Pierwsze w tym sezonie spotkanie w okazałej Atlas Arenie rozpoczęło się dość sensacyjnie. Aż siedem pierwszych punktów padło bowiem łupem gości. Absolutną niemoc mających w tym sezonie medalowe aspiracje Budowlanych Łódź atakiem z prawego skrzydła przełamała dopiero Martyna Grajber (1:7). Zdobywanie kolejnych oczek szło jednak gospodyniom bardzo ciężko. Problemem była nie tylko kiepska dyspozycja w defensywie, ale też fatalnie rozregulowane celowniki w ataku. Jeśli już jednak łodzianki atakowały w pole, to na miejscu niemal zawsze była jedna z rywalek.
Podopieczne Błażeja Krzyształowicza "dotarły" na mecz dopiero przy stanie 10:17. Coraz trudniejsza zagrywka pozwoliła wykazać się łódzkiemu blokowi, a lepsze przyjęcie zwiększyć wachlarz zagrać w ofensywie. Budowlani odzyskali swoją groźniejszą broń z zeszłego sezonu - aktywny środek. Szaleńcza pogoń pozwoliła skrócić na moment dystans do jednego oczka, ale w samej końcówce siatkarki z Legionowa zachowały zimną krew i wygrały inauguracyjną partię 25:21.
Zaraz po zmianie stron w polu serwisowym na dobre rozgościła się Kaja Grobelna. Nowa atakująca Budowlanych po kiepskiej pierwszej partii w drugiej odsłonie dała koleżankom znak do ataku trudną zagrywką. Przy jej serwisie łodzianki miażdżyły rywalki blokiem i atakiem na kontrach, a sama Belgijka polskiego pochodzenia zapisała na swoim koncie cztery asy. Od stanu 1:1 miejscowe siatkarki wygrały 13 kolejnych akcji, kompletnie zniechęcając rywalki do walki i w jednym ustawieniu przesądzając losy seta. Ostatecznie drużyna Roberta Strzałkowskiego ugrała w tej partii 8 oczek...
Po dziesięciominutowej przerwie siatkarski roller-coaster trwał w najlepsze. Budowlane wyszły na prowadzenie 5:4, by siedem kolejnych punktów oddać rywalkom. Kiedy sytuacja wydawała się już beznadziejna i w połowie seta gospodynie przegrywały 10:17, ratunek ponownie znalazły w zagrywce - tym razem najpierw Sylwii Pycii, a chwilę później znowu Grobelnej. Zespół z miasta włókniarzy momentalnie odzyskał pewność siebie.
ZOBACZ WIDEO Policja czeka na kibiców Legii. "Race będą przenosić w majtkach"
Na koncie łodzianek pojawiły się kolejne asy, bloki i spektakularne obrony, a po stronie rywalek koszmarne błędy w ataku. Budowlanym wychodziło praktycznie wszystko, a stanowiące już tylko tło przeciwniczki rozkładały tylko po kolejnych akcjach bezradnie ręce. Tymczasem mająca duży udział w odrobieniu strat Martyna Grajber kontynuowała wraz z koleżankami ofensywny festiwal, wygrywając kluczową dla przebiegu całego spotkania partię 25:21.
W ostatnim secie łodzianki od początku miały inicjatywę, ale zawodniczki z Legionowa nie zamierzały oddać meczu bez walki i starały się dotrzymywać rywalkom kroku. Przy zagrywce byłej siatkarki Budowlanych, Eweliny Mikołajewskiej, doprowadziły zresztą do remisu 13:13, a po asie Moniki Bociek chwilę później wyszły nawet na prowadzenie. Budowlane do takiego obrotu sprawy podeszły jednak ze spokojem, co okazało się najlepszym możliwym rozwiązaniem. Pozwoliły ostatni raz tego dnia wyszaleć się przyjezdnym, a potem szybko wyszły na czteropunktowe prowadzenie i doprowadziły cały mecz do szczęśliwego dla siebie końca.
Siatkarki z Łodzi, pokonując Legionovię, zaprezentowały we wtorek momentami grę na naprawdę wysokim poziomie. Zasygnalizowały też, że blok i zagrywka powinny być ich największymi atutami w walce o ligowe medale. Jeśli dorzucą do tego skuteczną grę w ataku mogą być groźne nawet dla najmożniejszych w lidze. Przyjezdne pokazały zaś, że w tym sezonie trzeba na nie uważać. Niespodzianek w ich meczach nie powinno zabraknąć.
Budowlani Łódź - Legionovia Legionowo 3:1 (21:25, 25:8, 25:21, 25:20)
Budowlani Łódź: Vincourova, Polańska, Beier, Grobelna, Pycia, Grajber, Maj-Erwardt (libero) oraz Strózik, Pelc, Tobiasz.
Legionovia Legionowo: Mikołajewska, Chojnacka, Połeć, Grabka, Bociek, Skiba, Adamek (libero) oraz Korabiec (libero), Pacak, Rasińska, Wawrzyniak.
MVP spotkania: Gabriela Polańska.
[event_poll=71448]
Cos z kadrowiczkami jest "nie tak" skoro nie graja w klubach.. a moze z trenerami?