Stephane Antiga: Istnieje ryzyko, że zawodnicy będą mieć przesyt siatkówki

PAP / Darek Delmanowicz
PAP / Darek Delmanowicz

Polscy siatkarze rozpoczynają sezon reprezentacyjny. Najpierw czekają ich trzy pojedynki w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera, a następnie turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich, który odbędzie się w Tokio.

Przez dwa tygodnie kadra przygotowywała się w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Spale. Właśnie tam po raz kolejny rozpoczęła się droga do wymarzonych Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Biało-Czerwoni próbowali wywalczyć bilety do Brazylii już dwukrotnie - we wrześniu ubiegłego roku przez Puchar Świata, a także cztery miesiące później przez europejski turniej kwalifikacyjny w Berlinie, ale obie te próby zakończyły się fiaskiem.

WP SportoweFakty: Czy w kadrze znaleźli się wszyscy zawodnicy, których chciał pan powołać?

Stephane Antiga: Tak, wszyscy ci, którzy mieli być w kadrze, znaleźli się w niej. Jestem zadowolony z wyborów patrząc na to, co obserwowałem w Spale.
Czy podczas przygotowań u zawodników było widać oznaki zmęczenia po intensywnym sezonie klubowym?

- Zawodnicy są zmęczeni, ale to nie jest rzecz, którą da się zauważyć z dnia na dzień. Moim zdaniem w Spale pracowaliśmy bardzo dobrze. Trenowaliśmy dość ciężko, ale siatkarze dostawali dwa dni wolne na tydzień. Wszyscy mamy świadomość, że ten okres przedolimpijski, pełen kwalifikacji jest bardzo wymagający, bo jest dużo meczów, a mało czasu na odpoczynek i spokojny trening. W takim sezonie istnieje ryzyko, że zawodnicy będą mieć pewnego rodzaju przesyt siatkówki. Dlatego staramy się stawiać bardziej na pracę jakościową.

ZOBACZ WIDEO Stephane Antiga: Tokio? Tam można zagrać tylko bardzo dobrze (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

A jak jest z efektywnością pracy u siatkarzy?

- To już kwestia indywidualna. Część z nich jest w bardzo dobrej dyspozycji. Da się zauważyć pewne różnice, ale generalnie wszyscy są w dobrej formie.

Ma pan w głowie szóstkę, która wybiegnie w Tokio na pierwszy mecz?

- Oczywiście. Może dojść do pewnych zmian, ale raczej jest ona już wybrana.

Wiemy, że najtrudniejszym przeciwnikiem w Japonii będzie raczej reprezentacja Francji. Kogo poza nimi najbardziej się pan obawia?

- Iranu. To kolejny z faworytów. Często mecze przeciwko tej drużynie są dla nas bardzo wyczerpujące. Teraz przyszedł nowy szkoleniowiec (Raul Lozano - przyp.red.), a każdy trener wnosi coś nowego do zespołu. To z pewnością zmotywuje zawodników. W roku olimpijskim każdy, kto ma szansę zagrać na igrzyskach, jest niezwykle zmotywowany. Inna, dość znaczna różnica, to fakt, że rozgrywki w Iranie skończyły się dość wcześnie. Dzięki temu ekipa ta miała czas na odpoczynek i spokojną pracę. To może im dać pewną przewagę w Japonii.

Mamy już zapewniony awans do turnieju finałowego Ligi Światowej w Krakowie. Czy w związku z tym będzie pan próbował robić swego rodzaju przegląd kadry w trakcie fazy grupowej?

- Nie za bardzo mogę to zrobić, bo pojawiła się reguła, wedle której trzeba zgłosić do Ligi Światowej 18 zawodników, a na turniej finałowy musi pojechać dziesiątka, która grała w fazie grupowej. Poza tym będzie to już zaawansowany okres przygotowawczy do - miejmy nadzieję - igrzysk w Rio, więc nie będzie czasu na takie roszady.

Wróćmy na moment do PlusLigi. Dużo emocji w fazie zasadniczej i dość jednostronne finały. Z jednej strony to pewnie pana cieszy, bo zawodnicy z ligi stawili się szybciej, ale dlaczego pana zdaniem tak krótko trwały te mecze o medale?

- Były dwie drużyny znakomicie przygotowane, które były w znakomitej formie - ZAKSA i Skra. To było widać gołym okiem. Trochę szkoda, że nie trafiły na siebie w finale, bo to mogłoby być znakomite widowisko. Wiele czynników się na to złożyło, ale chyba nie ma co już do tego wracać.

W Spale, gdzie się przygotowywaliście, odbył się miniony weekend finał I ligi. Niektóre kluby z tej klasy rozgrywkowej chciałyby wejść do PlusLigi, ale nie mogą, bo liga jest zamknięta. Pana zdaniem lepiej byłoby ją otworzyć?

- Moim zdaniem zdecydowanie PlusLigę trzeba otworzyć. To bardzo ważne z punktu widzenia jej poziomu. Liga zamknięta działa na niekorzyść i demotywuje wiele zespołów z I ligi, które szukają sponsorów i zawodników chcąc zapewnić im grę z najlepszymi, a nie mają takiej możliwości. Nie wspominając już o zespołach, które wygrywają I ligę i nie mogą iść wyżej.

Rozmawiał Krzysztof Sędzicki (@ksedzicki

Źródło artykułu: