PGE Atom Trefl Sopot wygrał przed własną publicznością w pierwszym spotkaniu półfinałowym, dzięki czemu był w nieco lepszej sytuacji przed rewanżem. Impel Wrocław, grając pod presją, sprostał jednak rywalkom, zachowując szansę na walkę o złoto z Chemikiem Police.
- Nie wiem, czemu wszyscy spodziewali się, że nie zagramy trzeciego meczu. Zaznaczałem, że nie będzie łatwo i dlatego nie rozumiałem, skąd tak entuzjastyczne nastawienie. My wiedzieliśmy, że Impel ma dobre zawodniczki, które mogą zrobić różnicę. Nie mogę powiedzieć, że my zagraliśmy źle, bo tak nie było. Owszem, zepsuliśmy kilka akcji, ale przede wszystkim po drugiej stronie siatki widzieliśmy zespół, którego zawodniczki pokazały swoje realne umiejętności. To właśnie dlatego przed sezonem Impel postawił właśnie na nie. Zresztą, pierwszy raz widziałem w tym sezonie tak grający Impel - zespół wykorzystał swój potencjał. Dlatego podkreślam, że łatwa wygrana w Orbicie byłaby dla mnie czymś zaskakującym. To ich "dom". Jedyna różnica była tego wieczoru w małych punktach, ale przeważnie tak jest, gdy przegrywa się tie break 14:16 - podsumował Lorenzo Micelli.
Szkoleniowiec, mimo porażki, nie był zły na swoje podopieczne. - Po tym meczu jestem dumny nie tylko z tego, że dziewczyny potrafiły nadgonić wynik. Wcześniej też mogłem być zadowolony z ich gry. Czasem o wygranej decyduje jedna piłka. To może zmienić nastrój, ale nie ogólne odczucie. Każdego dnia ciężko i dobrze pracujemy na treningach i nikt tu nie może nam niczego zarzucić. Więc tak, jestem z nich dumny - zakończył szkoleniowiec.
Do ostatniego trzeciego meczu dojdzie w piątek o godz 18:00 w Ergo Arenie.