Wojciech Żaliński: Kolejny raz nie wykorzystaliśmy szansy, ale szóste miejsce to sukces

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

Siatkarze Cerrad Czarnych Radom po emocjonującym spotkaniu musieli uznać wyższość Cuprum Lubin. Porażka oznacza, że radomianie sezon PlusLigi zakończyli na szóstym miejscu.

Tuż przed zakończeniem rundy zasadniczej podopieczni Roberta Prygla mieli nawet szansę na zajęcie czwartego miejsca, jednak to, czy radomianie walczyliby o brązowy medal, nie zależało tylko od nich. Przegrana z Cuprum Lubin oznaczała, że do kolejnej fazy Cerrad Czarnymi przystępowali z szóstej lokaty.

Szanse na wyższe miejsce zmalały po porażce 0:3 w Hali MOSiR-u, jednak rewanżowe spotkanie obu ekip w Lubinie dostarczyło o wiele więcej emocji. Zawodnicy z województwa mazowieckiego prowadzili już 2:1 i wydawało się, że potrzebny będzie jeszcze jeden mecz, jednak Miedziowi triumfowali ostatecznie po tie-breaku.

Co ciekawe, radomianie ani razu nie wygrali z drużyna prowadzoną przez Gheorghe Cretu. - Przeciwko Cuprum wyjątkowo ciężko się nam gra. Nie wiem, co powoduje to, że lubinianie nam wyjątkowo nie leżą i zawsze z nimi przegrywamy. Tym bardziej możemy żałować niewykorzystanej szansy, bo graliśmy lepiej niż w ostatnich pojedynkach z tym zespołem - skomentował Wojciech Żaliński.

Cerrad Czarni w poprzednim sezonie zajęli dopiero dziewiąte lokatę, awansowali więc o trzy pozycje. - Pewnie po kilku dniach będziemy się cieszyć, ale ponieważ zagraliśmy dobry mecz z Cuprum, to jesteśmy trochę zawiedzeni. Rywale mieli swoje problemy, z kontuzjami zmagali się obaj rozgrywający. Grzesiek Łomacz wyszedł w "szóstce", ale grał z urazem. Dodatkowo w trakcie spotkania z boiska musiał zejść podstawowy atakujący, dlatego można powiedzieć, że tych szans mieliśmy dużo więcej od rywala, ale ich nie wykorzystaliśmy. Jest niewielki smutek, jednak za cel minimum przyjęliśmy miejsce siódme, więc ta szósta lokata to naprawdę duży sukces - ocenił przyjmujący.

Rundę zasadniczą radomianie zakończyli z 45 punktami, do czwartego miejsca zabrakło im 5 "oczek". Czy z którąś z porażek 28-letni zawodnik szczególnie rozpamiętywał? - Nie chcę już do tego wracać. Oczywiście straciliśmy punkty z BBTS-em Bielsko-Biała, które w konsekwencji sporo nas kosztowały. Przegraliśmy u siebie z AZS-em Politechniką Warszawską, więc uzbierało się na pewno kilka takich meczów, że jakbyśmy je wyciągnęli, to bylibyśmy w "czwórce". Ale z drugiej strony nie płaczę, bo wygraliśmy z Asseco Resovią Rzeszów. Na dobrą sprawę nie mieliśmy prawa wygrać tego meczu. Zawsze to się odbywa w obie strony, bo przecież możemy przypomnieć pojedynek z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w 1. kolejce, gdzie zwycięstwo mieliśmy praktycznie na wyciągnięcie ręki. Nie żałuję niczego - dodał nasz rozmówca.

Podopieczni Roberta Prygla, a wcześniej Raula Lozano, wysoko zakończyli sezon w rankingach indywidualnych. Słowa uznania należą się zwłaszcza Wojciechowi Żalińskiemu i Arturowi Szalpukowi, którzy znaleźli się odpowiednio na trzecim i piątym miejscu w klasyfikacji najlepiej przyjmujących. - Najlepszym podsumowaniem naszej ciężkiej pracy, jaką wykonaliśmy, jest właśnie szóste miejsce. Osiągnięcie drużynowe było najważniejsze, a nie indywidualne wyniki. Myślę, że są wśród nas zawodnicy, którzy zrobili progres i to również cieszy - przyznał urodzony w Skarżysku-Kamiennej gracz.

Dobra gra zaowocowała kolejnym powołaniem do kadry Stephane'a Antigi. Czy przyjmujący myślał już o sezonie reprezentacyjnym? - Jeszcze nie, muszę się teraz nacieszyć rodziną. We wtorek w Warszawie wieczorem mamy się stawić na badania, w środę meldujemy się w Spale - zdradził.

Po tym sezonie Wojciechowi Żalinskiemu kończy się umowa z Cerrad Czarnymi Radom, jednak nie wiadomo, czy zawodnik pozostanie w klubie znad Mlecznej. - Mam kontrakt do 31 maja, a później zobaczymy - zakończył.

ZOBACZ WIDEO MŚ dywizji 1A: Polska - Korea Płd. 0:2: drugi gol Swifta

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: