Pięciosetowe boje reprezentacji Polski nie są w tym sezonie niczym zaskakującym. W środę po raz drugi w taki sposób pokonali Francuzów, wychodząc z opresji.
Trójkolorowi grali bardzo dobrze, szczególnie w polu zagrywki. - Znowu wróciliśmy w tym meczu. Cieszymy się z tego, że się nie poddaliśmy. W premierowym secie uciekła nam koncentracja, mieliśmy przewagę i mogliśmy go też wygrać. Wszyscy wchodzą, pomagają sobie i walczymy, jak zawsze - przyznał Grzegorz Łomacz.
- Francuzi słyną z gry w obronie i trzeba z nimi grać bardzo cierpliwie, bo tym wręcz zabijają przeciwników. Dobrze, że potrafiliśmy znaleźć receptę na tę obronę - powiedział rozgrywający. - W czwartym secie był taki moment, że rywale nam podgrzali "Bienia" pod siatką i to pozwoliło nam wrócić - dodał.
Docelową imprezą są igrzyska olimpijskie, więc faza interkontynentalna obfitowała głównie w porażki Polaków. Powodem był inny cykl przygotowań. - Troszeczkę już przed tym turniejem zeszliśmy z tych ciężarów, żeby jakąkolwiek świeżość połapać. Wiadomo, że Rio to jest cel nadrzędny - zapewnił Łomacz.
W czwartek przeciwnikami Biało-Czerwonych będą Serbowie, którzy jako jedyni z całej stawki turnieju finałowego w Rio nie zagrają. W weekendy poprzedzające Final Six, Polacy z tym przeciwnikiem mierzyli się raz. W Kaliningradzie lepsi okazali się podopieczni Nikoli Grbicia. - Każdy mecz to inna historia, nie patrzymy na to. Dla Serbów to impreza docelowa i na ten turniej się głównie szykowali, więc zobaczymy. My się ich nie obawiamy - zakończył rozgrywający.
ZOBACZ WIDEO Kwiatkowski: Te dwa etapy nie były dla mnie sprawdzeniem formy (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)