Łodzianki wygrały w meczu kończącym zmagania w rundzie grupowej ekstraklasy 3:1 z Tauronem MKS-em Dąbrowa Górnicza. Triumf ten na pewno poprawił samopoczucie gospodarzy, ale sytuacji w tabeli już nie zmienił. Siatkarki z miasta włókniarzy uplasowały się ostatecznie na piątym miejscu w stawce, tracąc do ostatniej lokaty premiowanej grą w półfinale mistrzostw Polski pięć punktów.
- Jak wszyscy wiemy, był to mecz o tak zwaną pietruszkę, aczkolwiek zawsze milej jest zakończyć rundę zasadniczą ze zwycięstwem na koncie. Z tego się bardzo cieszymy. Musiałyśmy trochę oszczędzać nasze siły, dlatego wystąpiłyśmy w odrobinę innym składzie, niż zazwyczaj. Ale myślę, że trener może potwierdzić, że każda z nas wywiązała się ze swoich zadań bardzo dobrze. Życzymy sobie powtórki w środę i w ciemno weźmiemy w meczu pucharowym taki wynik - podkreśliła MVP poniedziałkowego meczu Ewelina Brzezińska.
W podobnym tonie po spotkaniu wypowiadał się trener Budowlanych Łódź, który przekonywał, że zawsze należy walczyć o zwycięstwo, a wygrana w sporcie powinna cieszyć niezależnie od okoliczności. - Przede wszystkim gratuluję dziewczynom podjęcia walki i zwycięstwa za trzy punkty. Jest to o tyle cenne, że lepiej się wygrywa niż przegrywa. Wie o tym każdy, kto podejmuje jakąkolwiek rywalizację. Lepiej zejść ze sceny zwycięzcą, niż pokonanym, mimo że walka była piękna - wyjaśnił Jacek Pasiński.
W poniedziałek szansę gry dostały zmienniczki, między innymi: Ewelina Tobiasz, Aleksandra Liniarska, a także Aleksandra Gromadowska. Opiekun Budowlanych był zadowolony z postawy całego zespołu, choć zdaje sobie sprawę, że jego drużyna nie ustrzegła się błędów, które na tym szczeblu przytrafiać się nie powinny.
- Mecz, który dzisiaj się toczył, toczył się faktycznie o pietruszkę. Daliśmy szansę pograć dziewczynom, które mniej grały. Dobrze weszła Ola Gromadowska, która pociągnęła nam czwartego seta. Było widać w moim zespole chęć walki, chęć zwycięstwa, bardzo dobrą grę w obronie - momentami, bo czasami wpadały nam, tak kolokwialnie mówiąc, szmaty. Będziemy starali się to eliminować, na szczęście mamy na to jeszcze trochę czasu - przyznał trener gospodarzy.
Już w środę łodzianki ponownie staną do walki z dąbrowiankami. Tym razem stawką rywalizacji będzie awans do najlepszej czwórki Pucharu Polski. Budowlani w zeszłym sezonie potrafili zakwalifikować do półfinału i liczą, że uda im się dokonać tej sztuki również w obecnym sezonie. - Ponownie spotykamy się w środę. Mam nadzieję, że kibice jeszcze większą grupą stawią się na tym meczu i jeszcze głośniej będą nas dopingować, po to, żebyśmy powtórzyli poniedziałkowy wynik spotkania i mogli pojechać na Final Four Pucharu Polski do Kalisza - zaznaczył Pasiński.