie spotkanie tych drużyn to porażka może całkowicie przesądzić o spadku z ligi jednego z bardziej utytułowanych klubów.