Brazylijczycy po ciężkim boju pokonali reprezentację Francji w półfinale Ligi Światowej. Do końca trudno było przewidzieć, kto zostanie zwycięzcą, a samo spotkanie obfitowało w niesamowite akcje. - Uważam, że to był świetny mecz. Dobre widowisko dla kibiców. Wiedzieliśmy, że gramy przeciwko jednemu z najlepszych zespołów na świecie. Nie jest łatwo grać przeciwko drużynom z taką presją zagrywki, jaką mają Francuzi - chwalił rywala Bruno Rezende.
Trójkolorowi faktycznie sprawili Canarinhos dużo problemów i byli bardzo blisko doprowadzenia do tie-breaka, gdyż w czwartym secie prowadzili 16:10. Wtedy jednak jeden błąd i seria Brazylijczyków na zagrywce spowodowały, że stracili dziesięć punktów z rzędu, co praktycznie przypieczętowało losy spotkania.
- My zagraliśmy pierwszy set bardzo dobrze, potem popełniliśmy kilka błędów i musieliśmy gonić wynik. To pokazuje, że nasza ekipa nigdy się nie poddaje. To jest jedna z naszych największych zalet. Ten mecz pokazał też, jak silny jest nasz zespół. Wypracowaliśmy sobie pewną jakość gry - stwierdził rozgrywający brazylijskiego zespołu.
W finale Brazylia zmierzy się z Serbią, która w drugim półfinale pokonała w pięciu setach reprezentację Włoch. Zawodnik przyznał, że nie będzie to łatwa konfrontacja. - Myślę, że to jest najlepiej prezentująca się drużyna w tegorocznej Lidze Światowej. Pokazali to wszystkim, poza tym pokonali nas w meczu w Belgradzie. Wiemy, że to będzie bardzo trudny mecz. Musimy w nim zagrać tak jak w półfinale. Naprawdę bardzo chcemy wygrać ten turniej. Koniecznie trzeba będzie się skoncentrować na tym, żeby dobrze zagrywać. To jest bardzo ważne w spotkaniu przeciwko drużynie, która ma tak dobrych środkowych. To będzie nasz cel - zapowiedział Bruno Rezende.
ZOBACZ WIDEO Bruno Rezende: nasza siła tkwi w tym, że nigdy się nie poddajemy (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}