Kwintesencja siatkówki na parkiecie w Bydgoszczy - relacja z meczu GCB Centrostal Bydgoszcz - Muszynianka Fakro Muszyna

Ponad dwie godziny trwał pojedynek faworyzowanej Muszynianki ze skazywanym na pożarcie Centrostalem. Okazało się, że tym razem przysłowiowy Dawid potrafił przeciwstawić się Goliatowi i niewiele brakowało, aby to gospodynie cieszyły się z wygranej. Ostatecznie mecz całkowicie zasłużenie zakończył się podziałem punktów. Podopieczne Piotra Makowskiego mogły się jednak cieszyć, gdyż w niedzielne popołudnie rozegrały chyba najlepszy mecz w tym sezonie, co może dobrze wróżyć przed spotkaniami decydującymi o awansie do czołowej czwórki.

GCB Centrostal Bydgoszcz - MKS Muszynianka Fakro Muszyna 2:3 (22:25, 28:26, 25:16, 19:25, 13:15)

GCB Centrostal: Joanna Kuligowska, Monika Naczk, Ewa Kowalkowska, Tatiana Hardzejewa, Dominika Kuczyńska, Monika Smak, Katarzyna Wysocka (libero), oraz Katarzyna Mróz, Justyna Łunkiewicz, Dominika Nowakowska, Izabela Kasprzyk

Muszynianka Fakro: Ivana Plchtowa, Agnieszka Śrutowska, Joanna Kaczor, Dorota Pykosz, Kamila Frątczak, Milena Rosner, Monika Targosz (libero), Mariola Zenik, Aleksandra Jagieło, Sylwia Pycia

MVP: Ewa Kowalkowska

sędziowali: Krzysztof Łygoński, Grzegorz Klehr

Przed meczem wielu kibiców zastanawiało się nad tym w jaki sposób podejdą do meczu przyjezdne. Po wyjazdowej wygranej z RC Cannes szkoleniowiec gości nie ukrywał, że spotkanie rewanżowe jest w tej chwili dla jego podopiecznych priorytetem. Wobec jasnej sytuacji w tabeli drużyna "Mineralnych" mogła sobie pozwolić na ulgowe potraktowanie potyczki w Bydgoszczy. Z drugiej strony starcie z Centrostalem było znakomitą okazją do pokazania się dla zmienniczek, które jak dotąd miały niewiele okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. W składzie wyjściowym gości zabrakło Joanny Mirek i Izabeli Bełcik, natomiast Mariola Zenik weszła tylko na kilka ostatnich piłek pierwszego seta.

Inauguracyjna partia rozpoczęła się po myśli Muszynianki. Udane ataki Kaczor Rosner i Pykosz sprawiły, że przyjezdne objęły prowadzenie 1:4. W tym momencie o czas zdecydował się poprosić trener Makowski, który nie chcąc dopuścić do zwiększenia przewagi rywalek postanowił nieco wybić je z uderzenia. To posunięcie niewiele pomogło. Siatkarki z Muszyny udało się co prawda zastopować, ale na przerwę techniczną zeszły one prowadząc 4:8. Dopiero po minutowej przerwie gospodynie przebudziły się i powróciły do gry. Najpierw Kuczyńska udanie zakończyła akcję, a następnie po autowym bloku Plchtowej zdobyła punkt zmniejszając dystans do dwóch oczek. Niewielki dystans utrzymał się do przerwy technicznej. Szkoleniowiec miejscowych starał się co prawda zmienić przebieg meczu wpuszczając na boisko Mróz za Naczk i Nowakowską za Hardzejewą, jednak to nie pomagało. Zespół znad Brdy dochodził się na jedno oczko, lecz chwilę później popełniał proste błędy, które zbliżały MKS do zdobycia seta. Ten fakt bardzo irytował miejscowego szkoleniowca, który podczas czasu przy stanie 14:17 uczulał swoje podopieczne, aby wykorzystywały prezenty jakie otrzymują od przeciwniczek, a nie odpowiadały tym samym. - Powinniśmy już wygrywać. Przeciwniczki oddają nam piłkę za darmo, a my nie umiemy tego wykorzystać. Więcej koncentracji, a odrobimy straty - mówił Makowski. Zespół bydgoski jak się okazały wziął sobie do serca uwagi trenera, bowiem chwilę później po dwóch asach z rzędu Kowalkowskiej było już 21:20. To jednak wszystko na co pozwoliły przeciwniczkom przyjezdne. W kolejnych akcjach nie do zatrzymania okazały się Frątczak i Rosner. Centrostal natomiast dwukrotnie powstrzymała Plchtowa i Muszynianka zwyciężyła 22:25.

