Sezon 1991/1992 dla bydgoskich siatkarek okazał się historyczny. Wówczas drużyna prowadzona przez Jerzego Skrobeckiego i Waldemara Sagana, sięgnęła po pierwszy w historii Puchar Polski, a kilka miesięcy później awansowała do ekstraklasy. Zespół znad Brdy w siatkarskiej elicie pozostał aż do dziś, występując w niej nieprzerwanie przez 24 lata. Prezes klubu znad Brdy w rozmowie z naszym portalem opowiedział o swoich odczuciach przed zbliżającym się sezonem oraz planach na przyszłość.
WP SportoweFakty: Przed wami 25 sezon w siatkarskiej ekstraklasie. Satysfakcja dla pana, jako człowieka, który zakładał ten klub, z pewnością jest ogromna?
Waldemar Sagan: Satysfakcja rzeczywiście jest ogromna, choć jeśli sięgnę pamięcią wstecz to byliśmy w wielu sytuacjach zdecydowanie bardziej komfortowych czyli zdobywaliśmy medale mistrzostw Polski, puchary, superpuchary, występowaliśmy także w rywalizacji o europejskie trofea. Obecnie z mozołem odbudowujemy poziom sportowy stawiając na własne zawodniczki i młode zawodniczki z naszego województwa. Mam nadzieję, ze to 9. miejsce z ubiegłego sezonu będzie impulsem do jeszcze lepszej gry. Liczymy również na to, że w tym jubileuszowym, dwudziestym piątym sezonie, drużyna zdoła jeszcze poprawić to osiągniecie. Czy to się uda, nie wiem.
- Z perspektywy 25 lat mogę powiedzieć, że to jest ogromna praca wielu zawodniczek jak również osób kierujących klubem. Takich drużyn, które przez tak długi czas prezentują poziom ekstraklasy, jest niewiele. W naszej historii mieliśmy sytuacje, kiedy byliśmy na dole ligowej tabeli, co nie satysfakcjonowało nikogo. Mam nadzieję, że ten etap mamy już za sobą.
Ostatnie sezony były dla Pałacu szczególnie trudne. Nie myśleliście o tym, aby zrobić krok w tył i odbudować się w pierwszej lidze?
- Nie było takiego momentu, ponieważ musimy brać pod uwagę także regulamin i obowiązujące przepisy. Jeżeli powstała zawodowa liga, która została zamknięta, a wszystkie kluby w niej rywalizujące są spółkami akcyjnymi, to obowiązują je konkretne przepisy określające to, kiedy można być z relegowanym z rozgrywek. My postawiliśmy na pracę z młodzieżą, zaufaliśmy wielu młodym dziewczynom i efekty tego są obecnie widoczne nie tylko u nas. Wiele dziewczyn poszło do innych klubów i grają w ekstraklasie.
- Ja osobiście również nigdy nie myślałem o tym, żeby zejść do pierwszej ligi, ponieważ nie jest łatwo znaleźć sponsorów i kibiców, którzy taką sytuację by zaakceptowali. Tak jak wcześniej powiedziałem, liczę na to, że kryzys jest już za nami i teraz będziemy pełnoprawnym zespołem ekstraklasy, który powoli będzie odbudowywał swoja pozycję.
Końcówka ubiegłego sezonu pokazała, że mimo problemów warto było zaufać trenerowi Adamowi Grabowskiemu i zawodniczkom.
- To jest właśnie to, z czym ja jako prezes muszę mierzyć się od wielu wielu lat. Kiedy są porażki, dookoła jest mnóstwo ludzi, którzy wiedzą wszystko lepiej. Trzeba to przetrzymać. Ja wierzyłem w wykonywaną pracę, zaufałem trenerowi. Teraz, kiedy jedenaście dziewczyn z ubiegłego sezonu pozostało w zespole, trener Grabowski rozpoczyna pracę z innego pułapu. Dzięki temu można będzie kontynuować pracę rozpoczętą przed kilkoma miesiącami, a zawodniczce, która pojawiła się przed sezonem (Magda Jagodzińska - dop. aut.), będzie mogła łatwiej się w ten zespół wkomponować. Końcówka ubiegłego sezonu pokazała, że możemy być groźni, grac zespołowo i wygrywać na wyjazdach mecze o bardzo dużym ciężarze gatunkowym. To dało powiew optymizmu. Uważam, że te dziewczyny nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.
Czy postawa drużyny w końcówce sezonu zdecydowała o tym, że aż jedenaście siatkarek zdecydowaliście się zatrzymać na kolejny sezon?
- Zdecydowanie tak. Z pewnością inaczej podchodzilibyśmy do budowy składu, gdybyśmy tej końcówki rozgrywek nie mieli tak udanej i nie wygrali meczów w play-off. Z pewnością wówczas zastanawialibyśmy się nad wymianą jednego czy dwóch ogniw. Wspomniane zwycięstwa dały nam jednak podstawę, aby dać szansę zawodniczkom w kolejnym sezonie.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: Po Euro jestem bardziej rozpoznawalny (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[nextpage]
Dobra postawa zawodniczek w play-off z pewnością spowodowała, że rywale zaczęli się bardziej interesować waszymi siatkarkami. Nie mieliście problemów z zatrzymaniem chociażby Marleny Pleśnierowicz, Natalii Misiuny czy Eweliny Krzywickiej?
- Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Ja się spotkałem z zawodniczkami i dość szybko osiągnęliśmy porozumienie w sprawie kontynuowania współpracy. Sądzę, ze to efekt również tego, ze one się dobrze czują w Bydgoszczy.
Z klubu odeszły Dominika Minicz i Zuzanna Czyżnielewska. Pożegnanie drugiej z zawodniczek było sporym zaskoczeniem. Czym to było spowodowane?
- Najkrócej ujmując, zawodniczka nie znalazła się w składzie jaki trener sobie założył.
W okresie letnim w klubach Orlen Ligi doszło do wielu zmian. Patrząc z tej perspektywy, jesteście w komfortowej sytuacji, bowiem w waszym przypadku znika problem ze zgrywaniem drużyny. Jakie jest pana zdanie na ten temat?
- Coś więcej będzie można powiedzieć po turniejach kontrolnych. Myślę, że poziom rozgrywek może się nieco wyrównać. Część klubów jest bardzo silnych, ale sądzę, że może pojawić się kilka klubów, które będą miały skład w dużej mierze oparty na polskich zawodniczkach. Dla siatkówki żeńskiej to dobry prognostyk. Jak będzie na boisku to się dopiero okaże. Myślę, że jeżeli solidnie przepracujemy okres przygotowawczy i unikniemy kontuzji, możemy powalczyć o sukces z wieloma zespołami.
Przed sezonem nie da się uniknąć pytania o finanse. Jak wygląda sytuacja pod tym względem w Pałacu? Czy w najbliższej perspektywie jest szansa, aby klub walczył o wyższe cele niż dotychczas?
- Finanse to bardzo trudny temat. Ja zawsze powtarzam, że budujemy zespół na jaki nas stać. Na chwilę obecna nie mamy żadnych zaległości, ale żeby myśleć o powrocie do strefy medalowej trzeba mieć ogromny budżet. Na to nas na pewno nie stać, ale każdy dobry występ w danym sezonie stanowi atut w rozmowach ze sponsorami. Nawet te wygrane play-offy były pomocne przy przedłużaniu umów, jednak aby zainteresować sobą poważnego darczyńcę trzeba grać jeszcze lepiej.
Zmiany zaszły też w Orlen Lidze, która została powiększona do czternastu ekip. jak pan ocenia tą decyzję?
- Formuła zamkniętej ligi się wyczerpała i władze to dostrzegły. Został wprowadzony baraż ostatniego zespołu z pierwszą drużyną z zaplecza, która zakwalifikuje się do walki o ekstraklasę. To nie jest jednak tak, że zwycięzca rozgrywek I ligi będzie mógł automatycznie walczyć o awans. Konieczne będzie spełnienie wszystkich kryteriów. W sezonie 2017/2018 liga wróci do dwunastu zespołów. Moim zdaniem to lepsza formuła, ale w sytuacji, kiedy nastąpiło to otwarcie, takie zespoły jak Budowlani Toruń i ŁKS Łódź zrobiły wszystko by awansować i były przygotowane zarówno pod względem sportowym jak i organizacyjnym, trudno było im to uniemożliwić. Dlatego też popieram to rozwiązanie.
- Jest jeszcze jedna istotna zmiana, ponieważ inny będzie system rywalizacji w play-off. O medale rywalizacja toczyć się będzie tradycyjnie z udziałem czterech ekip, ale od 5. miejsce zespoły walczyć będą ze sobą według kolejności pozycji (5-6, 7-8 itd. - dop. red.). Jest to o tyle dobre, że każdy mecz będzie bardzo ważny. Niekiedy play-off był bardzo trudny, ale w trakcie sezonu zespoły traktowały mecze ulgowo licząc na to, że zdołają to później "odpracować". Teraz tego nie będzie, ponieważ rywalizacja toczyć się będzie o jedno miejsce.
Czy to powiększenie Orlen Ligi może wpłynąć korzystnie na poprawę sytuacji w żeńskiej kadrze?
- Szansę gry w ekstraklasie mogą otrzymać dziewczyny, które wcześniej nie grały na najwyższym szczeblu, a mają do tego predyspozycje. Najważniejsze jednak, aby w klubach pracowały zawodniczki, które mają w sobie entuzjazm i ambicje, aby grać w reprezentacji Polski. Sądzę, ze w ostatnim czasie zaszły pewne zmiany w dobrym kierunku. Podczas wakacji trenowały dwa zespoły, nie tylko pierwsza kadra, ale również reprezentacja B rywalizująca w Lidze Europejskiej i drużyna U-23. Mam nadzieję, ze w tym gronie znajdą się siatkarki, które pomogą w odbudowaniu pozycji naszej reprezentacji. Najważniejsze na chwile obecną są jednak wrześniowe kwalifikacje do mistrzostw europy seniorek i bardzo się cieszę, że w gronie zawodniczek przygotowujących się do tego turnieju jest Marlena Pleśnierowicz.
Rozmawiał Jacek Pawłowski