Ola Piskorska: Medialne samobójstwo Fabiana Drzyzgi

Getty Images / Adam Nurkiewicz
Getty Images / Adam Nurkiewicz

Na oczach całej Polski bardzo utalentowany rozgrywający postanowił popełnić środowiskowe samobójstwo. To może postawić pod znakiem zapytania całą jego dalszą karierę.

Ostatni wywiad udzielony "Przeglądowi Sportowemu" Fabian Drzyzga zakończył słowami "Nie interesuje mnie, kto będzie trenerem reprezentacji. To leży w gestii działaczy. My jesteśmy od grania" i tego słusznego stwierdzenia powinien był się trzymać od początku rozmowy.

Niestety, było wręcz przeciwnie. Siatkarz reprezentacji Polski we wcześniejszych wypowiedziach wyraził potrzebę zmiany szkoleniowca oraz poinformował, że atmosfera w drużynie narodowej jest zła, z czym zgadza się podobno większość jego kolegów. Czy taka jest prawda, nie dowiemy się, bowiem koledzy Drzyzgi, w przeciwieństwie do niego, nie zabierają publicznie głosu na ten temat.

Jest niezwykle rzadko spotykane i mocno zdumiewające, że zawodnik tak otwarcie występuje przeciwko swojemu wciąż aktualnemu trenerowi. Demonstruje tym skrajną nielojalność oraz zupełne niezrozumienie idei drużynowości. U boku tego trenera walczył przez kilka lat, zdobył cenne trofea, wygrał i przegrał ważne mecze, przeżyli razem wiele emocji. Tego w zespole nie robi się nigdy, ani trenerowi, ani nikomu innemu.
 
Najważniejsza w drużynie jest właśnie lojalność. Żeby razem walczyć na boisku nie trzeba się lubić i spotykać na kolacjach z żonami. Ale trzeba się szanować i być wobec siebie lojalnym. Każdy w zespole musi mieć poczucie, że nikt mu nie wbije noża w plecy, tylko w trudnej sytuacji poda rękę. Zwłaszcza kiedy i tak leży na deskach, jak obecnie leży szkoleniowiec Stephane Antiga, którego błędy są publicznie roztrząsane, a ewentualni następcy codziennie pojawiają się w mediach.

ZOBACZ WIDEO: "Pełnosprawni - nasze Rio" udane paraigrzyska Polaków (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Francuzi objęli reprezentację Polski w 2014 po Andrei Anastasim. W pierwszym roku na pozycji rozgrywającego uzupełniali się Paweł Zagumny z Drzygą i było naturalną koleją rzeczy, że po odejściu tego pierwszego to siatkarz Resovii będzie szóstkowym zawodnikiem. I był, ale tylko przez część następnego lata. Już pod koniec sezonu spadł do kwadratu, i choć żaden z trenerów publicznie nie powiedział ani słowa, było jasne, że mają wiele zastrzeżeń do zachowania i postawy Drzyzgi. Zwłaszcza do jego braku zaangażowania, braku pokory, arogancji i złych relacji z resztą zespołu.

Drzyzga od końca 2015 był ewidentnie drugim rozgrywający w zespole. Mógł czuć się sfrustrowany i niedoceniany przez trenera. Jak każdy w drużynie miał w tej sytuacji dwa wyjścia: pracować jeszcze ciężej albo zrezygnować z gry w reprezentacji. Innego nie ma, jeżeli jesteś częścią zespołu i chcesz nią pozostać.

26-latek pokazuje swoim przykładem, że do bycia wybitnym rozgrywającym potrzeba czegoś więcej niż talentu. Potrzeba pokory oraz myślenia o drużynie jako o dobru wyższym niż własne. Rozgrywający musi być liderem zespołu, a koledzy muszą mu ufać bardziej niż innym zawodnikom. Jeżeli zupełnie nie był w stanie pogodzić się z decyzjami Antigi, powinien był odejść. I milczeć.

To jest już drugi trener Biało-Czerwonych, z którym nie jest po drodze Drzyzdze i który jego zdaniem go nie docenił. I za każdym razem słyszeliśmy z jego ust krytykę szkoleniowca, a nie usłyszeliśmy samokrytyki. Byłoby wskazane, żeby rozgrywający nauczył się najpierw widzieć i upubliczniać własne błędy, bo przecież to nie jest tak, że wszyscy trenerzy się na niego uwzięli i z czystej złośliwości sadzają na ławce znacznie lepszego zawodnika. Trenerzy walczą o wynik i rzadko z premedytacją strzelają sobie sami w stopę, w przeciwieństwie do Drzyzgi.

Ludzie, którzy nie rozumieją na czym polega wspólnota w sportach drużynowych i jakie są podstawowe zasady, których się nigdy nie łamie, nigdy nie zrobią wielkiej kariery. Mogą spróbować swoich sił w tenisie albo w pływaniu i wtedy zwalniać sobie trenerów nawet co tydzień.

Fabian Drzyzga swoim nieprzemyślanym zachowaniem właśnie potwierdził, że Anastasi, Antiga i Blain mieli rację, kiedy stawiali go do kwadratu. I będzie mu teraz tysiąc razy trudniej przekonać do siebie każdego innego szkoleniowca.

[b]Ola Piskorska
[color=black]

[/color]
ZOBACZ WIDEO: Mike Taylor: Gortat i Lampe chcą współpracować[/b]

[color=black] (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

[/color]

Źródło artykułu: