W lidze AZS Olsztyn przegrał z ZAKSĄ dwukrotnie, w półfinale Plus Cup to akademicy z Warmii i Mazur okazali się jednak górą. - Zagraliśmy lepiej niż w poprzednich dwóch spotkaniach z ZAKSĄ. Ponadto trzeba pamiętać, że taki mecz pucharowy to zupełnie coś innego niż spotkanie w lidze. Gra się w innym mieście, na innej hali. Dodatkowo trzeba się liczyć z dużą presją, w przypadku porażki odpada się z rywalizacji - wyjaśniał po meczu przyjmujący akademików Olli Kunnari.
Po pierwszym secie sobotniego spotkania, w którym wysoko zwyciężyła ZAKSA wydawało się, że powtórzy się scenariusz z PlusLigi i to kędzierzyński zespół będzie tryumfował w całym spotkaniu. - Jeżeli wygrywa się łatwo, wtedy można stracić koncentrację. Dodatkowo, my trochę "przycisnęliśmy", już nie było im tak łatwo zdobywać punktów. Ostatecznie spotkanie zakończyło się po tie-breaku, a w przypadku pięciosetowego pojedynku wszystko może się zdarzyć - mówi Kunnari.
Zdaniem fińskiego siatkarza kluczem to sukcesu była zarówno gra zespołowa, jak i indywidualne umiejętności poszczególnych siatkarzy. - Zagraliśmy dzisiaj jako drużyna. Wielu naszych zawodników rozegrało naprawdę dobre spotkanie. Chciałbym szczególnie podziękować Grzegorzowi Szymańskiemu, który spisał się świetnie, zwłaszcza w piątym secie, gdzie kończył wszystkie piłki - komplementuje kolegę.