Po meczu bardzo zadowolony był kapitan drużyny Jastrzębskiego Węgla, który dzięki temu zwycięstwu jest o krok bliżej siódmego miejsca. - Chcieliśmy zagrać dziś z radością i entuzjazmem i to nam się udało przez dwa sety. W trzecim secie wynik nam uciekł na początku i już nie udało nam się tego odrobić, w czwartym zapowiadało się na kolejny przegrany, ale mieliśmy szczęście, zagraliśmy dobrze w końcówce i jednak udało się wygrać całe spotkanie - powiedział Michał Masny, który skromnie nie wspomniał o swojej dużej roli w odniesieniu zwycięstwa. Rozgrywał bardzo dobrze i został za to nagrodzony statuetką MVP.
Docenił go za to jego kolega po fachu, Paweł Zagumny. - Chcieliśmy zagrać dobry mecz, żeby po raz ostatni pokazać się przed własną publicznością z jak najlepszej strony, ale przy tak dysponowanych przeciwnikach nie mieliśmy na to szans. Zwłaszcza przy Michale, który rozgrywał świetnie. A my nie zagrywaliśmy tak, żeby jemu utrudnić, a sobie ułatwić to spotkanie - ocenił kapitan stołecznej ekipy.
Tak samo komplementował Masnego szkoleniowiec AZS Politechniki Warszawskiej, który wręcz zaproponował, żeby powołać go do reprezentacji Polski. - Jastrzębianie w dwóch pierwszych setach grali naprawdę kosmiczną siatkówkę. Nie byliśmy w stanie ich nawet dotknąć. Staraliśmy się zmieniać wszystko, na przykład strefy wykonania zagrywki, ale to było na nic. Cała nasza taktyka poszła się... Musieliśmy ją podrzeć, bo Michał Masny zagrał dziś kompletnie co innego, niż zwykle. On lubi szaleństwo i dziś zagrał kilka takich piłek, że - przyznam się - sam mu biłem brawo. Nie wierzyłem, że tak można zagrać. I tu chciałbym podpowiedzieć naszemu związkowi: może nie zajmujmy się tyle Leonem, a załatwmy paszport Masnemu, bo to, co on potrafi zagrać, jest nieprawdopodobne - chwalił słowackiego rozgrywającego Jakub Bednaruk.
Trener nie omieszkał również odnieść się do fatalnej w wykonaniu jego podopiecznych końcówki czwartego seta, kiedy to warszawiacy prowadzili 21:17 i przegrali 21:25. - Jeżeli od stanu 21:17 nie umiemy zrobić nawet jednego punktu, to znaczy, że nie mieliśmy prawa tego meczu wygrać. Możemy opowiadać sobie tu historie o taktyce czy motywacji, ale to jest po prostu wstyd - ostro ocenił Bednaruk.
Mark Lebedew był przede wszystkim zadowolony z tego, że jego podopieczni wreszcie przezwyciężyli kryzys ostatnich tygodni. - W ostatnim czasie mieliśmy różne problemy, także zdrowotne i głównie przegrywaliśmy mecze, tym bardziej cieszy mnie to zwycięstwo. Zwłaszcza jestem zadowolony z pierwszych dwóch setów meczu, kiedy zawodnicy zagrali bardzo agresywnie i z dużą determinacją. Pokazali swoją pozytywną motywację. W końcówce mieliśmy trochę szczęścia - przyznał trener jastrzębian, który ostatnio ogłosił, że zostanie w klubie na dłużej.