Niepowodzenie na inauguracje miejscowe postanowiły sobie odbić w kolejnej odsłonie. Tym razem na środku siatki zamiast Naczk pojawiła się Mróz, "Mineralne" natomiast wyszły w niezmienionym składzie. W przeciwieństwie do pierwszego seta tym razem to ekipa znad Brdy po krótkiej wymianie ciosów przystąpiła do ucieczki. Dwa autowe ataki Pykosz, as serwisowy Kuligowskiej i z 2:2 zrobiło się 5:2 dla gospodyń. W tej sytuacji przyjezdne zdecydowały się na błyskawiczną ripostę. Najpierw Mróz dotknęła siatki, następnie Plchtowa i Frątczak pokonały bydgoski blok i ponownie był remis. Na przerwę techniczną to jednak bydgoszczanki zeszły prowadząc 8:6. Po powrocie na plac gry obraz gry się nie zmienił. Żadna z drużyn nie potrafiła przejąć inicjatywy na tyle, aby zbudować większą przewagę. Konsekwentnie natomiast w kierunku zniwelowania strat podążały zawodniczki Muszynianki. Cel udało się osiągnąć i po ataku Kowalkowskiej w siatkę w secie po raz kolejny był remis 11:11. Chwilę później udanie akcje zakończyły Kaczor i Plchtowa, dzięki czemu MKS odskoczył na dwa oczka utrzymując ten dystans do drugiej przerwy technicznej. Kiedy po powrocie na parkiet kolejne punkty zdobyły "Mineralne" wydawało się, że kolejna partia padnie ich łupem. W tym momencie prawdziwie trenerskim nosem popisał się Piotr Makowski wpuszczając na parkiet Nowakowską. Bydgoska przyjmująca w polu zagrywki okazała się prawdziwym katem przyjezdnych. Serwisy byłej zawodniczki Sokoła Chorzów okazały się na tyle trudne, że Mistrzynie Polski musiały za darmo oddawać piłkę na drugą stronę siatki. Z prezentu skwapliwie korzystały "Pałacanki", które ze stanu 17:19 doprowadziły do wyniku 21:19. W tym momencie o drugą przerwę poprosił Bogdan Serwiński. Jak się okazało było to dobre posunięcie, bowiem po powrocie do gry Nowakowska zaserwowała w aut, natomiast Muszynianka zdobyła kolejne oczka odskakując na 21:23. Przy takim rezultacie po raz kolejny wydawało się, że goście nie powinni wypuścić zwycięstwa z rąk. Tymczasem Centrostal pokazał charakter najpierw doprowadzając do stanu 24:24, a następnie broniąc dwie piłki setowe. W końcówce Pykosz zaatakowała w aut, a Mróz zablokowała Kaczor i było 1:1 w setach.

Trzecia odsłona rozpoczęła się od czterech kolejnych oczek "Mineralnych". Duża w tym zasługa Pyci, którą trener zdecydował się wprowadzić na boisko. Na odpowiedź miejscowych nie trzeba było jednak długo czekać. Od stanu 2:6 Centrostal zdobył trzy punkty doprowadzając do 5:6. Na przerwę obie ekipy zeszły przy wyniku 6:8. Po powrocie na parkiet dystans utrzymywał się jeszcze przez jakichś czas. Sygnał do odrabiania strat dała Kowalkowska, która skutecznie zaatakowała przy wyniku 9:11. Chwilę później jej wyczyn skopiowała Mróz i było 11:11. Od tej pory na parkiecie dominował już tylko jeden zespół. Kolejne punkty Kowalkowskiej i Kuligowskiej, oraz autowe zbicie Rosner sprawiły, że trener Serwiński poprosił o przerwę. Porady szkoleniowca na niewiele się zdały. Ekipa Muszynianki kompletnie stanęła, natomiast będące na fali "Pałacanki" konsekwentnie punktowały przyjezdne, wśród których brylowała przeżywająca drugą młodość kapitan zespołu Ewa Kowalkowska. Ostatecznie miejscowe po ataku Naczk zwyciężyły 25:16.

Przed czwartym setem Centrostal był bardzo zmobilizowany, bowiem pojawiła się szansa na sprawienie olbrzymiej niespodzianki i zwycięstwo za trzy punkty. Myśli o stracie punktów nie dopuszczały do siebie natomiast przyjezdne. Efektem tego była bardzo wyrównana gra do stanu 4:4. W kolejnych akcjach swoje ataki kończyły już tylko podopieczne trenera Serwińskiego, które na przerwę techniczną zeszły przy wyniku 4:8. Po powrocie na plac gry po raz kolejny miejscowe postanowiły zafundować sobie serie punktową i odrabianie strat. Dzięki błędom Pykosz oraz skuteczności Kuligowskiej założenie udało się zrealizować i ku zaskoczeniu miejscowej publiczności zespół znad Brdy objął prowadzenie 10:9. W tej sytuacji o przerwę poprosił trener gości. Porady Bogdana Serwińskiego przyniosły efekt i jego podopieczne po błędach rywalek i udanych atakach własnych odzyskały dwupunktowy dystans. Od tej pory "Mineralne" nie pozwoliły już sobie odebrać przewagi. Co prawda gospodyniom udało się jeszcze zbliżyć na 17:18, ale to był koniec emocji w tym secie. Mimo, że trener Makowski starał się ratować sytuację licznymi zmianami, przyjezdnym udało się doprowadzić do tiebreaka po ataku Jagieło.

Jeden punkt w starciu z Mistrzyniami Polski był dla gospodyń sporym sukcesem, bowiem jak dotąd nie ugrały one niczego w starciu z zespołami pierwszej czwórki. Miejscowe apetyty miały jednak dużo większe, bowiem znakomity mecz w ich wykonaniu pozwalał mieć nadzieję na zwycięstwo. Rozpoczęło się nie po myśli Centrostalu. Co prawda na 1:0 punktowała Naczk, lecz kolejne trzy oczka zdobyły rywalki. W tym momencie o czas poprosił trener Makowski, który starał się nieco uspokoić swoje podopieczne widząc niedokładność w grze. Uwagi szkoleniowca okazały się na tyle skuteczne, że bydgoszczanki zdołały zdobyć cztery kolejne oczka obejmując prowadzenie 5:3. Był to jednak ostatni pozytywny akcent w tym meczu dla ekipy znad Brdy. Bardzo dobra gra duetu Pycia – Kaczor pozwoliła przyjezdnym zejść na przerwę przy prowadzeniu 6:8. Od tego momentu Muszynianka kontrolowała przebieg meczu nie pozwalając przeciwniczkom na zdobycie przewagi. Miejscowe nadzieje na wygraną miały jeszcze co prawda przy stanie 13:13, ale ostatnie dwie akcje należały już do "Mineralnych", które zwyciężyły mimo nie najlepszej w tym meczu gry.

Starcie dwóch drużyn z czołowej czwórki nie zapowiadało wielkiego widowiska. Stało się jednak zupełnie inaczej. Spotkanie w bydgoskiej "Łuczniczce" dostarczyło wielu emocji. Siatkarki również bardzo poważnie potraktowały to spotkanie, dzięki czemu kibice byli świadkami ponad dwugodzinnego widowiska na najwyższym poziomie. Dość powiedzieć, że zawodniczki obu ekip kilkakrotnie dobiegały do band reklamowych goniąc wybronioną piłkę. Z pewnością jednak akcją meczu i pokazem nie tylko waleczności, ale i niesamowitej techniki była akcja Anny Jagieło, która w jednym z setów nie tylko zdołała uratować piłkę niemal wchodząc na słupek sędziowski, ale też zdołała ją plasem przebić na drugą stronę siatki. W tej nie pozostaje nic więcej, jak życzyć kibicom siatkówki jak najwięcej spotkań na takim poziomie, jak niedzielny pojedynek w Bydgoszczy.

Źródło artykułu: